Gestapowiec, bardzo trudna interwencja u psycholki i "strzelecka" błysoktliwość

62 2 1
                                    

Minął miesiąc od wszystkich wydarzeń związanych z porwaniem Martyny przez niebezpiecznego gangstera. Kobieta zdecydowała wziąć sobie wolne na jakiś czas, pochodzić do psychologa by spróbować dojść do siebie. Piotr odwiedza ją pewnego dnia, by sprawdzić jak się czuje
P: Cześć
M: Hej to ty. Jak mega miło.
Para przytula się na powitanie
M: Co tam?
P: A nic takiego. Chciałem zapytać jak się czujesz i w ogóle?
M: A bardzo miło że pytasz. Wiesz, jakoś staram się dochodzić do siebie po tym wszystkim. Uczęszczam do psychologa, żeby jakoś wyjść na prostą. A ty jak się masz ? Bogu dzięki, że ta rana, którą zadał Ci ten psychol tym nożem była jedynie powierzchowna, szybko Cię zeszyli bez uszkodzeń narządów wewnętrznych i nic Ci nie groziło
P: No to prawda. Można było odetchnąć z ulgą na szczęście. Ale pamiętam, że Wiktor mówił jak się przejęłaś tym, co mnie bardzo poruszyło. Słuchaj bo ja chciałem...
M: Piotr, jeśli chodzi o to, to chciałam od razu wszystko wyjaśnić bez owijania w bawełnę. Mówiąc to miałam na myśli, że kocham i zależy mi tylko i wyłącznie tak jak na przyjacielu. Wiesz, że takie rzeczy, źle by wpływały na nasze funkcjonowanie w pracy
Choc Kubicka nie miała wyjścia, jak pokierować się rozumem w tej dość kłopotliwej sytuacji to dobrze wiedziała, że serce mówi jej coś zupełnie innego, wręcz odwrotnego
P: Dokładnie, nie no masz racje oczywiście nie inaczej...
Piotrowi równie ciężko przyznać prawde temu co mowi Martyna, bo nie ukrywając prawda to nie jest
M: A jak tam w stacji? Co słychać?
P: A wyobraź sobie, że jako chwilowe zastępstwo za ciebie wzieli jakiegoś młodzieniaszka Adama, a ze Wiktor teraz jest na zwolnieniu, bo też musiał po tych wszystkich wydarzeniach odetchnąć to wzieli za niego, doktora Artura Górę, mówię Ci jakis kompletny gestapowiec. Nie można przy nim palcem kiwnąć i wszystko musi chodzić
jak w zegarku
M: Jeja to jeszcze jest większy despota i gestapowiec niż Wiktor. Masakra. Współczuję Ci nawet nie wiesz jak bardzo
P: Dzięki. Wiesz już dał się nam we znaki podczas ostatniej dość hardcorowej akcji:
"Mieliśmy zgłoszenie do kobiety, która biegała po domu jak szalona twierdząc, że widzi demony, które chcą ją zabić, karzą skakać z dachu, walić głową ścianę. Normalnie masakra. Już podczas jazdy Góra, dał się poznać z tej najgorszej strony. Zaczął czepiać się dosłownie o wszystko, każdy najmniejszy niepotrzebny szczegół
Góra: Jedź szybciej Piotr bo przecież nie wiadomo co tej babie może do głowy strzelić. Jeszcze zrobi komuś krzywdę czy coś
Piotr: No przecież jadę najszybciej jak mogę...
G: I powłączaj te wszystkie kontrolki. I ogarnij ten syf w tej karetce Boże przecież nie da się w niej funkcjonować !
Już po kilku pierwszych chwilach Strzelecki miałem go dość, a myśl, że miał zostać w naszej stacji na stałe dobijała mnie już całkowicie i obrzydzała prace, którą tak pokochałem z biegiem czasu. Podziwiałem naprawdę jak ten nowy Adam mógł być przy tym gościu oazą spokoju, który również ja starałem się zachować że wszystkich sił. Po tej burzliwej drodze na miejsce zgloszenia, dotarliśmy wreszcie na nie, gdzie wcale nie miało być ani trochę lepiej. Szczerze mówiąc, ja osobiście trochę się obawiałem co tam zastaniemy, ponieważ nie miałem okazji jeszcze w karierze ratownika być przy czymś takim niestety. Jednak wiedziałem, że jako profesjonalista trzeba zachować absolutnie zimną krew. Weszliśmy na piętro i Góra zapukał drzwi i z mieszkania kobiety nagle uległ się mocny wrzask
Kobieta: Aaa! Ratunku pomocy! Niemcy! Przyszli po mnie ! Przyszli po mnie ! Zgwałcić i okraść z renty ! Ludzie pomóżcie ...!!!
Góra: Jezus Maria, Adam! Leć szybko dostać się na jej balkon, bo jeszcze sobie coś zrobi albo nie daj Boże migiem!
Adam: Jasne!
G: Proszę pani...tu lekarz pogotowia...
K: Nie mów nic do mnie ty faszystowska świnio! Odejdź precz !
Wyobraź sobie że taki niby bardzo doświadczony lekarz Artur Góra nagle wpadł w taką panikę, że nasza chyba zdecydowanie jedna z trudniejszych interwencji, w jakich miałem okazję brać udział zakończy się tragicznie. Wpadł w totalny popłoch, nie wiedział jak ma rozmawiać z kobietą, w końcu nie jest negocjatorem. Na całe szczęście ja chociaż w tej sytuacji zachowałem zimną krew i łeb na karku, bo nagle wpadłem na świetny pomysł
P: Halo, mamusiu ! Otwórz to ja twoja córunia!
K: Agniesia?...
P: Tak dokładnie
K: Wiesz Agniesiu, że ja tutaj taka biedna przestraszona bo wyobraź sobie jacyś niemieccy gestapowcy przyszli mnie zamordować !
P: Widzisz, nie tylko my mamy Cię za gestapowca Artur także lepiej to przemyśl i zacznij wrzucać na luz
Po tych słowach wyraźnie się speszył
Rozumiem, masakra. Ale oni sobie juz poszli mamusiu. Przegoniłam ich i powiedziałam, żeby zostawili Cię w świętym spokoju
K: Na pewno?
P: Na pewno, wpuść mnie proszę do domu
K: No dobrze
Otworzyła nam sukcesywnie drzwi i byliśmy pewni, że sytuacja jest już opanowana, ale jednak mimo że wiadomo było jak było to ona jednak rozpoznała, że nie jestem tym za kogo się podaje. Wpadła nagle w szał. Zaczęła wrzeszczeć, że chcemy ją zamordować. Biła się z nami, wyrwała się i uciekła. Jak na swoje lata ruszała się aż za nadto żwawo. Wezwaliśmy ja wsparcie drugi zespół i policję. Jak ją znaleźliśmy to przez jeszcze 2 godziny ganialiśmy ją po mieście, okazało się że była instruktorką karate i niezwykle trudno było ją obezwładnić. Musieli w tym brac udział policjanci my i dwóch innych ratowników a i tak było bardzo ciężko. Ona wyobraź sobie wzięła ciężki kosz przy przystanku i chciała nim uderzyć Artura! Naprawdę jestem pełen podziwu co te choroby psychiczne mogą w człowieku wyzwolić
M: No ja również. Niesłychane to wszystko co opowiadasz naprawdę!
No dokładnie, ale na szczęście koniec końców udało się ją jak jeszcze chciała się rzucić pod auto zaciągnąć w kaftan do karetki i pojechała czym prędzej do najbliższego szpitala psychiatrycznego. No ale po tej jakże emocjonującej interwencji, po której Arturowi Górze aż włos dęba stawał na myśl co jeszcze go czeka w pracy w naszej stacji ratownictwa. Ale rzeczywiście już przestał się tak puszyć szczególnie do mnie po tym jak przyznał mi błyskotliwość jaką wykazałem się przy dostaniu się do mieszkania i stał się nawet spoko kolesiem"
M: To świetnie że wrzucił na luz i będzie zdecydowanie bardziej "znośniejszy" w pracy. I to dzięki twojemu wzorowemu, imponującemu zachowaniu i myśleniu. Chyle czoła Piotruś naprawdę jesteś mega:)
Piotr: Dzięki wielkie:)...

Akcja SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz