🎹 Rozdział 4 🎹

52 14 1
                                    

Dorastanie bez miłości rodziców jest ciężkie. Z każdym problemem musisz radzić sobie sam, a każdy sukces jest odbierany jako coś zwykłego, czym nie ma się zbytnio chwalić.

Najlepiej o tym wiedział Kim Taehyung. Aktualnie miał dziewiętnaście lat i uczęszczał do szkoły artystycznej w Daegu. Jako dziecko zawsze marzył, aby tam się dostać i był gotowy na każdy wysiłek, żeby się tam dostać.

Udało się. Jednak wbrew pozorom Taehyung nie cieszył się z tego tak jak każdy by się spodziewał. A to wszystko za sprawą jego rodziców, którzy nie pozwolili synowi na wybranie kierunku. Zdecydowali za niego i zamiast jego wymarzonego kierunku artystycznego, wybrali muzykę i kompozycję.

Przez ich wybór, cały zapał nastolatka wygasł. Jednak chciał zadowolić rodziców, więc pracował ciężko, starając się myśleć pozytywnie. Wyobrażał sobie, że to jest kierunek, który chciał. Że samo chodzenie do tej konkretnej szkoły jest w pewnym sensie spełnieniem jego marzeń.

W drugim półroczu pierwszego roku mógł wybrać instrument, o który chciałby rozszerzyć zajęcia. Taehyung długo się zastanawiał, jednak podczas zajęć zbudował pewną więź z muzyką jazzową i po długich przemyśleniach był gotów wybrać saksofon.

Jednak nie. Jego rodzice nie uważali to za wystarczająco dobry instrument, pasujący do nazwiska Kim. Postanowili znowu nakierować syna w odpowiednią stronę i wybrali dla niego pianino.

Ten wybór sprawił, że wszystkie podkłady chęci zniknęły z Taehyunga. Już nie starał się myśleć pozytywnie przed zajęciami i coraz ciężej schodziło mu się z łóżka. Na zajęciach nie uważał, a gra na pianinie szła mu koszmarnie. Zaczął lawinowo zawodzić rodziców, ale dla odmiany – nie interesowało go to.

Nie słuchał się nauczyciela. Nie interesowały go żadne wskazówki, które mu dawał. Naciskał klawisze w przypadkowej kolejności, co powodowało, że zagranie czystej melodii graniczyło z cudem. Jedynie co potrafił płynnie zagrać to melodia z bajki dla dzieci, której nauczył się tylko po to, aby grać ją w kółko na zajęciach i denerwować tym nauczyciela.

– Taehyung! Czy możesz chociaż udawać, że się starasz? – zapytał pan Seo, który czuł, że od słuchania gry Kima jego włosy same zaczęły siwieć.

– Oczywiście. – Taehyung skierował do niego swój najszczerszy uśmiech i z powrotem popatrzył na klawisze. Palce automatycznie zaczęły po nich jeździć. Zaczęły wygrywać melodię, którą znał na pamięć (nauczyciel też i w dodatku śniła mu się po nocach).

– Przestań! – krzyknął. Zdjął okulary z prostego nosa i odłożył je na stolik. Miał dość tego spotkania, o które prosili rodzice Kima. Liczyli, że dodatkowe zajęcia mu pomogą, w opanowaniu gry. Nie wierzyli, a raczej nie chcieli wierzyć, że gra ich syna jest tak okropna przez brak zapału. "To na pewno przez brak wprawy. Kilka dodatkowych lekcji i będzie grał jak Chopin!".

– Chciałeś, żebym zagrał z pasją. – powiedział poważnie. Nauczyciel głośno westchnął i wyszedł z sali głośno trzaskając drzwiami. Swoje kroki skierował od razu do dyrekcji. Kobieta widząc mężczyznę, uśmiechnęła się miło.

Jednak nauczyciel nie podzielał jej radości. Wyjął kartkę z torby, którą wcześniej spakował i zabrał z klasy, w której siedział z Kimem. Położył papier na ladzie, a dyrektorka nawet nie zdążyła przeczytać dobrze nagłówka, kiedy mężczyzna głośno krzyknął: "Odchodzę". Wyszedł z gabinetu, a wtedy kobieta zwrócił uwagę na pismo rezygnacyjne.

Chciała wybiec za mężczyzną, aby jeszcze to przemyślał, ale dobrze wiedziała, że to nie pomoże. Wiedział też, kto był powodem odejścia mężczyzny. Najchętniej to wyrzuciłaby niesfornego ucznia ze szkoły, ale nie mogła. Jego rodzice wpłacali mnóstwo pieniędzy dla szkoły i byli głównym sponsorem szkoły.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 18 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Piano |TaeGi|Where stories live. Discover now