XXII

659 38 2
                                    

— Hej, młoda. — W drzwiach pokoju nastolatki stanął jej starszy brat. — Czemu siedzisz w domu?
— Aleks się obraził, a Majka poszła do roboty, nie mam co ze sobą zrobić. — Odpowiedziała ruda, nie podnosząc wzroku znad ekranu telefonu. Były ferie zimowe, więc nie miała za dużo do roboty.
— W takim razie chodź, pokażę ci, jak można ciekawie spędzać czas. — Odpowiedział jej z chytrym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna spojrzała na niego z uniesioną brwią, ale szybko uległa jego propozycji. Już po chwili obydwoje szli ulicami Szczecina.
— Czemu nie jedziemy autem? — Zapytała, gdy zimno zaczęło jej doskwierać.
— Bo nie będę w stanie go prowadzić po wszystkim. — Odpowiedział chłopak, przyspieszając kroku. Przez różnicę wzrostu między nimi, Konstancja była zmuszona niemal biec. Po trzydziestu minutach chłopak zatrzymał się pod budynkiem. Bardziej przypominał on melinę niż miejsce, gdzie ktokolwiek mógłby mieszkać. Borys pewnie wszedł do środka, a Kosta ruszyła za nim niczym cień.
— Nie podoba mi się tu. — Stwierdziła nastolatka rozglądając się po pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Wszędzie panował nieprzyjemny półmrok, a wszystko było przesiąknięte oparami dymu o specyficznym zapachu.
— Borys! — Nagle obydwoje usłyszeli czyjś głos. Okazało się, że to głos jakiegoś chłopaka. Konstancja kojarzyła go ze szkoły, był w klasie maturalnej. — Już myślałem, że nie przyjdziesz. — Chłopak przywitał się z bratem dziewczyny. — Oh, przyprowadziłeś jakąś dupeczkę. — Chłopak spojrzał na rudą wzrokiem, który jednoznacznie sugerował jego myśli. Gdy to zauważyła, natychmiast otuliła się szczelniej kurtką.
— To moja siostra. — Odpowiedział blondyn. — Łapska przy sobie. — Zagroził przyjacielowi, patrząc na niego spod byka.
— No weź. — Oburzył się czarnowłosy. — Niezła sztuka z niej.
— Powiedziałem coś. — Borys twardo stał przy swoim. — Przekaż kolegom, że im nogi z dupy powyrywam, jak jej dotkną.
— Niech ci będzie. — Westchnął zawiedziony szatyn, po czym udał się w głąb pokoju.
— Chodź młoda. — Nakazał Borys, na co Konstancja od razu ruszyła za nim. W międzyczasie wyjął z kieszeni coś na kształt papierosa i odpalił, trzymając w ustach.
— To nie jest zwykły papieros, prawda? — Zapytała ruda z podejrzeniem.
— Spróbuj, to sama zobaczysz. — Odpowiedział jej brat z szerokim uśmiechem. Dziewczyna wzięła od niego zawiniętą bletkę, a następnie zaciągnęła się zawartością.
— O kurwa. — Powiedziała, wypuszczając dym z ust. — Skąd ty masz zioło?
— Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. — Zaśmiał się Borys, odpalając kolejnego blanta. — Jak pijesz alko, to lepiej wchodzi. — Powiedział, wręczając dziewczynie butelkę wódki, którą zgarnął z pobliskiego stołu, a następnie upadł na kanapę.

— O kurwa… — Konstancja była już po wypaleniu sporej ilości blantów. Leżała na kanapie obok kolegi swojego brata i tępo wpatrywała się w sufit. — Ale faza, wszystko się rusza.
— Jak będziesz tu przychodziła częściej, z czasem będzie coraz lepiej. — Odpowiedział jej równie zjarany jak ona chłopak. Po chwili położył rękę na jej udzie.
— Oj, kolego. — Nastolatka od razu to zauważyła. — Ty się może tak nie zapędzaj. — Kontynuowała, ale nie zamierzała ściągnąć ręki chłopaka ze swojego uda.
— Możemy iść do osobnego pokoju, jeśli chcesz. — Powiedział, zmieniając ton głosu na dużo niższy.
— Spierdalaj, pajacu. — Odpowiedziała ostro ruda. — Bo zawołam mojego brata. — Dodała, zrzucając dłoń chłopaka ze swojej nogi.
— Zwijamy się, młoda. — W odpowiedniej chwili przy Konstancji znalazł się brunet. — Tobie, jak na pierwszy raz, już starczy.
— No weź… — Powiedziała Kosta, przeciągając samogłoskę. — Przecież jest dobrze.
— Matka mnie wydziedziczy, jeśli zaraz nie wrócimy. — Odpowiedział Borys, łapiąc dziewczynę w pasie i podnosząc ją z kanapy. Dziewczyna jednak ponownie usiadła na meblu. — Ruda, daj spokój. — Westchnął blondyn. — Wrócimy tu jeszcze, chodź już.
— No idę, już idę. — Odpowiedziała dziewczyna z niezadowoleniem. Nastolatkowie wyszli z budynku, a następnie Borys zamówił im Ubera, który zawiezie ich do domu. Po kilkunastu minutach już tam byli.
— Masz być cicho, bo jak matka cię zobaczy w takim stanie, to obydwoje zginiemy. — Zwrócił się do siostry, otwierającej drzwi od domu kluczem.
— Daj spokój. — Odpowiedziała nastolatka, chichocząc. Otworzyła drzwi z niemałym hałasem, a następnie została zaprowadzona do pokoju i położona do łóżka przez brata.

𝑝𝑟𝑒𝑙𝑢𝑑𝑖𝑢𝑚 | 𝑓𝑢𝑘𝑎𝑗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz