Rozdział 64: Cynamon

62 7 114
                                    

Rzadko kiedy bywa, że zimą męczą mnie napady gorąca. Zwykle to latem budzę się w nocy zlana potem, ze skopaną pościelą na brzegu łóżka, ale dziś wyjątkowo miałam podobnie. Było jakoś dziwnie parno, cała się kleiłam i przeszkadzał mi praktycznie każdy dotyk. Miałam wrażenie, że czuję pod sobą każdy możliwy okruszek, który podczas jedzenia niesfornie dostał się na prześcieradło i osiadł tam niepostrzeżenie. Niestety teraz odkryłam jego tożsamość i to w bardzo nieprzyjemny sposób.

Sapnęłam, czując jak męczę się psychicznie i fizycznie. Uniosłam się delikatnie do góry i wytrzepałam porządnie miejsce, na którym jeszcze chwilę temu leżałam. I żebym cię, gnoju, więcej nie widziała. Usatysfakcjonowana brakiem uwierania w bok, mogłam próbować zasnąć dalej. Jednak nieskutecznie.

Ways, który spał grzecznie na swojej połowie łóżka mruknął cicho, a po chwili usłyszałam mlaśnięcie. No ładnie Selen, swoim trzepaniem rozbudziłaś wszystkich dookoła.

- Co się dzieje, księżniczko? – zapytał sennym głosem, a po chwili usłyszałam jak ziewa – nie możesz spać?

- Nie wiem co się dziś ze mną dzieje – mruknęłam – mam wrażenie, że mam jakoś przesadnie wyostrzone zmysły. Wszystko mnie drażni i strasznie mi gorąco.

Brązowowłosy niemal od razu znacząco się do mnie przybliżył, by z zaciekawieniem poddać mnie swoim eksperymentom.

- Mówisz, że czujesz to bardziej niż zwykle? – zapytał muskając mój kark opuszkami palców. Wzdrygnęłam się czując dreszcze, ale to nie zniechęciło cona do dalszych manewrów. Przybliżył swoją twarz do mojej szyi i drażnił oddechem, co doprowadzało mnie niemal do szału. Przygryzłam wewnętrzną część policzka, by zachować kamienną twarz, o ile to w ogóle było możliwe. Dobra, czas to ukrócić. Nie mogę tak po prostu pozwalać mu aby bezceremonialnie dmuchał powietrzem w moją skórę. Ceremonialnie również nie.

- Ways, przestań to mnie drażni – odsunęłam się delikatnie, jednak con szybko zmniejszył dzielący nas dystans. Pięknie. Tego mi jeszcze brakowało. Namolnego cona.

- Już wiem o co chodzi – oznajmił, a ja czułam, że nadchodzi jedna z tych jego błyskotliwych teorii.

- Jesteś napalona! – uznał, a ja klepnęłam go otwartą głową w czoło. O dziwo trafiłam po omacku. – Ałć, no co? Jest ci gorąco, jesteś pobudzona i wrażliwa na dotyk bardziej niż zwykle. Ewidentnie masz ochotę na igraszki. A tak się składa, że nie można marnować takiej okazji, bo jednak rzadko zdarza mi się widzieć cię w takim stanie.

- Ach, tak. Więc co takiego proponujesz, w związku z tym? – zapytałam ironicznie.

- Jestem gotów poświęcić dla ciebie moje dziewictwo, bo tak robią przyjaciele.

- Nie, tak nie robią przyjaciele i obejdzie się bez.

- No, Prime ci teraz nie pomoże, więc albo ja albo Knockout.

- Albo – zaczęłam kategorycznym tonem – położysz się grzecznie spać i dasz mi spokój.

- Więc jednak Knockout?

- Ways! – wycedziłam przez zęby.

- No już dobrze, tylko się droczę – mruknął obejmując mnie od tyłu – w takim razie postaraj się zasnąć, rano poczujesz się lepiej.

Odetchnęłam z ulgą, że nie próbował dalej drążyć tematu. Po prostu grzecznie się położył i dał mi ochłonąć. Miałam nadzieję, że miał rację i rano całkowicie mi przejdzie. Ja napalona? Niedoczekanie! To pewnie jakieś ciążowe fazy, co w sumie nie polepszało mojej sytuacji, bo zapewne nie było to jednorazowe. Westchnęłam cicho i postanowiłam spróbować zasnąć. Czułam dyskomfort, ciepło i stykające się ze mną półnagie ciało Waysa, które dodatkowo działało na moje zmysły. Jego zapach, temperatura i ten magnetyzm, który w sobie miał... wszystko to sprowadzało moje myśli do tamtej sceny w kuchni. Jego głosu, który wtedy wypełniał każdy skrawek mojej głowy i grał mi na nerwach, a potem nagły, gwałtowny i agresywny pocałunek. Czemu w ogóle to zrobiłam? Prawdopodobnie nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie. Ten nagły impuls będzie mnie srogo kosztował... jednak im dłużej o tym myślę tym mniej wstydu i wyrzutów sumienia w sobie mam. I to chyba przeraża mnie najbardziej...

Transformers 4: The BetrayalOù les histoires vivent. Découvrez maintenant