Rozdział 4: Pojednanie rywali

171 21 87
                                    

(Barricade)

- Ta mała ma jaja - pomyślałem, po czym opadłem ciężko na łóżko. Minęło już trochę czasu od naszego ostatniego spotkania. Rozcięcia na skroni jednak nie mogłem się pozbyć. Słyszałem odgłosy walki. Ani mi się śniło jednak wychodzić ze skrytki. Było to obok domu tej smarkuli. Młodsza ode mnie o cztery lata, czarnowłosa suka, której udało się mnie przechytrzyć... Nie na długo. Opuściłem moją wieżę, na wypadek, jakby któryś autobot chciał się upewnić, czy tam jestem. Może straciłem chwilowo głowę dla tej dziewuchy, jednak nie jestem głupi, by zostać w miejscu zdarzenia. Jej obrońca zapewne będzie chciał się zemścić. Nie mogę się już doczekać... ciekawe co mi takiego zrobi, uważa się za takiego bohatera...

Odgarnąłem włosy lewą ręką. Od kilku dni dopadają mnie koszmary dotyczące mojej przeszłości. Nie podoba mi się, że nie mogę uciec od tego co było. Miałem nadzieję, że w końcu mi się to uda. Mój pies biegał gdzieś po okolicy. Ja wyszedłem na chwilę przed dom. W samych spodniach, z krwawiącą raną. Patrzyłem na las, oddalony o kilkanaście kroków. To był ciąg budynków na odludziu. Dlatego od razu spodobało mi się to mieszkanko. Było rzecz jasna opuszczone. W domu znalazłem zaopatrzenie, które pozwoliłoby mi przeżyć tu co najmniej miesiąc. Ja jednak nie miałem zamiaru zabawić tu zbyt długo. Kilka dni i będę musiał po raz kolejny szukać nowego domu. Prawdopodobnie udam się na Cybertron, by ułożyć nowy plan działań. Moim priorytetem była zemsta na dziewczynie. Moim dotychczasowym powodem był ojciec. Czarnowłosa suka nie wiedziała czym zawiniła, gdy ją dorwałem. No cóż... nie dowie się jeszcze przez długi czas. Lubię ją dręczyć. Lubię strach na jej twarzy. Polubiłem także smak jej skóry...

Jednak to dopiero początek. Jeżeli dziewczyna myśli, że zyskała spokój...

Zaśmiałem się cicho.

Grubo się myli.

Nie daruję jej tej rany.

Nie daruję jej tego, że przyszła na świat.

Że zrujnowała mi dzieciństwo. Że musiałem widzieć jak mój cholerny ojciec umiera.

Ojciec, który miał mnie w dupie. Wolał chronić jakąś głupią dziwkę, niż swojego syna. Obietnice które składał były gówno warte. On cały taki był. Zatrzęsłem się. Poczułem, że ponownie wpadam w amok. Rozejrzałem się po okolicy, by nieco się uspokoić. Chciałem nad tym panować. Mój wzrok powędrował tam, skąd pochodził hałas. Było to skrzypienie drzwi, a także głosy. Na zewnątrz wyszła kobieta. Miała na sobie sukienkę, włosy upięte w kok. Była szczupła. Spojrzałem na nią. Stałem na widoku. Od razu mnie zauważyła. Widocznie chciała zobaczyć, czy w pobliżu jest bezpiecznie. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Pustymi wyrazami. Próbowała mnie widocznie rozpoznać. Jednak nie sądzę, by jej się udało. Obok niej szwendał się mały gówniarz. Niespełna trzynastolatek.

- Mamo, Selen wróci? - pytał, a ja zamarłem. Oni... Kobieta, sześciolatka i dopiero co urodzony chłopak. Od razu obliczyłem sobie wszystko w głowie. Zgadza się. Oni... Za chwilę czule objęci wrócili do mieszkania, a ja zarechotałem. Odwróciłem się na pięcie w stronę drzwi. W odbiciu szyby zauważyłem coś co zmusiło mnie do ponownego odrętwienia. Jedno oko znów zmieniło barwę. Muszę się kontrolować.

Podbiegłem do łazienki, gdzie znalazłem strzykawkę z płynem. Ta sytuacja powtórzyła się już drugi raz w tygodniu. Przekułem sobie tęczówkę cienką igłą i wprowadziłem płyn. Tylko czekać aż niebieski znów stanie się intensywnym szarym. Tak jak być powinno.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Optimus wyszedł na zewnątrz. To była ciężka noc. Niektóre oddziały wojskowe wyruszyły badać teren, na wypadek, gdyby zostali jeszcze żywi wrogowie. Jeżeli takowi znajdowali się w tym mieście, trzeba ich było schwytać. Wojna zostawiła po sobie wielki ślad. Kwatera wojskowa była jednym z niewielu miejsc, które nie zostały muśnięte przez atak wrogów. Był wczesny świt. Lider autobotów bez konkretnego celu udał się na przechadzkę. Taki miał zamiar. Jednakże, gdy tylko stanął w progu budynku, z którego wychodził, ujrzał Sidewaysa, opierającego się o mur i patrzącego w jakiś punkt na niebie.

Transformers 4: The BetrayalWhere stories live. Discover now