8.

1.2K 113 45
                                    

Jisung zdezorientowany nagłym zniknięciem przyjaciela wszedł do klasy, siadając na swoje miejsce. Przeszukał cały parter, wchodząc do każdego pomieszczenia znajdującego się w nim, ale szatyna nigdzie nie było. No.. przeszukał wszystkie pomieszczenia po za jednym, a mianowicie składziku na miotły, którego by nawet nie podejrzewał, zważywszy na to iż uczniowie dostali kategoryczny zakaz tam wchodzenia po incydencie jednej z młodszych klas, którzy wzięli sobie po miotle i zaczęli na niej "latać" po całej szkole. Jeszcze jakby odnieśli je na miejsce, a nie porozrzucali po całej szkole, przez co sprzątaczki musiały potem po lekcjach ich szukać.

Rozpakował książki na zbliżającą się dużymi krokami matematykę. Nawet się jeszcze nie zaczęła, a on miał już dość.

Po chwili rozbrzmiał dzwonek, powodując że wejście do klasy zostało zapełnione wchodzącymi do niej osobami. Han wypatrywał wśród nich Seungmina, mając nadzieję, że tam, gdzieś jest. Niestety jak się okazało nie było.

Zmarszczył brwi, zaczynając się poważnie o niego martwić.

— No dobrze, a więc nie zwlekając już dłużej przejdźmy do sprawdzenia obecności, a potem nadal męczymy się nad ciągami arytmetycznymi, bo.. — westchnął nauczyciel, włączając dziennik — oj ciężko, ciężko wam to idzie. — Zacisnął usta w wąską linie i przeszedł do sprawdzania obecności.

Blondyn cały czas wpatrywał się w drzwi, licząc na to, że zaraz wejdzie przez nie szatyn. Przegryzł wargę, gdy nauczyciel dotarł już do niego, a to oznaczało, że Kina wywoła za kilka marnych osób. Na szczęście w momencie kiedy już miał sprawdzać jego obecność Seungmin w idealnym momencie zdyszany wszedł do klasy.

— Jestem.. — wysapał, przełykając ślinę. — Przepraszam za spóźnienie. — Pokłonił się i udał się na swoje miejsce koło Jisunga.

Nauczyciel tylko kiwnął głową i powrócił do sprawdzania listy obecności.

— Gdzieś ty zniknął? — Szepnął zirytowany, a szatyn tylko westchnął, kręcąc głową.

Nie miał pojęcia co zrobić. Powiedzieć mu czego się właśnie dowiedział? Czy też zostawić to w rękach Hyunjina? Niby, gdyby tak zrobił ta dwójka w końcu, by się ze sobą zeszła, ale z drugiej strony nie chciał być nielojalny wobec swojego przyjaciela. Źle, by się z tym potem czuł. Han na jego miejscu zapewne mu powiedział..

— Okej, lista sprawdzona, więc teraz otwieramy książki i zabieramy się do pracy.

W innej sytuacji Jisung nie dałby spokoju chłopakowi dopóki nie powiedziałby co się stało, ale z racji tego, że był jedną z dość wielu osób, które nie rozumiały tego tematu - jak i w sumie wszystkich tematów związanych z matematyką - musiał się teraz skupić na lekcji. Dlatego postanowił, że dowie się tego na przerwie.

Seungmin przez połowę lekcji nie mógł się skupić na zadaniach, które w przeciwieństwie do starszego nie sprawiały mu takiego kłopotu. Cały czas rozmyślał nad za i przeciw powiedzenia Hanowi tego co się właśnie dowiedział.

Zacisnął usta, zerkając na blondyna, który ze zmarszczonymi brwiami patrzał na tablicę, próbując choć trochę zrozumieć.

Musiał mu powiedzieć, bo inaczej coś, by go trafiło. Nie potrafił tak ważnej informacji przed nim zataić i to jeszcze o nim. Dlatego kiedy tylko zabrzmiał dzwonek złapał Jisunga za nadgarstek i wystrzelił z klasy. Nie była potrzeba się pakować, gdyż mieli jeszcze jedną godzinę matematyki.

— Seungmin o co ci chodzi? — Spytał, próbując dorównać mu kroku, aby nie być przez niego targanym.

Ten jednak nie odpowiedział, a latał z łazienki do łazienki, która zawsze okazywała się być pełna. Ostatnią z nich zamknął z trzaskiem i przekleństwem na ustach, na co Jisung aż podskoczył lekko przerażony.

˚₊‧꒰𝐜𝐡𝐞𝐫𝐫𝐲 𝐬𝐜𝐞𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐥𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫꒱ ‧₊˚  𝐦 𝐢 𝐧 𝐬 𝐮 𝐧 𝐠Where stories live. Discover now