27

256 11 42
                                    

Od paru tygodni towarzyszy mi nieustanny strach.Boję się zrobić cokolwiek, bo mam z tyłu głowy fakt, że nasza tragedia może się powtórzyć.Nic tylko leżę i patrzę w sufit.Obawiam się podniesienia kubka z herbatą, żeby się zanadto nie wysilać. Tak, wiem, to brzmi jak szaleństwo i powoli sama zaczynam wariować, ale obiecałam sobie zrobić wszystko, byleby utrzymać dziecko przy życiu. Będąc zupełnie szczerą, nigdy nie spodziewałam się po sobie tego, że będę kiedyś skłonna do takiego poświęcenia. Ale, jak widać, jestem. 


***


W drodze do lekarza, praktycznie się do Alka nie odezwałam. Strach sprawił, że głos uwiązł mi w gardle.


-W porządku?-spytał, chwytając mnie za rękę.


-Fizycznie całkiem dobrze, ale psychicznie mnie połamało- mruknęłam, odginając głowę na fotelu.


-Spokojnie- uśmiechnął się lekko.


-Jestem spokojna.


-Nie.


-Po czym to wnioskujesz?


-Basia...ty się cała trzęsiesz-westchnął lekko rozbawiony.


-A dziwisz mi się?


-Kochanie, nie denerwuj się...


-Łatwo powiedzieć- prychnęłam.


***


- Dzień dobry, kochanie-  lekarka około czterdziestki przywitała mnie z ciepłym uśmiechem.- Ile masz lat?- zapytała, przyglądając mi się.


-Dziewiętnaście- opowiedziałam,czując, że cała zaczynam się trząść.


- Co ty się tak telepiesz? Spokojnie, malutka.


-Ze strachu. Jedno dziecko już straciłam i boję się powtórki.


-Spokojnie- powtórzyła, znowu się uśmiechając.- Teraz będzie dobrze.


- Mam nadzieję.


Białe róże| Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz