1.

2.7K 133 166
                                    

Zawiedziony westchnął pod nosem, zamykając z lekkim trzaśnięciem szafkę. Odszedł od niej zrezygnowanym krokiem, kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. Nie wiedział co zrobił nie tak. Wszystko było w porządku aż do momentu, gdy nie poprosił nieznajomego chłopaka o spotkanie. Tak jak codziennie w dniach szkolnych dostawał po kilka listów, tak od tygodnia nie dostał ani jednego, co w cholerę go bolało.

Trochę to śmieszne, że przejmował się brakiem listów od zupełnie nieznanego mu chłopaka, którego nigdy nie widział na oczy ani nawet nie znał jego imienia. No, ale cóż miał poradzić? Nie miał na to żadnego wpływu, że brak odzewu od tajemniczego wielbiciela tak go dołował.

Każda kremowa kartka papieru, na której widniało staranne piękne pismo, wsadzona do czerwonej koperty, która pachniała nutką wiśni powodowała od razu uśmiech na jego twarzy. Uwielbiał dostawać liściki od nieznajomego, który skradł mu serce swoimi krótkimi uroczymi wierszykami. Fakt, że Minho nie dostawał nigdy odruchów wymiotnych, czytając je sam go zadziwiał, gdyż nienawidził takich typu rzeczy. Jednakże one były zupełnie inne. Miały w sobie tą szczególną iskrę, która powodowała szybsze bicie serca u bruneta.

To głupie, że zauroczył się w zupełnie nie znanym mu chłopaku, z którym miał kontakt od dwóch miesięcy tylko poprzez listy. No, ale jak to mówią. Serce nie sługa, prawda?

Brakowało mu w cholerę kontaktu z chłopakiem, z którym prócz tego, że dostawał słodkie wierszyki, zwyczajnie konwersował papierowo, zostawiając na przerwach odpowiedź na karteczce między szparą szafki. Kiedy po raz pierwszy ujrzał liścik w swej szafce uznał to za jakiś głupi żart, utwierdzając się przy fakcie, że zaraz temu komuś się to znudzi. Jednak kiedy zbliżał się już drugi tydzień, a listy nadal pojawiały się w jego szafce zaczął wierzyć, że nie był to żaden żart, a te wszystkie słowa, które wskazywały na to iż tajemniczy chłopak zwyczajnie zakochał się w Lee, tylko potęgowały jego zmianę zdania.

Ze spuszczoną głową otworzył drzwi do swojego mieszkania, które dzielił ze swoim przyjacielem, Jisungiem. Znali się od piaskownicy, traktując jak rodzeństwo, którego nigdy nie mieli. Dlatego Minho bez problemu przyjął go pod swój dach, gdy o rok młodszy chłopak zdecydował się przenieść tak samo jak on do szkoły w Seulu. Jego rodzice też nie mieli z tym najmniejszego problemu. Wiedzieli, że z Minho będzie bezpieczny i nic mu się nie stanie, a przede wszystkim, że nie będzie opuszczał zajęć.

Strasznie się cieszył, że mieszkał z Hanem, który powodował, że jego humor się momentalnie poprawiał. Czuł się przy nim swobodnie i wiedział, że chłopak w żaden sposób go nie oceni, dzięki czemu mógł być w stu procentach sobą, ukazując swoje mocne jak i te słabe strony, w których zwyczajnie się załamywał i wtulał w drobniejsze ciało.

Tak też i zrobił tym razem. Pierwsze co uczynił po ściągnięciu butów to skierował się do pokoju blondyna, który skończywszy wcześniej zajęcia wylegiwał się teraz na łóżku, czytając mangę. Odłożył ją jednak, gdy tylko starszy o rok chłopak wtulił się w niego, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.

Han z smutnym uśmiechem wplątał szczupłe palce w ciemne włosy, przytulającego się do niego chłopaka, które zaczął delikatnie przeczesywać. Nie odzywał się nic, wiedząc doskonale jaki był powód smutku starszego. Aż zbyt doskonale..

— On nadal nic nie napisał.. — wyszeptał w jego skórę smutnym tonem, a Jisungowi aż serce się łamało na świadomość, że to on był przyczyną jego smutku. — To jest totalnie głupie, że przeżywam to jakbym właśnie stracił jakąś ważną dla mnie osobę, a w ogóle go nie znam. Nawet nie znam jego imienia! — Burknął niezadowolony, przenosząc głowę na klatkę piersiową młodszego, który leżał cicho, nie wiedząc jak pocieszyć przyjaciela.

˚₊‧꒰𝐜𝐡𝐞𝐫𝐫𝐲 𝐬𝐜𝐞𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐥𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫꒱ ‧₊˚  𝐦 𝐢 𝐧 𝐬 𝐮 𝐧 𝐠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz