Ciastka

73 4 2
                                    

Miałam rację co do treningu, Botkin nie oszczędzał nikogo oprócz Zoi, która sobie siedziała na sianie oglądając tortury dla nas.

O dziewietnastej miała zacząć się impreza więc z Zoyą przemycałyśmy ciastka do apartamentu Kirigana.
Za dziesięć siódma połowa ludzi już była w środku ubrana w kefty dla stworzenia pozorów gdyby za bardzo ciekawscy ludzie się przyczepili.
Zdecydowanie Fedyor wygrał w szybkości nachlania się za bardzo alkoholem bo już po półtorej godziny leżał pod stołem. Sama nie byłam lepsza bo po tym czasie zaczęło już mi szumić i jakąś energia mnie rozpierała.
Jeśli chodzi o listy czy coś takiego to przetrandportowałam je do pokoju opryczników, który tutaj nie było.

-Ludzie! - piskneła jakaś dziewczyna przez co wszyscy ucichli- Nie ma ciastek!
W apartamencie wybuchły śmiechy a jakiś odważny ciałobójca zgłosił się iść na tą niebezpieczną podróż po ciastka.
-Za chicho tutaj! - ktoś krzyknął ale nie byłam pewna co do płci.
-Genyu, ty umiesz śpiewać! - krzyknęłam przez co dostałam mordercze spojrzenie od dosyć pijanej formatorki.
-Ty też umiesz-Odpowiedziała.
W przeciwieństwie od niej ja z chęcią weszłam na stół rozpinając keftę. Ona po tym sama weszła obok mnie ciągnąc za sobą Zoyę, która wyglądała jakby miała nas za to zabić i prawdopodobnie to zrobi.
-Zaczynać?! - zapytałam się głośno.
-Oczywiście! - Odpowiedział Fedyor, którym zajęła się uzdrowicielka Penny.
Po szybkim ustaleniu tekstu piosenki z ekipą zaczęłyśmy śpiewać, że Kirigan przesadza i jest za bardzo wyczulony na takie rzeczy.
Po paru zwrotkach ludzie załapali tekst a butelek whiskey i kvasu praktycznie nie było ale nikt nie zauważył, że ciałobójca nie wrócił z ciastkami...
-Bravly!-krzyknął znowu pijany Fedyor-Nie ma już alkocholu!
Moje dalej przynajmniej w jednym procencie (czyli około dwóch) komórki się załamały. Jeden z najważniejszych ciałobójców jest schlany do reszty i opiera się o ściany.
-I co ja ci zrobię?
-Nie wiem!
Zignorowałam go i dopiłam resztki z kubeczka i wróciłam na stół-scenę gdzie Genya zaczęła tańczyć z pijaną Zoyą.
-Kiniest! - krzyknęła ruda pokazując na szkwalniczkę-Pomóż mi do cholery bo ona się za bardzo nachlała!
-Ja też jestem za bardzo pijana!
-To masz problem!
Ktoś krzyknął ze strachu co poskutkowało zupełną ciszą i skierowania wzroku na Penny, która nie była chyba jako jedyna pijana.
-Coś się stało? - ktoś zapytał.
-Tak! Generał przyjechał! - powiedziała wskazując na powóz podjeżdżający pod pałac.
-Co!?
Wszyscy spanikowali i zaczęli biegać a ja ciągnęłam Penny w stronę Fedyora.
-Otrzeźwij go- rozkazałam ale bardziej to była próśba- i jak to zrobisz powiedz mu aby zatrzymał Kirigana.
-Jest ktoś tu jeszcze z somatyków i nie jest pijany!?
Około czwórki rąk się podniosło, którym rozkazałam zrobić to samo co Penny.
Ktoś mnie pociągnął za ręce i już się bałam, że to Aleksander ale to była tylko uzdrowicielka, która otrzeźwiała ludzi.
-Kto już nie jest pijany sprząta! - krzyknęła Zoyą, którą się już zajęli.
Wyjrzałam przez okno a tam stał Fedyor rozmawiający z generałem i ukratkiem patrząc na mnie.
Po paru minutach było już czysto ale było słychać zbliżające się kroki i głos Fedyora, który powiedział żeby pójść do kuchni bez jakiegoś powodu.
-Oknem wychodzimy raz dwa! - pisknełam.
Griszowie za bardzo przerażeni spotkania się w takim stanie z Kiriganem szybko wychodzili oknem wchodząc do bezpiecznych pokoi jakimiś otwartymi oknami.
Na szczęście moje okno było otwarte ale nie wiedziałam czemu. Przypomniało mi się o listach, które zostawiłam w pokoju oprzyczników.
-Gdzie leziesz? - zapytała Genya.
-Listy-odpowiedziałam a ta odrazu zczaiła.
Szybko dostałam się spowrotem do apartamentu Aleksandera, które lśniły czystością bez butelek ani okruchów. Zabrałam listy z pokoju i rzuciłam spowrotem na biurko ale nie zdążyłam wrócić na parapet bo w drzwiach stał już generał z Ivanem obok.
Na mój widok podskoczył zaskoczony moim widokiem.
-Na wszystkich świętych.. Co ty tu robisz?
-Przyszłam po długopis, a ty co tu robisz?
-O trzeciej rano? Ja tu jestem bo ktoś zapomniał sprowadzić koni na zmianę-powiedział patrząc się na Ivana.
-Nie moja wina-odparował.
-Dobra, nie ważne. Wiesz coś na temat ciałobójcy w kuchni z ciastami?
-Nie. Co on tam robił? - zapytałam udając zaskoczenie.
-Nie wiem, powiedział, że ktoś go wysłał ale był pijany żeby powiedzieć kto.
-Rozumiem, to ja już idę-odpowiedziałam wybiegając z jego pokoju.
No cóż, skoro wrócił wcześniej a my zdążyliśmy posprzątać w parę minut syf i wrócić oknem to naprawdę jesyeśmy zgrani z griszami.

Zastępczyni MrokuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora