Siedziałam wpatrując się w ekran telefonu wciąż sparaliżowana otrzymaną wiadomością. Miałam się niby spakować i iść gdzieś z jakimiś kolesiami, których nawet nie znam? Nie wyobrażałam sobie tego. Z początku myślałam, że to kolejny głupi pomysł moich znajomych, ale po chwili namysłu doszłam do wniosku, że nikt z nich by na to nie wpadł. Czas nieubłaganie mijał, a ja nie wiedziałam co zrobić. Zdecydowałam się spakować, bo przecież nie miałam nic do stracenia oprócz beznadziejnego życia i wyjazdu do internatu, który miał odbyć się za tydzień.
A co jeśli to jakaś mafia i wywiozą mnie do jakiegoś domu publicznego robiąc ze mnie prostytutkę?
Drżąc z przerażenia podeszłam do szafy z której zdjęłam torbę podróżną. Chwilę później wrzucałam do niej ubrania nie kwapiąc się składaniem ich.
Nagle usłyszałam trzask dochodzący z dołu. Ktoś wyłamał drzwi wejściowe? Przerażona przestałam się pakować i osłupiała klęczałam nad walizką nie wiedząc co zrobić. Uniosłam głowę gdy zauważyłam, że ktoś otwiera drzwi od mojego pokoju. Zobaczyłam przed sobą czterech mężczyzn w kominiarkach przyglądających mi się z zaciekawieniem.
Zaczęłam się zastanawiać jak wyplątać się z tej sytuacji. Wstałam i cofnęłam się w głąb pokoju.
- Nie uciekniesz od nas. - zaszydził jeden z nich.
Trenowałam karate więc powinnam umieć się obronić, ale nie przed czterema napakowanymi facetami. Moja sytuacja nie miała wyjścia.
- Widzę, że się spakowałaś. - powiedział jeden z nich. Pod jego białym t-shirt'em zauważyłam mnóstwo tatuaży. - Dobra dziewczynka.
Podszedł do mojej torby i zasunął jej suwak, po czym wyszedł razem z nią z pokoju w bliżej nieznanym mi kierunku.
Patrzyłam na nich otępiała. Strach doszczętnie sparaliżował moje ciało. Cofam moje słowa o szkole z internatem. W tej sytuacji byłam gotowa nawet pobiec do rodziców i błagać ich by mnie tam zawieźli. Gdybym tylko wiedziała gdzie są i gdybym tylko miała taką możliwość.
- Chodź idziemy. - usłyszałam.
- Nigdzie z wami nie idę. - odpowiedziałam w nagłym przypływie odwagi.
- Słucham? - splunął drugi z porywaczy.
- Jesteś głuchy?
- Kurwa kobieto, moja cierpliwość się zaraz skończy. Rusz ten zgrabny tyłek do samochodu.
- Nie chcę! - krzyknęłam.
- Gówno mnie to obchodzi. - powiedział i wyjął z kieszeni jakąś buteleczkę i szmatkę. Widziałam do czego to prowadzi. Cofałam się, lecz po chwili natknęłam się plecami na przeszkodę. Oddychającą przeszkodę. Wokół mojego ciała zacisnęły się czyjeś ramiona. Pod wpływem impulsu zaczęłam krzyczeć i kopać nogami napastnika.
- Niall idioto, dawaj szybciej tę szmatę. - usłyszałam nad moim uchem przez co podwoiłam swoje starania wołając o pomoc.
Po tym jak poczułam na moich ustach mokry materiał zaczęłam odpływać. Próbowałam nie wdychać szkodzącej substancji, lecz wiedziałam, że nie uniknę tego. Obraz był coraz ciemniejszy, aż ogarnął mnie całkowity mrok.
![](https://img.wattpad.com/cover/38990305-288-k400736.jpg)
CZYTASZ
BEAUTIFUL KILLER
FanfictionŻyjemy w świecie, w którym występują głębokie podziały na nieprzyzwoicie bogatych i rozpaczliwie biednych. Bethany należy do pierwszej grupy. Gdy zostaje porwana myśli, że zrobiono to dla okupu. Co jeśli prawda okaże się inna?