~4~

274 21 0
                                    

Dojechaliśmy pod wieżowiec, w sumie jeden z wielu wieżowców. W Seulu było pełno wysokich budynków. Wjechaliśmy na podziemny parking, który należał do firmy. Wysiedliśmy z auta, oparłem się na nim. Bolało mnie całe ciało. Spojrzałem przed siebie, chcąc wiedzieć ile mam przejść, ale przed mną stał Jeongguk.

- Dasz radę iść? Bardzo cię boli? - był bardzo miły dla mnie.

- Muszę jakoś dać radę.

Odszedłem parę małych kroków od auta i zachwiałem się. Od razu mnie złapał i podniósł już o nic nie pytając. Wszedł tak z mną do windy i pojechaliśmy nią na piętnaste czy tam siedemnaste piętro. Wiem na pewno, że do jego biura. Jeongguk nie puścił mnie ani na chwilę. Weszliśmy do jego biura, a on  posadził mnie na kanapie, która tam stała.

- Poproszę, aby tu ci przynieśli jedzenie, ja zaraz mam spotkanie. Nigdzie stąd nie wychodź, dobrze?

- Tak.

Zostawił mnie samego w jego wielkim biurze. Tak jak powiedział, jedzenie przynieśli mi tu do jego biura. Siedziałem na kanapie i oglądałem widok za oknem. Zjadłem trochę mojego dzisiejszego obiadu. Nie zjadłem go dużo, ból był tak duży, że nie dawałem rady. Ułożyłem głowę na poduszkach i patrzyłem w dal. Nie wiedziałem ile miało trwać te całe spotkanie, ale cieszyłem się, że zostałem sam. Przynajmniej mogłem w spokoju się wyciszyć i dojść do siebie.

Miało to być krótkie spotkanie, które miało trwać trzy godziny, a przeciągnęło się do pięciu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miało to być krótkie spotkanie, które miało trwać trzy godziny, a przeciągnęło się do pięciu. Było wiele spraw do omówienia. Przez całe spotkanie myślałem o Taehyungu. Został sam w moim biurze po tym wszystkim co wydarzyło się w jego szkole. Prosiłem mojego asystenta, aby co jakiś czas do niego zaglądał. Nie chciałem, aby coś sobie zrobił. Gdy skończyło się wreszcie te spotkanie, od razu ruszyłem do swojego biura, musiałem go zobaczyć. Najpierw musiałem wiedzieć czy coś się działo przez ten czas.

- Siedział ciągle na tej kanapie, tylko martwi mnie to, że tak mało zjadł. Jedzenie stoi prawie nie tknięte - powiedział mój asystent.

Wszedłem do swojego biura i podszedłem do kanapy. Tae spał, a na stoliku leżało jedzenie, którego nie zjadł. Przyjrzałem mu się dokładnie. Jego bluza, razem z koszulką były zniszczone, miały pełno dziur. Najbardziej co mnie zmartwiło było to, że koszulka na dole była cała we krwi. Wystraszyłem się.

- Taehyung! - zacząłem go budzić.

Potrząsałem jego ciałem wystraszony. Nie mógł tego zrobić. Nie mógł się zabić. Próbowałem go dobudzić, potrząsając jego ciałem. Nigdy o nikogo tak się nie martwiłem jak o niego. Wprowadził trochę słońca w moje życie. Był ciągle uśmiechnięty. nie pokazując bólu, którego doświadczył. Zobaczyłem jego wielkie oczy, patrzące na mnie z zdziwieniem. A ja tylko go przytuliłem, nic sobie nie zrobił. Byłem już spokojny.

- Jeongguk.. Czy coś się stało?

- Nie, już jest wszystko dobrze.. Aniołku - ostatnie słowo wyszeptałem - Nie smakowało ci jedzenie? Nic prawie nie zjadłeś.

- Jest pyszne, tylko mnie boli jak jem. Zjem to później, obiecuję.

- Wierzę ci na słowo. Tae..  - nie wiedziałem jak mam go o to zapytać - Oni zniszczyli nie tylko moją koszulkę tylko też twoją bluzę.. Masz krew na koszulce, czy to z ran na twoich bokach? - musiałem być jak najbardziej delikatny - Czy oni zadali ci nowe rany?

Tae spojrzał na siebie i szybko zakrył. Skulił się. Rozumiałem, że się bał. To też mi pokazywało jak bardzo został skrzywdzony przez świat. Bał się każdego dotyku nawet tego najmniejszego, który nie powinien oznaczać nic złego. Przytuliłem go ponownie do siebie. Wtulił się we mnie. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, aż do czasu mniejsze ciało się uspokoiło na tyle, że nie drżało całe.

- Odkleili plastry, które mi wczoraj przykleiłeś. - zaczął mówić powoli - Na nowo zaczęła ciec z nich krew. Nie przejęli się tym.. Zaczęli mnie dotykać... Zrobili mi nową ranę, której nie da się zakleić plasterkiem.

Musiałem chwilę się zastanowić o co mu chodzi. Musiałem nauczyć się czytać między wierszami, aby zrozumieć. Gdy domyśliłem się co mu zrobili jeszcze mocniej go przytuliłem, wciągając go na swoje kolana. Zgwałcili go. Musiałem pomóc mu się przebrać z tych ubrań, bo by ciągle czułby ich dotyk na sobie. Nie mogłem na to pozwolić. Nie mogłem pozwolić, aby ciągle o tym myślał. Musiałem coś na szybko wymyślić, aby zająć jego myśli czymś innym. Wiedziałem, że też zgłoszę to do szkoły o tym co się stało.

- Tae, a chciałbyś pojechać ze mną do galerii na zakupy? Muszę kupić parę rzeczy.

- Mogę pojechać.

- Świetnie.

Wstałem z nim, trochę się wystraszył, ale wtulił się we mnie. Przeszedłem przez korytarz, mówiąc do asystentki, aby odwołała wszystkie spotkania na najbliższe dwa dni. Zjechałem windą na parking gdzie stało moje auto. Wsiadłem razem z nim do tyłu, postanowiłem, że zawiezie nas mój kierowca, a ja będę siedział razem z nim z tyłu. Dojechaliśmy pod jeden sklep, który bardzo dobrze znałem. Zawsze tu kupowałem garnitur. Wysiadłem razem z Tae i weszliśmy do środka. Przywitała nas miła kobieta. Wybrałem dwa garnitury i jeden wręczyłem dla Tae.

- Przymierz.

- Nie, to nie dla mnie. Jest strasznie drogi.

- Nie każę ci go kupować, tylko proszę, abyś przymierzył, więc proszę przymierz go.

- No, dobra - poddał się.

Wziął garnitur i poszedł go przymierzyć, a ja też wziąłem i poszedłem do przymierzalni. Szybko się w niego przebrałem i czekałem na Tae. Byłem ciekawy jak będzie w nim wyglądał. Ja potrafiłem nawet codziennie być w garniturze, dziś akurat w nim nie byłem.

- Nie wyjdę w tym nie ma szans, głupio w tym wyglądam.

- Na pewno nie, pokaż się.

- Nie.

- Tae no, wyjdź i pokaż się jak wyglądasz, na pewno nie jest tak źle.

Nic nie odpowiedział. A ja po prostu czekałem. Wiedziałem, że będę musiał kupić ten garnitur, który ma na sobie Tae. Chciałem mu go podarować. Usłyszałem jak drzwi od przebieralni się otwierają, od razu skierowałem tam wzrok. Wyszedł niepewnie z przymierzalni. Wyglądał przepięknie, jak anioł. Garnitur pasował na niego jak ulał, był idealny jakby stworzony dla niego. Podszedłem pomału do niego i złapałem jego dłoń.

- Wyglądasz przepięknie - pocałowałem wierz jego dłoni - byłbyś świetnym modelem garniturów ślubnych.

- Czego? Gguk, ja nie nadaję się na modela.

- A może chciałbyś spróbować, hmm?

- Nie, wyglądam tragicznie. Nie i tyle.

- No dobrze, ale jakbyś zmienił zdanie to mi powiedz. Poproszę te obydwa garnitury. - kobieta przytaknęła.

- Gguk. okłamałeś mnie, miałem go tylko przymierzyć.

- Inaczej byś się na to nie zgodził, a teraz przebierz się i jedziemy dalej.

Poszedłem przebrać się, aby uniknąć protestów Taehyunga. Chciałem naprawdę kupić ten garnitur dla niego. Cieszyłem się, że nie ma metek z cenami. Przynajmniej nie wiedział ile kosztuje tamten garnitur w komplecie. A ja wiedziałem, że mu nie powiem, prezent to prezent.

Last kissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz