Z kawałków nas posklejam tę miłość 18+

295 20 58
                                    

Kolejna miniaturka, która powstała w ramach akcji Kinktober 2022 organizowanej przez grupę Dramione [PL] oraz discord Dramione Polska


To miało być nasze kolejne spotkanie, całkowicie nieprzypadkowe, choć czułem, że w rzeczywistości było ono zaplanowane co do minuty. Przestałem już je zliczać, a zacząłem, co było do mnie całkowicie niepodobne, kolekcjonować te razy a wraz z nimi – krótkie spojrzenia, delikatnie uśmiechy, nieprzewidziane dotknięcia jako najlepsze, najpiękniejsze wspomnienia, którymi kiedyś, w mojej smutnej przyszłości, wyłożę moją codzienność, aby móc się im bez końca przyglądać. Ale zrobię to dopiero w momencie, gdy Hermiona Granger zniknie z mojego życia. Gdy zbiorę w sobie siłę, aby się z nią pożegnać.

Wiem, że to, co się między nami zaczęło, kiedyś się skończy. Nie jestem głupi. Hermiona chciała tylko mnie sprawdzić, być może poznać. Na pewno nie mogła przewidzieć tego, jak bardzo to odmieni moje życie. Na skutek jej małych intryg będę chciał czegoś więcej.

Bo na początku nie byłem w stanie uwierzyć w to, że czeka na nas przyszłość. Że ona będzie chciała przyszłości właśnie ze mną.

A gdy już uwierzyłem, to nie mogłem przestać się starać, aby taka realna szansa na to zaistniała. Zawsze byłem wytrwały.

Teraz starałem się skupić na tym, aby wciąż do mnie wracała. Sam nie wiem, jak to mi się udawało, ponieważ jestem człowiekiem, którego charakter i zachowanie nikogo nie zaskakuje – gbur i palant, to są najlepsze określenia. Przylgnęły one do mnie już dawno temu. Przyzwyczaiłem się do nich, ale chciałem, żeby ona dostrzegła we mnie więcej.

I stało się, Granger coś we mnie zobaczyła i postanowiła się do mnie zbliżyć. Wydawało jej się, że nie będę w stanie jej przejrzeć. Myliła się. Zakładałem, że z jakiegoś, bliżej mi nieznanego powodu, stałem się jej małym projektem. Rozgryzłem ją mniej więcej po dwóch tygodniach jej dziwacznego zachowania. Dziwacznego, ponieważ uwierzcie mi, to nie było normalne. Wpadała na mnie codziennie niby przypadkiem. Później, niby od niechcenia, zaczęła się do mnie delikatnie uśmiechać. A po tygodniu pozdrowiła mnie zwykłym, uprzejmym "cześć". Ale co było w tym wszystkim najgorsze, ja jej odpowiedziałem bez zastanowienia tym samym. Doskonale pamiętam wyraz triumfu, który odmalował się na jej twarzy. Całkiem ładnej, chociaż nigdy wcześniej tego nie zauważałem.


Ciężko jest kogoś zobaczyć, gdy się go nie widzi. Ja widziałem jedynie to, co chciałam, same jej wady – pochodzenie, to, z kim przystawała, przemądrzałość.

Teraz ją widziałem i wiedziałem, że jest piękna, mądra, zabawna, szalenie ciekawa. Pod każdym względem.

Ciężko jest mi teraz opowiedzieć Wam całą naszą historię, bo jest naprawdę długa, kręta, wyboista, a przede wszystkim wypełniona tym, czego się spodziewacie, co zawsze w takich historiach się pojawia – zaciekawieniem, kłótniami, pożądaniem, które pojawiło się nie wiadomo skąd.

Zacząłem grać w jej grę, bo nie wiedzieć czemu, bardzo mi się spodobała.

Kiedyś nie patrzyłem na nią wcale, a teraz szukałem jej wszędzie.

Byliśmy starsi, staliśmy się inni, a wciąż tacy sami. Niegdyś naturalni wrogowie, teraz współpracujący ze sobą, rozważni dorośli.

I ta rozwaga w naszej relacji zamieniała się w coś, czego nazwać nie potrafiłem.

W tej naszej grze przełomem był jeden dzień, jedno spotkanie, jedno spojrzenie. Miałem paskudny humor, często mi się to zdarzało. Najchętniej wyżyłbym się na czymś lub na kimś. Potrzebowałem mojej miotły, stroju do quidditcha i naszego cotygodniowego piątkowego meczu aurorzy kontra reszta świata. Cotygodniowe potyczki z Potterem to stałe punkty mojej egzystencji. A była dopiero środa. Musiałem poczekać.

Truskawkowe Dramione. Miniaturki.Where stories live. Discover now