11

858 83 14
                                    

Hera

Byłam wściekła.

Że też mój durny mąż musiał zaprosić tego pijaka! Jakby staremu opojowi nie wystarczył fakt, że płaciliśmy mu fortunę za alkohol, który nam dostarczał. Jego obecność nie była mile widziana, a jednak Zeus nie uszanował mojej woli i gościł go niczym członka rodziny. Wyrywając go jako pierwszego z kolejki zrobił afront zacniejszym i o wiele bardziej zasłużonym członkom społeczności najwyżej postawionych osobistości Olimpionu, a teraz jeszcze upijał się za jego namową, jeszcze nim zabawa rozkręciła się na dobre.

Ponieważ jednak w końcu wrócił do mnie i zaczął czynić zadość obowiązkom pana domu, postanowiłam zachować swoje uwagi na najbliższą awanturę i nie okazywać publicznie, jak bardzo miałam ochotę kopnąć mojego ślubnego w sam środek jego niewiernego dupska. Na to przyjdzie jeszcze czas w zaciszu czterech ścian. Nikt nie mógł się zorientować, jak źle się działo w moim domu i jak bardzo byłam nieszczęśliwa. Z pozorów uczyniłam swoją rzeczywistość dla innych i niech tak zostanie.

– Miłej zabawy Afrodyto, skarbie. – Pocałowałam powietrze przy policzku miss Olimpionu, by nie rozmazać sobie ani jej perfekcyjnego makijażu i kazałam służbie odprowadzić ją do wnętrza.

– Lady Hestia – zaanonsował kolejnego gościa odziany w krótką tunikę Hermes. – Wraz ze swoimi podopiecznymi: Artemidą i Korą.

Korą?!

Ha! Na dźwięk tego imienia momentalnie zapomniałam o swojej irytacji na głupiego męża.

Podeszły do nas trzy kobiety. Jako pierwsza kroczyła moja siostra. Gruba jak zawsze. Ona nigdy nie zrozumie, że nie miałam złych intencji dając jej na każde urodziny karnety do siłowni Aresa. Trochę, by poćwiczyła i odzyskałaby ukrytą w zwałach tłuszczu kobiecość. Kompletnie nie zajmowała mnie jej osoba. Podobnie jak brunetki idącej tuż za nią, która z kolei była moim zdaniem zbyt szczupła, przez co również straciła swoje kobiece atrybuty, jak Hestia. Artemida była gwiazdą wszystkich zawodów łuczniczych i przyniosła Olimpionowi złote medale na różnych igrzyskach, jednak w tej chwili i ona nie interesowała mnie tak, jak dziewczyna trzymająca się za jej plecami.

– Witaj Zeusie, Hero – odezwała się Hestia kiwając w naszą stronę głową. Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Jak zahipnotyzowana pożerałam spojrzeniem towarzyszącą jej młódkę.

Strasznie ponętna...

To było moje pierwsze skojarzenie. Kształtna gdzie trzeba aż nadto i różowa z emocji. Kwintesencja dziewczęcości i niewinności. Od razu rzuciły mi się w oczy jej złociste niczym dojrzałe kłosy zboża lub promienie letniego słońca włosy – atrybut jej cholernej matki. I oczy. Niezwykle niebieskie. Tak bardzo znajome...

– A kimże to jest ta piękna nimfa, która przybyła wraz z wami? – podniecony głos Zeusa wyrwał mnie z zamyślenia.

Cholerny zdrajca już szukał potencjalnej ofiary?

Niedoczekanie!

Ona była moja!!!

– To córka Demeter – oznajmiłam z naciskiem na imię matki dziewczyny. – Kora, prawda? – zwróciłam się do blondynki, która nie wiedziała gdzie podziać spojrzenie pod naporem mojego wzroku.

– Tak, proszę pani – bąknęła, a Zeus zakrztusił się własną śliną.

– Demeter? – powtórzył za mną zszokowany.

– Owszem. Widać podobieństwo, czyż nie? – Popatrzyłam na niego przeciągle. Wyglądał jakby miał udławić się swoim językiem.

– Y... Tak – stęknął.

Niech cierpi. Idiota!

– Jesteś piękna jak matka – dodał, by zakryć zmieszanie.

Kopnęłam go w odsłoniętą kostkę. Bolesny jęk mężczyzna zagłuszył falą udawanego kaszlu.

– Jesteś tu nowicjuszką, więc jeszcze nie znasz zasad – skomentowałam dumnie unosząc głowę. – Musisz mnie powitać jak na królową przystało.

– Hero – jęknęła Hestia, ale zignorowałam jej cichy sprzeciw.

Nie zaprosiłam tej gówniary po to, by zrobić jej dobrze, a sobie.

– Co mam zrobić, pani? – zapytała z przejęciem Kora.

Uśmiechnęłam się triumfalnie.

– Przyklęknij i pocałuj mnie w dłoń – oświadczyłam wyciągając przed dziewczyną znacząco rękę.

Hestia otworzyła usta ze zdumienia, a Artemida aż cofnęła się o stopień. Ale miałam gdzieś ich oburzenie. Córka Demeter płaszcząca się przede mną. Ten widok był godny wszystkiego. Tyle lat czekałam na zemstę i oto nadchodził czas jej spełnienia.

– No? Dalej. Następni goście czekają – ponagliłam dziewczynę.

– Czy to konieczne? To stary zwyczaj, niepraktykowany od tak wielu lat – wyszeptał mi do ucha Zeus, ale zignorowałam i jego.

Co jak co, ale on nie miał prawa zabierać głosu w tej kwestii. To on nawarzył tego piwa. To była tylko i wyłącznie jego wina. Nie zamierzałam oszczędzać tej dziewuchy tylko dlatego, że jemu było głupio.

– Całuj, albo wynocha – syknęłam.

Blondynka pospiesznie przesadziła dzielące nas stopnie, jednak w chwili gdy miała uklęknąć przede mną, od strony głównej bramy rozległy się krzyki i hałasy, które zwróciły uwagę wszystkich w ich kierunku.

– Co, do cholery? – zdumiał się Zeus.

Ludzie stojący w kolejce do wejścia rozpierzchli się przed nadjeżdżającymi, donośnie trąbiącymi samochodami, które wpadły z impetem na podjazd i zatrzymały się z piskiem opon pod schodami. Gdy uniosły się elektryczne drzwi otoczonej konwojem pozostałych aut limuzyny oznaczonej rejestracją Piekło 666, wysiadł niej mężczyzna, na którego widok zrzedła mi mina.

Tylko nie ON!

I to akurat teraz!

Hades. Król Podziemia -PREMIERA 22.05.2024 r.Where stories live. Discover now