Kazutora Hanemiya [mentaly broken]

299 11 0
                                    

Nie sprawdzam rozdziałów!!!
FuyuTora || [ -reader]
ep.1 [bo chce pisać dalej x reader xd]

Mimo tego, że dźgnięcie Kazutory przyjaciela nie było świadome, a zaraz potem ten popełnił samobójstwo, Hanemiya wziął śmierć Keisuke na siebie zostając oskarżonym w sądzie o morderstwo i otrzymał wyrok do 6 lat pozbawienia wolności (poprawczaka).
Gdy jednak policja i lekarze odkryli prawdę, Hanemiya został wypuszczony po miesiącu. A to tylko dlatego, że policja zebrała odciski ze scyzoryka i pobrali próbki krwi. Okazało się wtedy, że Keisuke Baji popełnił samobójstwo, a pierwsze dźgnięcie nie uszkodziło żadnego narządu, więc gdyby nie to, że mężczyzna się zabił, żyłby aczkolwiek z blizną i szwami.
Tego wieczoru, Hanemiya huśtał się na huśtawce, korzystając z tego iż było już ciemno i nie było dzieci na placu zabaw. Jego oczy były puste. Nie wyrażały ani jednej emocji. Patrząc na niego można by było stwierdzić iż chłopak jest zamyślony. Otóż nie. Miał pustkę w głowie. Widok przed nim stanowił piasek i cień drzewa. Nie było mu zimno mimo tego iż była jesień, a on miał na sobie tylko cienką bluzę i szorty.
Westchnął i wybudził się z transu. Poczuł się obserwowany. Jakby patrzyło na niego tysiące par oczu z każdej możliwej strony.
Wstał z huśtawki i zaczął biec. Nie wiedział gdzie, po prostu biegł tam, gdzie poprowadzą go nogi (?).
A chwilę później zdyszany i zmęczony opierał dłonie o kolana przed swoim rodzinnym domem.
W budynku na parterze paliło się światło. Nie wiedział po co, dlaczego. Spojrzał na dom, który przywrócił mu masę niepotrzebnych wspomnień. Uniesiona pięść, matka każąca synowi wybrać stronę jej lub ojca, urodziny nieznajomego, któremu zazdrościł, morderstwo starszego brata Mikeya, nienawistne, pełne pogardy i obrzydzenia spojrzenia w jego stronę. Zachciało się mu wymiotować. Wypluł ślinę.
Podszedł do drzwi domu, wkradając się do niego po cichu. Szybko prześlizgnął się w kierunku swojego pokoju. Otworzył szufladę i zabrał z niej wszystkie swoje oszczędności. Odsunął okno w swoim pokoju i wyszedł z niego.

Było grubo po północy, a pewien piwnooki nastolatek włóczył się ulicami Tokio. Zmarznięty, przemoczony i zakatarzony.
Miał przy sobie niecałe 20 tysięcy jenów i dobrze zorganizowany plecak.
Przechodząc obok ciemnej uliczki, zauważył kota. Spał on sobie w szałasie zrobionym niczym domek z kart, tylko, że z metalowych płyt.
Kazutora przytulił zwierze.
Miał na sobie teraz długie spodnie i ciepłą bluzę oraz długą do połowy łydek czarną kurtkę, oraz tego samego koloru czapkę. Obok niego leżał czarny plecak dobrze zorganizowany.
Na kolanach Hanemiyi zasnął kociak, a po małej istocie, Kazutora.

Nastał ranek. Bladoskóry otworzył swoje piwne ślepia zauważając nieznajome mu pomieszczenie.
—Oh, Kazutora. Obudziłeś się. — Powiedział niebieskooki.
—Chifuyu?
—Spałeś w ciemnej uliczce z kotem na kolanach, więc zabrałem cię stamtąd. Masz gorączkę, odpoczywaj.
—Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? Przecież zabiłem ci przyjaciela!
—Słyszałem co mówiła policja i lekarze. Nie obwiniaj się o to. — Powiedział i uśmiechnął się do bruneta. Matsuno wyjął torebkę herbaty z gotowego już ciepłego napoju i wyrzucił do kosza. Chwilę potem wyszedł zamykając drzwi pokoju.
Kazutora zauważył obok głowy komórkę. Chwycił ją i trzęsącymi dłońmi wystukał w wyszukiwarce „Shibuya". Kliknął ikonę „mapy", chcąc dowiedzieć się na jakiej ulicy znajduje się obecnie i ulicę, na którą uda się gdy wyzdrowieje.
Usiadł by zaraz znów się położyć. Czuł jakby żyły i bębenki w uszach chciały mu pęknąć. Zakaszlał i zakrył się kołdrą. Zasnął.
Nastał wieczór. Hanemiya śpiąc już naprawdę długo, poczuł się lepiej, więc wstał i założył miękkie kapcie ze wzorem łatek krów. Ubrał dużą ciepłą bluzę z napisem ALWAYS! i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
—Jak się czujesz?
—Nie narzekam.
—Zrobiłem delikatnie pikantny ramen.
—Mogę skosztować? — Spytał stając obok niewiele wyższego chłopaka (moje AU, proszę zostawić komentarze dla siebie, dzięki:) ).
—Jasne. — Odpowiedział blondyn biorąc do ręki talerzyk i pałeczki. Podmuchał delikatnie by jego współlokator nie oparzył sobie ust i włożył mu kluski do buzi.
—Haaa! Pyszne! — Krzyknął zachrypnięty piwnooki. Odchrząknął i zarumienił się na swoją głupiutką reakcję.
—Dziękuje! Usiądź, ja nałożę.

東京卍リベンジャーズの設定!! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz