Rozdział 28

296 9 9
                                    


#LUKE POV:

Od kiedy się wybudziłem, minęło już kilka dni. Lekarze powiedzieli mi, że jeśli mój dobry stan będzie się utrzymywał, wyjdę szybciej niż myślę. Nie ukrywałem, że ta informacja bardzo mnie cieszyła. Chłopaki odwiedzali mnie codziennie wieczorem. Wczoraj dowiedziałem się, że toczy się rozprawa w sprawie Christopher'a. Policja była u mnie z cztery razy, ale nie siedzieli długo, ponieważ moja dziewczyna sprawnie ich wypędzała.

No właśnie. Co do mojej dziewczyny, Cassandra odkąd odzyskałem kontakt ze światem, w naszym mieszkaniu spędzała godzinę z całego swojego dnia. Resztę czasu spędzała ze mną. I mimo, że nie czułem się dobrze z tym, że poświęca całe swoje dnie, żeby tylko obserwować czy ze mną wszystko w porządku, nie chciałem zaprzeczać, że mnie to nie uszczęśliwiało.

Wiele razy również przyjeżdżał do mnie Jeremy. Od ostatniego czasu, naprawdę bardzo się zbliżyliśmy. Wydaje mi się, że jest bardzo podobny z charakteru do swojej siostry. Jest tak samo oddany i wyrozumiały. Może dlatego się dogadujemy?

Aktualnie na mojej sali byłem tylko ja i lekarz.-Patric.

Był może 4 lub 5 lat ode mnie starszy, co mi odpowiadało, ponieważ mieliśmy sporo wspólnych tematów. Był bardzo sympatyczny, ale i uszczypliwy. Często rzucał w moją stronę chamskimi żarcikami, ale był z tym na prawdę zabawny, i nie dało się na niego obrażać z tego powodu.

-Na prawdę, wychodź jak najszybciej z tego szpitala bo z tobą nie wytrzymam.-powiedział, przecierając dłonią swoją zmęczoną po dniówce twarz.

-Uwierz ja też nie pałam sympatią do szpitali i lekarzy. A do ciebie to już szczególnie.-odpowiedziałem z przekąsem, i widziałem jak Patric się zaśmiał pod nosem i posłał mi cyniczne spojrzenie.

-Ciesz się, że mnie masz, inaczej byś poleżał jeszcze z dobre dwa tygodnie, a z tego co ustaliłem, wychodzisz za cztery dni. Jeśli nic się nie spieprzy, a w twoim przypadku może być różnie..-dopowiedział ponuro, ale widziałem, że tylko udaje, bo uśmiech cisnący się na jego usta dawał o sobie znać.

Chciałem już coś odpowiedzieć, kiedy usłyszałem otwierające się drzwi. Automatycznie na nie spojrzałem i zobaczyłem Cassandrę, która ma dziwnie zadowolony wyraz twarzy.

-To ja już pójdę.-westchnął chłopak, z którym przed chwilą toczyłem dyskusje.-Hej Cass.-przywitał się miło z dziewczyną i złożył na jej policzku krótki pocałunek na co zacisnąłem mocno szczękę.

-Hej. Co z nim?-zapytała wciąż patrząc się na niego.

-Coraz lepiej. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to wyjdzie za cztery dni.-odpowiedział i spojrzał na mnie.

-Wspaniale!-brunetka uniosła głos.

-Dla mnie na pewno!-odpowiedział wychodząc na co parsknęła śmiechem.

Dziewczyna obróciła się w moją stronę i miło się uśmiechnęła.

-Hej.-podeszła do mnie z tymi słowami, i złożyła na moich ustach krótki, słodki pocałunek.

-Wiesz co? Umiem mówić, i na pytanie "co z nim" umiałbym odpowiedzieć.-odpowiedziałem lekko urażony i nie ukrywając zły.

Nie lubiłem gdy ktoś dotykał Moją Cassandrę.

-Ale nie bądź zazdrosny.-wywróciła oczami.-wiesz, że kocham tylko ciebie.-dodała i ta odpowiedź mnie przekonała.

Nie zdążyłem zarejestrować, kiedy szeroki uśmiech wkradł się na moje usta. Westchnąłem cicho, i wyciągnąłem ramiona w jej stronę.

Beginning of the end Where stories live. Discover now