Rozdział 1

189 11 55
                                    

George właśnie siedział na ławce w parku gapiąc się przed siebie. Wiedział, że ona już nie przyjdzie. Jednak tak go prosiła o to spotkanie, że siedział tutaj mimo ponad dwugodzinnego spóźnienia. Wyszedł z mieszkania o godzinie czwartej rano. Aktualnie było po szóstej. Dziewczyna zadzwoniła do niego budząc go, oraz  prosząc o spotkanie wręcz błagalnym tonem. Jak gdyby od tego właśnie zależało jej życie. A dalej jej tu nie ma.

Brunet wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do niej. Sygnały które słyszał w telefonie strasznie go złościły. Słyszał je tyle razy dzwoniąc do tej dziewczyny gdy go ignorowała, lub gdy próbował zdobyć jej serce. Teraz po nich nie zostały nawet zdjęcia, ponieważ ona zażyczyła sobie usunięcie ich wszystkich. Gdy tylko usłyszał głos, który już słyszał tyle razy, który wypowiedział już tyle fałszywych słów, który kiedyś mieszał mu w głowie, głos, który oszukał go już tyle razy od razu odezwał się.

- Cześć. Dlaczego nie przyszłaś ?

- Na prawdę myślałeś że to na serio? Od zawsze wiedziałam że nie jesteś dość inteligentny. Przyszedłeś o czwartej rano do parku ?

- Tak - chłopak się lekko zawahał z odpowiedział słysząc kpiący ton dziewczyny.

- W takim razie zrobiłeś źle. Jest u mnie koleżanka na noc, chciałyśmy się z ciebie pośmiać trochę.

 
godzina 4⁰⁰ pokój George'a.

George podniósł się z łóżka przeklinając w myślach osobę która aktualnie do niego dzwoni i zakłóca sen. Brunet nie wysypia się ostatnio zbyt dobrze, dlatego porządny sen byłby dla niego wręcz wskazany.

Nie mógł ukryć zdziwienia gdy zobaczył na wyświetlaczu imię swojej byłej dziewczyny. Naomi. Było to dla niego kiedyś przepiękne imię. Teraz nie kojarzyło mu się zbyt dobrze, a niestety wręcz przeciwnie.

Podniósł urządzenie po czym nacisnął zieloną słuchawkę. Dziewczyna mówiła tak szybko, że nic z tego nie zrozumiał.

- Mogłabyś powiedzieć to wolniej ? Nie jestem w stanie ciebie zrozumieć - powiedział okropnie zaspanym głosem. Nic dziwnego, przecież była czwarta rano a on spał jedynie niecałą godzinę.

- Chciałabym się z tobą spotkać. Proszę. Chciałabym wyjaśnić niektóre rzeczy które się między nami stały.

- Co byś chciała wyjaśniać? Mamy już wszystko wyjaśnione. Zerwaliśmy. Nie wiem czego byś odemnie więcej chciała.

- Proszę cię, przyjdź do parku. Potrzebuję cię.

- Mogłabyś powiedzieć jaśniej?

- Nie mogę przez telefon. Proszę przyjdź.

George umilkł. Chciał odmówić z oczywistych powodów. Właśnie rozmawiał ze swoją byłą dziewczyną która już tyle razy go oszukała że i tym razem byłaby w stanie zrobić to jeszcze raz. Jednak jej głos brzmiał na prawdę poważnie. Brunet się wystraszył, czy dziewczyna nie jest przypadkiem w jakimś niebezpieczeństwie.

- Dobrze przyjdę.

- Dziękuję ci George! Jesteś wspaniały!

Teraźniejszość

- To był żart. - powiedziała blondynka po drugiej stronie telefonu.

- Żart ? Dosłownie prosiłaś mnie abym przyszedł, a teraz chcesz mi powiedzieć że to był żart ? To świadczy jedynie źle o tobie. Martwiłem się, że na prawdę stało się coś poważnego.

- A nawet gdyby tak to co? Nadal się we mnie kochasz, że tak się o mnie martwisz?

Brunet ponownie się zawahał. Było to widać, że tak. Nadal się nie pozbierał po ich rozstaniu mimo że miał świadomość ile razy został oszukany przez tą dziewczynę i ile bólu mu stworzyła.

- Nie - odpowiedział, ale jego ton głosu ani trochę nie potwierdzał jego słów, dlatego po chwili dodał.

- To chyba normalne. Nie patrzyłem na ciebie w tym momencie jak na moją byłą dziewczynę tylko jak na człowieka który potrzebuje pomocy. I dlatego też uważam że twoje zachowanie było nieodpowiednie.

- Ale to tylko żart! Po za tym, sam nie zadzwoniłeś do mnie wcześniej kiedy byłeś już w parku, więc myślałam że zignorowałeś to i poszedłeś spać. Więc ja zrobiłam dokładnie to samo, położyłam się i zasnęłam.

- Myślę że masz już tyle lat, że sama jesteś w stanie określić czy twoje zachowanie było złe czy nie, tylko po prostu nie obwiniaj mnie za nic. Dobrze wiesz że nie chciałem mieć z tobą kontaktu już więcej, a ty jednak cały czas mnie nękasz. Nie mogliśmy się rozstać bez żadnej kłótni i wtedy byśmy dalej mogli normalnie się z sobą zadawać? Było by tak łatwiej, szczególnie że zadajesz się również z Wilbur'em i innymi chłopakami z którymi mieszkam.

- Wiesz, jest to już temat zamknięty. Uważaj sobie jak wolisz, ale ja dalej zawsze będę mówić że rozstaliśmy się w kłótni i nawet gdybyś mnie przeprosił to niczego by to nie zmieniło.

- Rozumiem. W takim razie ja kończę. Proszę nie dzwoń już więcej chyba, że to na prawdę coś ważnego. Jak jeszcze raz zdarzy się coś podobnego to po prostu zablokuje twój numer.

- okej. Pa.

Brunet nie zdążył nic odpowiedzieć ponieważ blondynka się rozłączyła. Był wkurzony tą sytuacją, ale też nie miał zamiaru krzyczeć na tą dziewczynę. Wiedział, że nic tym nie osiągnie.

Nie zdążył nawet pomyśleć o rozmowie, a już ponownie ktoś do niego zadzwonił. Wściekł się jeszcze bardziej myśląc, że to Naomi, ale gdy tylko zobaczył widniejące na wyświetlaczu "Dream" poczuł się lepiej. Nawet słabo się uśmiechnął.

- Hej Dream, zaraz wracam do domu. Zapewne uwierzysz w to bo jest to wręcz normalne już, ale Naomi znów mnie oszukała. Nie przyszła.

- George widzę że właśnie nie jest to najlepszy moment na źle wieści ale przyjdź do naszego mieszkania natychmiast.

- Ale dlaczego?

Brunet przez chwilę starał się skupić na tym co się działo. Słyszał załamujący się głos Dream'a więc wnioskował, że nie stało się nic dobrego. Najwidoczniej chłopak był strasznie roztrzęsiony lub nawet płakał.

- George... Wilbur nie żyje.

Nie Ma Czasu Na Miłość [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz