To chyba nie jest już twoja dziewczyna.

277 18 0
                                    

Niedziela minęła mi błyskawicznie, dogadałam się z właścicielką mieszkania na niższy czynsz przy czym pierwsze pół roku opłaciłam z góry. Już wieczorem miałam klucze i ruszyłam do sklepów meblowych zamówić kanapę, szafy i inne potrzebne rzeczy do umeblowania swojego nowego lokum. O ile drobnicę taką jak garnki, zastawę kuchenną czy ręczniki i inne tego typu rzeczy kupiłam od ręki, to na meble będę musiała niestety poczekać do czwartku a może nawet piątku. Złożyłam i opłaciłam zamówienie wraz z wniesieniem do mieszkania i zadowolona, że udało mi się wszystko ogarnąć kilkoma kliknięciami, udałam się do rodziców na kolację.

W poniedziałek w klinice było kilka zaplanowanych zabiegów więc od rana miałam ręce pełne roboty, w międzyczasie okazało się, że Antek, jeden z weterynarzy musi zrezygnować z pracy z racji na wyjazd z rodziną do innego miasta, co dodatkowo mnie zmartwiło. Przed końcem mojej zmiany otrzymałam smsa:

Adrian 13:53

"Czekam na parkingu z Burbonem"

Olga 13:57

"Daj mi jeszcze 5 minut i zaraz będę"

Gdy zakończyłam uzupełniać przebieg wizyty swojego ostatniego pacjenta zdjęłam wzorzysty fartuch, ubrałam ciepłą kurtkę, szalik i czapkę po czym wyszłam dziarskim krokiem z budynku trzymając w ręce ogromny, pleciony gryzak dla Burbona, który wyglądał zza szyby Jeepa. Gdy tylko mnie zauważył zaszczekał radośnie. W momencie w którym na moją twarz wypłynął szczery uśmiech i podniosłam rękę żeby pomachać Adrianowi, drogę zastąpił mi nie kto inny jak Andrzej, który w rękach trzymał bukiet różowych goździków. Znienawidzonych przeze mnie kwiatów.

-Cześć serduszko - uśmiechnął się szeroko a mi dzisiejsze śniadanie podeszło do gardła - dobrze cię widzieć - wmurowało mnie w ziemię a z mojej twarzy momentalnie zniknął uśmiech.

-Prosiłam cię żebyś dał mi święty spokój - warknęłam i spróbowałam go wyminąć jednak mój eks był szybszy i zastąpił mi drogę łapiąc mnie przy tym za łokieć

-A ja cię prosiłem żebyś dała nam jeszcze jedną szansę i też nie posłuchałaś - wysyczał przez zaciśnięte zęby.

-Nie ma żadnej dodatkowej szansy, spieszę się.

-Gdzie się spieszysz ? Znalazłaś już sobie nowego kochasia ? - popatrzyłam mu przez ramię i zauważyłam, że Adrian wysiadł z samochodu głośno zatrzaskując za sobą drzwi.

-Nie przychodź tu więcej - wyszarpnęłam się z jego uścisku i odruchowo potarłam łokieć, po którym rozlała się fala bólu. Podeszłam szybkim krokiem do samochodu gdzie Adrian czekał już na mnie z otwartymi drzwiami pasażera. 

-To ty pierdolisz moją dziewczynę ? -Mój towarzysz zesztywniał słysząc wołanie Andrzeja i popatrzył pytająco w moje oczy. 

-Jedźmy proszę - wyszeptałam i złapałam go za ramię, jednak  jedynie zatrzasnął za mną drzwi i oparł się o nie nonszalancko składając ręce na piersi.

-Coś mówiłeś ? - odezwał się ze stoickim spokojem uśmiechając się kpiąco do Andrzeja, który stał już dwa metry od niego.

-Pytałem czy to ty pierdolisz moją dziewczynę - wycedził mój były przez zęby, patrząc oskarżycielsko na mnie przez szybę

-A gdzie jest twoja dziewczyna? Odpowiedział kpiąco Adrian

-Siedzi. Kurwa. W. Twoim. Samochodzie. - Andrzej gniewnie wypowiadał każde słowo i wskazywał na mnie palcem. 

-To chyba nie jest już twoja dziewczyna.- Adrian zaśmiał się i odepchnął od auta - Daj jej lepiej spokój tak jak cię prosiła.

-Bo inaczej co? To lepiej ty trzymaj swoje brudne łapy z daleka od niej bo inaczej - Adrian wyprostował się i ruszył spokojnym krokiem w kierunku do Andrzeja

Nazywam się Gajos / ZAKOŃCZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن