| pięć |

757 27 14
                                    

Grimmauld Place nic się nie zmieniło. Miałam wrażenie jakbym była tu wczoraj, a w rzeczywistości minęło kilka dobrych lat. Mimo wszystko ta ulica była tak bardzo znajoma. W końcu nic dziwnego, zważywszy na to, że była widoczna dosłownie z każdego okna w domu. Patrzyłam na nią wstając z łóżka, siedząc na kanapie w salonie bądź jedząc jakikolwiek posiłek w kuchni. Mimo, że mój ojciec nie miał tam szczęśliwego dzieciństwa, to staraliśmy się utworzyć tam jak najlepsze wspomnienia. I szczerze mówiąc cholernie za tym tęskniłam. Za tym jak budził mnie o poranku, a ja narzekałam, że potrzebuję jeszcze pięciu minut. Wtedy zazwyczaj mówił, że czeka już na mnie nauczyciel, co chyba nigdy nie było prawdą. Chciał mnie po prostu zmusić do wstania. Jedliśmy śniadanie, a potem uczyłam się o rzeczach, których on niegdyś uczył się w Hogwarcie. Niestety nigdy nie dane mi było nawet zobaczyć tej szkoły. Znałam ją tylko z opowieści. Większość z historii ojca opierała się na tym, jak Black i Potter zatrząsnęli szkołą. W większości sytuacji mu wierzyłam, ale czasem podejrzewałam, iż nieco wyolbrzymiał swoje żarty. Prawdą jednak było to, że okropnie tęsknił za swoim przyjacielem.

Spojrzałam ze smutkiem na dom. Chciałabym tam jeszcze kiedyś wrócić, nie będąc uznaną za zdrajczynię, ale wątpiłam, że było to możliwe. Chciałam tylko, by mój ojciec ruszył dalej. Może nawet udało mu się z jego starą, szkolną miłością? Wiedziałam, że kochał moją matkę, ale jego oczy nie świeciły się na jej myśl tak, jak gdy opowiadał o tamtej osobie.

Powoli zaczynały odmarzać mi wszystkie możliwe kończyny, nawet te, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. Ale nie mogłam się zmusić do przestania patrzenia na dom. Zważywszy na to, że niegdyś tu mieszkałam - i to przez większość swojego życia - nie miałam żadnego problemu z dojrzeniem numeru dwunastego. Tak samo jak osób w oknach, które sprawiały, że od razu miałam ochotę stąd uciec.

Potrząsnęłam głową, aż nieco zsunął mi się czarny kaptur. Akurat wtedy gdy obok mnie pojawiła się jakaś postać. Momentalnie wyciągnęłam różdżkę, ale gdy ujrzałam twarz chłopaka, o mało jej nie upuściłam. Usiadł obok mnie, a ja uniosłam brwi, nieco zdezorientowana.

- Ciekawy dom, nie sądzisz? - zapytał, patrząc przed siebie. Zmarszczyłam brwi, gdy zauważyłam, że się uśmiecha. Draco miał rację, był dziwnym człowiekiem. - Ukazuje się tylko niektórym.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz - odparłam sucho, podnosząc się. Jak mogłam dopuścić do tego, by ktoś mnie złapał? Udawanie mugolki średnio miało teraz sens, więc musiałam jak najszybciej się ulotnić.

- Nie pierwszy raz cię tu widzimy, Astorio - powiedział powoli, a ja stanęłam jak spetryfikowana. Powoli odwróciłam głowę do chłopaka, czując jak krew zalewa moje blade policzki. Zacisnęłam rękę na różdżce, która była ukryta w długim rękawie czarnej szaty. Ile wiedzieli? Kto wiedział? Czy mój ojciec należał do tej grupy? Modliłam się, aby nie. - I zawsze robimy wszystko, aby Syriusz cię nie zobaczył - wyznał, a ja odetchnęłam z ulgą. Chwilę potem mój żołądek znów zacisnął się w supeł. Coś jednak wiedzieli. - Do tej pory nie byliśmy do końca pewni czy to ty - kontynuował chłopak. - Ale jednak.

Przełknęłam ślinę, nie do końca wiedząc co powinnam teraz zrobić. Nie miałam pojęcia, że uważają po której stronie jestem.

- Po co tu jesteś, dziewczyno? - zapytał chłopak, a ja poczułam to nawet w kościach. W końcu na mnie spojrzał, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wzięłam głęboki wdech, kierując swój wzrok na dom. Teraz w oknie pojawiła się uśmiechnięta, rudowłosa kobieta, a mnie zapiekły oczy. Szybko zamrugałam, chcąc odgonić niechciane łzy.

- Nie uwierzysz, jeśli ci powiem, że się martwiłam, prawda? - odparłam kpiąco, a chłopak uśmiechnął się smutno.

- A ty nie uwierzysz, jeśli ci powiem, że wierzę, prawda? - odpowiedział pytaniem na pytanie, co mnie odrobinę zdezorientowało. - Ja i moja przyjaciółka podejrzewaliśmy, że nie możesz być aż tak daleko. Jesteś dziewczyną od Malfoy'a - bardziej oznajmił niż spytał, ale i tak przytaknęłam. - Czekamy na ciebie, Astorio - rzucił, podnosząc się. - Syriusz na ciebie czeka. Od lat.

Ruszył w kierunku kamienicy, a ja stwierdziłam, że to ostatnia szansa, by coś powiedzieć.

- Potter! - powiedziałam głośno, chcąc aby mnie usłyszał. Harry odwrócił się, patrząc na mnie przez ramię. - Ani słowa nikomu o tej rozmowie. Mnie tu nie było.

***

- Gdzie byłaś? - zapytał Draco, gdy tylko weszłam do naszych komnat. Przewróciłam oczami, zdejmując szatę. Zawiesiłam ją na wieszaku koło drzwi, podchodząc do barku. Nalewając sobie Ognistej Whiskey do szklanki, zerknęłam przez okno. Standardowo lał deszcz, a niebo było całe zachmurzone. W Siedzibie Śmierciożerców nic nie mogło sprawiać nam szczęścia. - Astoria? - nalegał chłopak, a ja zacisnęłam oczy. Nie dziwiłam się, że dopytywał. W końcu wyszłam wcześnie rano, jeszcze zanim się obudził, a wróciłam dopiero pod wieczór. Ale nie byłam w nastroju na spowiadanie się ze swojego dnia.

- A jak myślisz? - burknęłam, rzucając mu nieprzyjemne spojrzenie. Draco westchnął.

- Znowu na Grimmauld Place? - zapytał, patrząc na mnie znacząco. Ponownie przewróciłam oczami. - To niebezpieczne.

- Nie bardziej niż życie tutaj - odpowiedziałam ironicznie. - Jesteśmy w samym gnieździe węży. Dosłownie - podkreśliłam, opadając na kanapę z głębokim westchnieniem. Kątem oka dostrzegłam jak Draco się we mnie wpatruje. Po chwili ruszył w moją stronę i usiadł obok, kładąc swoją dłoń na mojej.

- Moja matka była u ciebie wczoraj?

- Mhmm - mruknęłam w odpowiedzi, rozglądając się po salonie. - Rzuciła jakimś podnoszącym na duchu tekstem. Myślę, że ona mentalnie może kibicować Zakonowi - zaśmiałam się krótko. - Mam wrażenie, że ona i mój ojciec kiedyś dobrze się dogadywali. Szkoda tylko, że skończyli w innych domach.

- No tak, to zapewne ich rozdzieliło - przytaknął mi Draco. - Myślisz, że ty gdzie byś trafiła?

- Ojciec zawsze powtarzał, że na pewno do Gryffindor'u -  odpowiedziałam. - Ale gdy tak się nad tym zastanowić, to nie jestem pewna.

- Slytherin też nie jest zły, wbrew pozorom.

Reversion {Draco Malfoy}.Where stories live. Discover now