01

27.8K 996 231
                                    

Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu, czyli na końcu klasy pod oknem. Lubiłam siedzieć i wpatrywać się na widok za oknem. Przyglądałam się znajomym chodzącym po terenie szkoły, ludziom za ogrodzeniem zwykle śpieszący się do pracy. I jeszcze trochę dalej ciągłe samochody, którym nie było końca.

Byłam zmęczona, bo znowu zaryłam noc tylko po to, by móc nauczyć się na sprawdzian z biologii. Czego się nie robi dla dobrej oceny.

Często zastanawia mnie, czemu w naszym nastoletnim życiu najważniejsze są oceny. Dlaczego oceny sprawią, że dostaniemy się do wymarzonej szkoły lub takiej, do której nigdy nie chcieliśmy pójść. Oceny nie świadczą o naszej inteligencji. Bo żeby dostać dobrą ocenę wystarczy dobrze ściągać.

- Przepraszam za spóźnienie, dyrektor zwołał wszystkich nauczycieli. Wyciągnijcie tylko długopisy, zero zeszytów, książek i piórników - mruknęła pani Smith i zaczęła podawać nam kartki. - Jak będziecie potrzebować więcej czasu, to będziecie mogli pisać na przerwie. A teraz cisza już i powodzenia.

Dostałam kartkę, którą podpisałam i natychmiast zaczęłam rozwiązywać zadania, które po wyuczeniu się były dla mnie banalne. Przed dzwonkiem skończyłam, oddałam kartkę i wyszłam z klasy, mając jeszcze dziesięć minut wolnego, nim zacznie się przerwa. Była pora na lunch, dlatego od razu skierowałam się na stołówkę. Chwyciłam jedzenie i wodę, po czym skierowałam się do stolika, przy którym siedział chłopak.

- Hej, Elliot - uśmiechnęłam się do przyjaciela, który podniósł głowę zza telefonu i posłał mi uśmiech.

- Czołem. Co tam?

- W porządku, napisałam ten sprawdzian z biologii. Mam nadzieję, że będzie z tego dobra ocena.

- Jesteś mądra, Cailin. Na pewno dostaniesz najwyższą ocenę - zapewnił mnie.

Zadzwonił dzwonek, a ludzie natychmiast zaczęli pojawiać się na stołówce i nim się obejrzałam zrobiło się tu głośno i tłoczno. W oddali zauważyłam zbliżającego się Lucasa, który położył palec wskazujący na ustach, na znak bym była cicho. Nie zareagowałam, wiedząc, że przyglądający się mi Eliot zaraz coś zacznie podejrzewać. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, by wyglądało jakbym kogoś szukała. Po chwili Luke zasłonił oczy Elliotowi, który natychmiast promiennie się uśmiechnął i położył swoje dłonie na dłonie blondyna.

- Kto to może być - odparł Elliot i zdjął dłonie chłopaka, po czym oboje cmoknęli się w usta. Ta, mam przyjaciół gejów.

- Co tam, Cai? - zapytał Luke, kiedy przestał cieszyć się z widoku swojego chłopaka.

- Jesteście słodcy - wyszczerzyłam się i położyłam podbródek na zewnętrznej stronie dłoni, a łokcie ułożyłam na stole. - Dużo macie jeszcze lekcji?

- Jedną - powiedzieli w tym samym czasie, co sprawiło, że nasza trójka zaśmiała się głośno. - a Ty? - zapytał Elli.

- Też. Może pójdziemy na pizzę?

- Super pomysł. Napiszę do Vanessy, czy chce iść z nami.

Vanessa to siostra bliźniaczka Lucasa i przyjaciółka naszej trójki. W czwórkę tworzymy paczkę, za którą oddałabym życie.

*

Trzasnęłam drzwiami od szafki, z której wcześniej wyjęłam potrzebne książki, a niepotrzebne zostawiłam. Wyszłam ze szkoły, przy samochodzie zobaczyłam Van, która pomachała mi na przywitanie. Nie widziałyśmy się dzisiaj cały dzień. Pocałowałyśmy się w policzki i siadłyśmy do jej auta.

- Chłopcy pojechali wcześniej, zająć stolik i zamówić pizzę. - Wyjaśniła i podała mi pizzerię, w której się znajdują. Właściwie to nie było zaskoczeniem, że wybrali właśnie tą, gdyż ta pizzeria była naszą ulubioną.

Kilka minut później byłyśmy już na miejscu i poszłyśmy do naszego stolika, który był przez nas upatrzony. Była tam kanapa, w dodatku w najcichszej części tego lokalu, dlatego było nam tutaj tak dobrze.

-Mówię Wam, że ten dupek Derek gapił się ostatnio na mój tyłek!

- Elliot, uspokój się.

- Niby czemu?!

- Bo jedyną osobą, która powinna Cię obchodzić, kiedy gapi się na Twój tyłek to Lucas - odparłam spokojnie, a Van mi przytaknęła.

- Zgadzam się z tą kobietą - dodał Luke i chwycił jego dłoń. - I tylko ja mogę go dotykać.

- Bo tylko Ty go dotykasz.

- Mówicie dalej o tyłku, prawda? - jęknęła Vanessa, a ja zaczęłam się śmiać. Chłopcy natomiast lekko zarumienili się, ale kiwnęli głowami.

Kilka godzin później usłyszałam dźwięk nadchodzącego smsa. Westchnęłam cicho i wyjęłam telefon z kieszeni, odblokowałam go i otworzyłam wiadomość.

"Wracaj już do domu, Cailin. Mama się martwi."

Westchnęłam znowu i zaczęłam się zbierać. Nie lubiłam sprzeciwiać się rodzicom, poza tym nie czułam jakiejś potrzeby nie słuchania się ich. Rozumiałam ich zmartwienie i nie chciałam, aby zbytnio przejmowali się jedynyn dzieckiem.

- Gdzie idziesz?

- Do domu. Ojciec napisał, żebyn wracała.

- Jesteś mało buntownicza, Hood.

Wzruszyłam ramionami. Chwyciłam swoją torbę i dałam im kilka dolarów za pizzę.

- Na razie - pożegnałam się i wyszłam z lokalu.

Szłam spokojnie, patrzyłam co jakiś czas na gwiazdy, których było coraz więcej na niebie. Ludzi natomiast było coraz mniej, ale nie przeszkadzało mi to. Właściwie to nie zbyt zwracałam na nich uwagę.

Dźwięk nadchodzącej wiadomości sprawił, że wywróciłam oczami. Co ten ojciec chce tym razem. Wyjęłam telefon i po chwili poczułam jak robi mi się słabo.

"Taka dziewczyna jak Ty nie powinna chodzić o takich porach sama. Co jeśli ktoś właśnie Cię obserwuje?"

°°°°
co o tym myślicie?
komentujcie, gwiazdkujcie, bo nie wiem czy jest sens prowadzenia tego.

HERO • jb // zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz