Broń zapakowałam do bagażnika auta, które pożyczył nam Leon. Mój chevrolet stał pod domem, kiedy łowcy postanowili zająć się mieszkaniem. Nie wiedziałam, czy coś z niego zostało, wolałam nie wracać w tamto miejsce w najbliższym czasie. Zdążyłam się już przyzwyczaić i polubić swoje auto, dlatego strata była dosyć bolesna. Spojrzałam z żalem na samochód, który podarował nam Leon. Nie wiedzieć czemu, poczułam nagłą potrzebę zlikwidowania wszystkich łowców.
Wybrałam dla siebie pistolet maszynowy i krótkolufową strzelbę. Miałam jeszcze swojego jericha i nóż, który podarował mi Śmierć. Młody również coś sobie wybrał z kolekcji Leona.
Greta była bardzo niezadowolona, kiedy się ze mną żegnała. Wciąż uważała, że nie powinnam nigdzie iść. Całym sercem się z nią zgadzałam, jednakże, jeśli Młody miał rację, cała masa Jaśniejących i łowców chciała widzieć mnie martwą.
Byliśmy niemal gotowi, aby wyruszyć. Niemal. Wciąż brakowało jeszcze dwóch osób.
Stałam oparta o drzwi samochodu, na tyłach kamienicy, gdzie mieścił się bar Leona. Młody krążył wokół niespokojnie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Sio natomiast bardzo upodobał sobie radio i odkąd odkrył opcję wkładania płyt i wyboru dowolnej piosenki, nic więcej się dla niego nie liczyło.
Młody, czy raczej Matt, jak zdążył mi się oficjalnie przedstawić, stanął na baczność, rozglądając się wokół niepewnie. Ja również coś poczułam.
– Angażujesz w swój plan kolejną ofiarę? – Usłyszałam głos Śmierci, który znalazł się na wprost mnie. Śmierć nie miał przy sobie żadnej broni. Nie potrzebował jej. Mogłam się założyć, że znajdzie sobie jakąś w trakcie walki, a później pozbędzie się jej przy pierwszej lepszej okazji. Nie zauważyłam również, aby poczynił jakiekolwiek przygotowania, w zasadzie wyglądał jak zawsze: skórzana kurtka, dopasowane spodnie i buty przed kolano. I wszystko w kolorze czerni. Jego pewne siebie spojrzenie sprawiło, że poczułam się dużo lepiej. – Ostatnim razem, jeśli się nie mylę, twój przyjaciel spektakularnie uciekł, kiedy zobaczył, w co się wpakował.
– Sam się prosił. A gdzie Lucyfer?
– Szukasz mnie? – Lucyfer cały czas stał po drugiej stronie auta. Jego głos wywoływał u mnie dreszcze. Teraz, kiedy Ciemność odpłynęła i nie miałam ze sobą swojej mocy, nie byłam już tak pewna siebie. Wtedy nie odczuwałam żadnych emocji, teraz natomiast postanowiły zalać mnie jedną, wielką falą. Jego spojrzenie było bardziej dzikie, nie miało w sobie nic z człowieka, w przeciwieństwie do Śmierci, który sporą część swojego czasu spędzał w Świecie Ludzi. – Cieszę się, kruszyno, że zdecydowałaś się na współpracę. Obawiałem się, że możesz uciec.
Nie mogłam się przyznać, że to była pierwsza myśl, jaka wpadła mi do głowy.
– Zawsze dotrzymuję słowa. – Prawie zawsze. I zazwyczaj wtedy, gdy jest mi to akurat na rękę.
– Mam taką nadzieję. W moim Królestwie za kłamstwo ucina się język.
Zacisnęłam mocniej zęby. Musiałby mi je wybić, jeśli chciał się dostać do mojego języka. Śmierć spojrzał na Łupieżcę. W jego wzroku czaiło się coś, co przyprawiło mnie o zimne ciarki.
– Obiecałem ci już, że nic jej nie zrobię – rzucił z niezadowoleniem Lucyfer. – Chcę jedynie pomocy, niczego więcej. To samo oferuję w zamian.
– Nie jesteście ludźmi – wtrącił Młody, wpatrując się na przemian w Lucyfera i Śmierć.
– Jeśli już wszystko sobie wyjaśniliście, lepiej będzie, jeśli się pospieszymy. – Weszłam do auta. Sio leżał na siedzeniu pasażera, słuchając jazzu i majstrując swoim ogonkiem przy odtwarzaczu. Zerwał się z miejsca, kiedy zorientował się, że drzwi po jego stronie otworzył Śmierć. Tylne siedzenia zostały zajęte przez Lucyfera i Młodego, który próbował zachować jak największy dystans. Sio zastygł w bezruchu, kiedy tylko zorientował się, kto wszedł do auta. Widocznie musiał znać, albo słyszeć cokolwiek o Lucyferze. Kiedy wyszedł z pierwszego szoku próbował się ukłonić, lecz Śmierć, który go zlapał i zwrócił przodem do szyby, skutecznie uniemożliwił mu jakikolwiek wyraz szacunku.
CZYTASZ
Na rozkaz Ciemności (TOM I)
FantasyJestem Ciemnością, zabijam z zimną krwią, torturuję gdy trzeba. Mówią, Zło Wcielone i nie wiedzą jak blisko są prawdy. Nadciąga nowy porządek, Śmierć szepcze mi do ucha - wojna, lecz czy można wierzyć oszustowi?