| dwanaście |

587 26 7
                                    

- Gdzie on jest? - zapytałam, starając się panować nad drżeniem głosu, gdy wpadłam do Zakonu następnego poranka. Przez całą noc nie mogłam zasnąć, bo Snape kazał mi na razie nie opuszczać wyspy. Miałam tam zostać przynajmniej przez dwa dni, ale nie potrafiłam usiedzieć na miejscu, nie mówiąc już o tym, że koszmarnie martwiłam się o Draco. Dostał od samego Voldemort'a, więc rany musiały być ogromne, a ja nawet nie mogłam go zobaczyć.

Spojrzałam wyczekująco na Tonks, która otworzyła mi drzwi. Dziewczyna potrząsnęła głową, wskazując ręką na schody.

- W pokoju na drugim piętrze - zaczęła, ale już rzuciłam się na górę. Tonks od razu pobiegła za mną. - Jeszcze się nie obudził - dorzuciła niepewnie, a ja przygryzłam dolną wargę, przeskakując po dwa stopnie. - Wszystko mu opatrzyliśmy i w ogóle, ale... - zacięła się na chwilę. Wiedziałam, że nie chciała mówić czegoś, co by zabiło we mnie nadzieję. Zdawałam sobie sprawę z tego, na jak bardzo zdesperowaną wyglądam. Ale jeśli chodziło o Draco, nie potrafiłam ukrywać emocji. Zwłaszcza w takiej sytuacji. - Wyliże się z tego. Na pewno - zapewniła mnie, a ja przełknęłam ślinę, nagle zatrzymując się przed uchylonymi drzwiami. Zmartwiona zerknęłam na dziewczynę, która też wyglądała na całkiem przejętą. Posłała mi coś na kształt pocieszającego uśmiechu, a ja uniosłam kącik ust, jednak wiedziałam, że na mojej twarzy pozostaje tylko grymas. Powoli wypuściłam powietrze, nie zdając sobie nawet sprawy, że je wstrzymuję, po czym delikatnie chwyciłam klamkę.

Spojrzenia wszystkich osób w pomieszczeniu skupiły się na mnie, gdy tylko weszłam do środka, ale nie za bardzo mnie to obeszło. Rzuciłam się do stojącego po lewej stronie łóżka, na którym leżał nieprzytomny Draco. Uklęknęłam na podłodze, łapiąc go za rękę. Zamrugałam, przecierając drugą ręką oczy, gdy tylko mu się przyjrzałam. Był przykryty, ale zauważyłam, że nie ma koszulki. Jego ręce i górną część klatki piersiowej (resztę ciała prawdopodobnie też) pokrywały małe, podłużne rany. Na twarzy znajdowała się jedna, ale większa. Ciągnęła się od skroni przez cały prawy policzek chłopaka. Był bledszy niż zwykle i na pewno stracił mnóstwo krwi.

Ze zmartwioną miną, nieco się podniosłam by dotknąć jego policzka. Niemal odskoczyłam, gdy tylko poczułam jaki jest zimny. Przyzwyczaiłam się do ciepła jego ciała i tego jak mnie przytulał. Patrzenie na niego w takim stanie było prawdziwie przerażające.

- Bez obaw, wyzdrowieje - usłyszałam nagle zza pleców. Podniosłam głowę, zerkając do tyłu, w tym samym momencie, gdy Syriusz stanął obok mnie, kładąc mi rękę na ramieniu. Przez chwilę patrzyłam jak jego palce zaciskają się na materiale mojego płaszcza. Gdy uniosłam wzrok i nasze spojrzenia się spotkały, odchrząknął niezręcznie i odsunął się nieco, puszczając mnie. Przez sekundę miałam ochotę powiedzieć, że nie o to mi chodziło. Nie chciałam wprawić go w zakłopotanie ani sprawić, by się odsunął. Wręcz przeciwnie, chciałam by był jak najbliżej. Chociaż po tylu latach nadal nie byłam do końca pewna czy on chciał tego samego.

- Długo już jest nieprzytomny? - zapytałam, wracając spojrzeniem do blondyna, gdy rozejrzałam się po pokoju. Był tu także Remus, obok którego stała Tonks, a w rogu pomieszczenia siedziała rudowłosa kobieta, grzebiąc w opatrunkach.

- Przebudził się i trochę pojęczał, gdy rano zmienialiśmy mu opatrunki - wtrąciła się od razu Tonks, wymieniając spojrzenia z Remus'em.

- No dobrze, kochani - odezwała się niespodziewanie kobieta, podnosząc się. Posłała mi łagodny uśmiech, po czym przeniosła spojrzenie na resztę tu obecnych. - Zostawmy ich na chwilę.

- Ale...

- Syriusz - upomniała go rudowłosa, unosząc brew. - Czy my czatujemy pod twoimi drzwiami, gdy ty i...

- Dobrze! Wystarczy - burknął zirytowany ojciec, przewracając oczami. Nawet bym się zaśmiała, gdyby mój chłopak nie leżał naprzeciwko mnie ledwo żywy.

- Nie martw się, kochanie - powiedziała, delikatnie dotykając mojego ramienia, gdy na chwilę się przy mnie zatrzymała. - Jestem pewna, że szybko dojdzie do siebie. Tutaj nic mu nie grozi - zapewniła mnie, a potem tylko kiwnęła palcem na Syriusza i cała czwórka bez słowa zniknęła za drzwiami.

Cisza, która panowała w pokoju przez następne godzin, była absolutnie nieznośna. Przez cały ten czas jedyne co robiłam, to siedziałam przy Draco i trzymałam go za rękę, mając pewnego rodzaju obsesję na punkcie sprawdzania tego, czy nadal oddycha. Kiedyś powiedział, że jeśli oberwie jakimś niewyobrażalnie ciężkim zaklęciem i będzie nieprzytomny, mamy przy nim nie siedzieć i nie opowiadać durnych historyjek, które mają podnosić na duchu. Gdybym tak zrobiła, to wolę nie myśleć jak by zareagował gdy by się obudził. Z jednej strony wolałabym być na jego miejscu, ale z drugiej nie chciałabym by zamartwiał się tak jak ja teraz. Patrzenie jak cierpi, a ja niezbyt mogę coś z tym zrobić łamało mi serce.

- Naprawdę powinnaś chociaż na chwilę wyjść.

Gwałtownie odwróciłam się w stronę drzwi, dostrzegając stojącego w progu Remus'a. Uniósł brew, patrząc na mnie znacząco. Przewróciłam oczami i głęboko westchnęłam, wracając spojrzeniem do Draco. Lupin uprzednio zaglądał tu aż dwa razy, próbując nakłonić mnie do opuszczenia pokoju, ale naprawdę nie chciałam zostawiać nieprzytomnego chłopaka.

- Snape tu jest? - zapytałam, zmieniając temat. Usłyszałam westchnięcie Remus'a.

- Niestety - odparł niezadowolony, a ja aż się odwróciłam, patrząc na niego z niezrozumieniem. Parsknął pod nosem, kręcąc głową. - Kłóci się właśnie z Syriuszem. Od dobrej godziny. Stwierdziłem, że już mi wystarczy.

Westchnęłam z myślą, że przecież mogłam się tego po nich spodziewać. Żaden z nich w życiu nie przyznałby drugiemu racji. Od pierwszej klasy żywili do siebie jedynie szczerą nienawiść i jak widzę, nic się nie zmieniło.

- O co tym razem? - zapytałam ponownie, słysząc jak mężczyzna zamyka drzwi, a potem siada obok mnie. Odwróciłam głowę w prawo, napotykając jego łagodne spojrzenie. Zaśmiał się krótko, przejeżdżając ręką po włosach.

- No wiesz, o wszystko. Nawet już nie wiem od czego się zaczęło. Ale ty chyba też powinnaś się przygotować na kłótnię z nim - ostrzegł mnie, nieco rozbawiony. Uniosłam kącik ust, zerkając na niego kątem oka. Remus zawsze był taki ugodowy, całkiem inny niż mój ojciec, który wprost uwielbiał wplątywać się w kłótnie, zwłaszcza ze Snape'em. - Podobno miałaś na razie nie opuszczać wyspy, tak? - Spojrzał na mnie wymownie, a ja się skrzywiłam. - Jesteś zupełnie jak Syriusz - westchnął rozbawiony Remus, a ja spojrzałam na niego kątem oka.

- Remusie... - zaczęłam odrobinę niepewnie, odwracając się do niego. - Mogę cię o coś zapytać? - powiedziałam, patrząc mu w oczy. Zachęcił mnie ruchem głowy, bym mówiła dalej. Wzięłam głęboki wdech, jeszcze raz zastanawiając się nad tym co chcę powiedzieć. Bo jeśli się mylę, to wpakuję się w wybitnie niezręczną sytuację. Chociaż od lat widziałam rzeczy, które mogłyby o tym świadczyć, nadal nie byłam stuprocentowo pewna. - Czy ty i mój ojciec...? - przerwałam, gdy zacisnął oczy i szybko odwrócił głowę w drugą stronę, wplatając palce we włosy. Moje brwi podskoczyły do góry na tę reakcję. Po chwili Remus znów na mnie spojrzał, uśmiechając się przepraszająco.

- Chcieliśmy ci powiedzieć w jakimś lepszym momencie.

Na mojej twarzy natychmiastowo pojawił się tak wielki uśmiech, jakiego dawno tam nie było. Z jakiegoś powodu w końcu spadł mi kamień z serca. Wiem, że Syriusz kochał moją matkę, ale wiem też, że od lat kochał Remus'a. I nie miałam absolutnie nic przeciwko temu.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę - odpowiedziałam szczerze, a Remus jedynie się uśmiechnął, przyciągając mnie do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu, patrząc na Draco. Nie wiedział o nich tyle co ja, ale na pewno też by się ucieszył, że są szczęśliwi. Niemal podskoczyłam, gdy na dole rozległ się głośny trzask drzwi. Wymieniłam spojrzenia z Remus'em. - Myślisz?

- Taa, chyba nasz kochany Snape wyszedł - potwierdził, kiwając głową. - Ty też powinnaś w końcu stąd wyjść - powtórzył, a jedynie zmierzyłam go pobłażliwym spojrzeniem. - Nie patrz tak na mnie, dzieciaku. No idź, pogadaj z kimś, przejdź się. Zostanę tu.

Reversion {Draco Malfoy}.Donde viven las historias. Descúbrelo ahora