Prolog

4.5K 195 68
                                    


Dym był gęsty i sprawiał, że to pomieszczenie wydawało się jeszcze bardziej ponure. Nie mógł jednak nic na to poradzić - zawsze gdy omawiali strategiczne plany, mieli też przywilej zapalenia kilku skrętów - lub papierosów, jeśli akurat któremuś z nich udało się jakieś zdobyć.

Miło wspominał czasy, gdy podkradali swoim ojcom najlepsze cygara, a później popalali je w sekrecie w jego chatce na drzewie... Tej samej, która teraz robiła za ich pokój narad. Upadek, który przez ostatnie pięć lat bolał coraz bardziej.

- Niezły towar - Terence wydmuchał z siebie kolejne kłęby siwego dymu, przy okazji puszczając z ust kilka kółek, by dać popis temu, że to potrafił.

Blaise zaciągnął się własnym skrętem po czym dmuchnął tak, że dymne kółka rozproszyły się niczym pod wpływem zaklęcia.

- Dupek - wymamrotał Higgs, gasząc swojego fajka w srebrnej popielniczce.

Draco zagapił się na nią przez chwilę. Jakim cudem jej jeszcze nie sprzedali? Błąd, który trzeba będzie szybko naprawić.

- Ma wybity herb rodowy Selwynów. Nikt jej nie kupi, nawet na czarnym rynku - Adrian zabrzmiał, jakby czytał w myślach przyjaciela.

- To ją przetopimy - odparł spokojnie Malfoy, przypominając sobie, że za kilka tygodni wypadały urodziny Pansy i z pewnością nawet jakaś niewielka błyskotka mogłaby poprawić jej humor.

- To co, gotowi panowie? - Marcus usiadł przy starym, rozklekotanym stole i uniósł głowę szklanego węża. Szklanego, bo wszelkie kryształy też już dawno zostały sprzedane i dla zachowania tradycji musieli się zadowolić tanią imitacją.

- Aż mam ciarki, gdy widzę jak w tym miesiącu cienkie są nasze księgi rachunkowe - mruknął Blaise, siadając obok Draco.

Łącznie w pokoju było ich siedmiu. Rada Kryształowych Węży. Przez ostatni rok ich skład prawie się nie zmienił, za co Draco był wdzięczny, bo to oznaczało, że nikogo z nich nie pojmano, nie zabito... ani że żaden z nich ich nie zdradził.

- Otwieram sto dwudzieste posiedzenie Rady Kryształowych Węży - oznajmił głośno Flint, trzy razy uderzając figurką szklanego węża o stół, który był tak stary, że ledwo to wytrzymał. Skład rady na dzień dzisiejszy to:
Główny dowódca - Draco Malfoy.
Zastępca - Blaise Zabini.
Pierwszy Doradca - Theodore Nott.
Kierownik budżetu - Marcus Flint.
Kierownik zaopatrzenia - Frank Shortstick.
Mistrz eliksirów i główny magomedyk - Terence Higgs.
oraz Szef Ochrony Siedziby Głównej - Adrian Pucey.

- Skończmy z tymi formalnościami Flint - burknął niecierpliwie Blaise. - Lepiej powiedz nam, jak bardzo zła jest obecnie nasza sytuacja.

- Zasadniczo wszelkie dostępne dotychczas fundusze prawie uległy wyczerpaniu - Flint nie krył tego, że się martwił. - Twoje włoskie skarbce zostały wyczyszczone, a wszelkie dobra należące do rodziny Malfoy we Francji, zostały ostatecznie przejęte w zeszłym miesiącu przez ministerstwo Pottera.

- A co ze skarbcem mojego ojca? - zapytał cicho Frank.

- Czerpiemy z niego na bieżące wydatki, takie jak zakup jedzenia i leków u mugoli, ale nie zostało tam wiele, a ministerstwo znów węszy.

- Nasz szpieg doniósł, że to kwestia kilku dni, nim całkowicie zamkną dostęp do skrytek każdemu, kto nie złoży wieczystej przysięgi na wierność ministrowi - wtrącił Adrian.

- Chcą nas udupić! - Blaise huknął pięścią w stół. - Dobrze wiedzą, że całkowite odcięcie nas od Gringotta, spowoduje że zaczniemy umierać z głodu, a wtedy się poddamy, chcąc ochronić w ten sposób nasze kobiety i dzieci!

Dramione - Hardość [Zakończone]Where stories live. Discover now