Faza 2 - Tylko prawda

3.1K 164 51
                                    


POV Hermiony

Patrzyła na niego, nie do końca dowierzając w to co widzi. Czy naprawdę jej przyjaciel stał teraz tuż przed nią? Był tak samo wysoki, choć o wiele szczuplejszy niż zapamiętała. Uśmiechał się do niej nieco niepewnie.

- Co ty tu robisz? - zapytała, rzucając się do przodu i obejmując go ramionami. - Czy oni też cię porwali? Jesteś tu zakładnikiem?

- Witaj Hermiona - powiedział spokojnie, powoli wyplątując się z jej uścisku. - Pozwolisz, że usiądziemy nim wszystko ci opowiem? - zaproponował wskazując jej stare krzesło, do którego była wcześniej przywiązana, a samemu wyjmując różdżkę, by przywołać dla siebie kolejne.

- Naprawdę nie wierzę, że cię tu spotkałam! - Hermiona ledwo powstrzymała się przed przetarciem oczu. - Przez cały czas byłam przekonana, że jesteś znanym magicznym botanikiem w Kanadzie!

- W Kanadzie? - Neville roześmiał się głośno. - Nie mogli w swoich bajkach wysłać mnie do cieplejszego miejsca? W Kanadzie nie ma zbyt wielu udanych magicznych hodowli roślin.

- W bajkach? - powtórzyła głucho. Co Neville miał przez to na myśli?

- Nigdy nie byłem w Kanadzie, Hermiono - wyjaśnił spokojnie. - Nie wysyłałem ci też żadnych listów czy kartek, jeśli przez ostatnie lata jakiekolwiek ode mnie dostałaś.

- O czym ty mówisz Nev? Jeszcze dziś usłyszałam, że przysłałeś mi wspaniały prezent ślubny! - Hermiona poczuła, jak z emocji drżą jej ręce. Dlaczego ktoś miałby okłamywać ją na temat prawdziwego miejsca pobytu Neville'a?

- Niestety nie byłby ode mnie - Longbottom skrzywił się pod nosem. - W zasadzie naprawdę nie wiem, dlaczego dotychczas nie okłamali cię, że umarłem. Podejrzewam, że obawiali się, że możesz zacząć zadawać zbyt wiele pytań. Myślę jednak, że jeśli naciskałabyś bardziej na nasze spotkanie, wkrótce poinformowaliby cię o mojej nagłej śmierci w jakimś tragicznym wypadku, takim jak uduszenie przez Diabelskie Sidła, albo pożarcie przez Jadowitą Tentakulę.

Hermiona czuła, jak wiruje jej w głowie.

- Mówiąc o "nich" masz na myśli...? - zapytała cicho.

Neville spojrzał na nią z troską i współczuciem, po czym powoli ujął jej dłoń i pogładził jej wierzch kciukiem.

- Nie musisz mi uwierzyć, choć przysięgam, że powiem ci tylko prawdę. Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy jako przyjaciele i chcę żebyś wiedziała, że to się nigdy dla mnie nie zmieniło - Neville puścił jej rękę, wyprostował się i wziął głęboki oddech.

Hermiona przyglądała mu się uważnie, szukając w nim jakichkolwiek oznak działania na niego eliksiru lub zaklęcia, lecz na razie niczego podobnego nie zauważyła.

- Gdy Kingsley Shacklebolt był jeszcze tymczasowym Ministrem Magii, przeprowadzono pierwsze procesy byłych popleczników Voldemorta. Na jednym z ostatnich zwołanych spotkań Zakonu Feniksa, Alastor Moody powiedział nam, że nie zgadza się na to, by Śmierciożercom ich zbrodnie uchodziły na sucho i że koniecznie musimy coś z tym zrobić. Uważał, że wyroki Wizengamotu są zbyt niskie, a Kingsley jako nowy przywódca nie wywiera na sąd odpowiedniego nacisku, by skazywano więcej osób na Pocałunek Dementora.

- Chyba nie było mnie wtedy na tym spotkaniu... - zauważyła skonsternowana.

- Nie, byliśmy tam tylko ja, Ron, Harry i Percy Weasley. Ty i inni członkowie zakonu zdążyliście już wyjść z sali konferencyjnej ministerstwa i pójść na lunch.

- Mów dalej - poprosiła.

- Moody długo pieklił się nad tym, że takie rodziny jak Selwynowie czy Malfoyowie wywinęli się od odpowiedzialności. Ron się z nim zgodził, a później jego brat - Percy, zaproponował by w ramach wyroków założyć monitoring na różdżki były Śmierciożerców - nawet jeśli Wizengamot ich uniewinnił. I to był początek wszystkiego...

Dramione - Hardość [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz