"Amara"

79 9 0
                                    

Eiji

Uważnie wpatrywałem się w zielone oczy wyższego, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwii. Ruszyłem w ich stronę następnie je otwierając. Moim oczom ukazała się dobrze znana mi trójka przyjaciół. Max wraz z swoją żoną Jessicą i synem. Chwila...
-Po co wam maksikosi?- Wpatrywałem się w dłoń starszego od siebie mężczyzny.

{WYJAŚNIENIA* Maksikosi- u mnie w domu nazywa się tak nosidełko dla małych dzieci ~Autorek}

- Niespodzianka!- Powiedziała kobieta o jasnych włosach, a jej małżonek odwrócił w moją stronę przód nosidełka.
-(...)-
- Ma na imie Amara ma około 7 tygodni-
Mówiła dalej podekscytowana, a zarazem dumna z siebie kobieta.
- To jest...- Chciałem coś powiedzieć, ale wtedy młody chłopak wręczył mi torbę z zabawkami i ubraniami.

Cała trójka nie czekając na moją odpowiedź weszli do korytarza ściągając kurtki oraz buty. Zamknąłem drzwii dopiero po tym jak usłyszałem wrzask blond włosego chłopaka .
-Mówiłem, że nie chce tego potwora mieć w mieszkaniu! Ostatnio ten potwór obsikał mi całą sofę!- Chłopak miał na twarzy widoczne niezadowolenie na co kobieta nie zwracała uwagi.

- Eiji co tak pięknie pachnie?- Jak gdyby nic zagadał do mnie Max spoglądając w stronę kuchni. Oderwałem wzrok od tam tej dwójki, by po patrzeć na mężczyznę, który z uśmiechem patrzył na mnie.
-Emmm... Przygotowałem curry i inne dania i ...- Kolejny krzyk Ash'a zakłócił moją wypowiedź.

-Hej! Czy ty mnie wogóle słuchasz stara wiedźmo?!- Ash wrzasnął na całe mieszkanie. Zdążyłem zauważyć znikający uśmiech jasnowłosej kobiety...
Coś tak czuje, że jeśli czegoś nie zrobie w mieszkaniu odbędzie się mordobicie.

-Że JA stara?! Ty nie wychowany gówniarzu!- Mój Boże... Musze szybko coś wymyślić! Szturchłem łokciem starszego mężczyznę ten tylko na mnie spojrzał błagalnym wzrokiem, bym Ja coś zrobił. W sumie jest prawdopodobieństwo że mnie nie zabiją, ale JEDNAK dlaczego to zawsze ja musze uspokajać Ash'a? A teraz jeszcze Jessicę?

-H-hej może zjemy jakieś ciasto? Komu kawy? Herbaty?- Zaproponowałem na co usłyszałem tylko odpowiedź należącą do młodszego chłopaka i jego ojca.

-Mówiłem Ci BABCIU że nie chce tego kundla w swoim mieszkaniu! Czy ja ci wyglądam na hotel dla zwierząt?!- A już liczyłem na spokojne popołudnie z dawnymi przyjaciółmi.

Wpadłem na pewien pomysł, ale nie byłem pewny czy wypali. Szturchłem po raz kolejny mężczyznę, szepnąłem mu do ucha swój mały plan na co ten tylko pokiwał głową na znak, że się zgadza i mi pomoże.

Max ruszył w stronę kuchni, a ja podążyłem w stronę korytarza. W mieszkaniu nastała cisza, nie było teraz ani śladu po awanturze jasnowłosej i blondyna. Pośpiesznie ubrałem kurtkę i buty nie zwracając uwagi na pytania od Ash'a jak i kobiety typu "Eiji? Gdzie wychodzisz?" lub "Coś się stało?".

Ash

Wyszedł. Eiji wyszedł. Tak po prostu wyszedł i nie powiedział dokąd idzie.
To przeze mnie i tą starą ropuchę? To pewnie przez nią wyszedł! Mówiłem, że nie chce tego kundla w domu.
-Max! Gdzie on poszedł?- Zapytała się kobieta swojego męża. Ten tylko wzruszył ramionami kładąc przygotowane wcześniej jedzenie na pięć talerzy.

Spojrzałem kątem oka na syna tej dwójki ten jedynie wpatrywał się w telefon. W sumie mnie to nie zdziwiło chłopak z tego co się dowiedziałem nie ma w tym mieście przyjaciół. A ze mną nie chce gadać :')
Młody interesuje się rzeczami o których ja nie mam pojęcia.

***

-Już jestem!- Usłyszałem głos ciemnowłosego z korytarza na co się o żywiłem. Eiji wszedł do salonu, w którym siedzieliśmy przy stole w prawej ręce miał torbę z pobliskiego sklepu, a w niej dało się usłyszeć brzdękające butelki. 

Coś więcej niż przyjaźń {Ash x Eiji}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz