Epilog

577 20 9
                                    

Nela uruchomiła komputer, ze zdenerwowaniem stukając paznokciami o stół. Spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę za trzy dziesiątą. Nad jej ramieniem stali Wiktor i Anna. Lekarka trzymała na ramieniu 2-letniego synka imieniem Milo. Na krześle obok siedział Leo. Trzymał rękę swojej dziewczyny Neli i ściskał, starając się ją uspokoić. W pokoju byli również Czarek i Jelly.
Chłopak przeglądał coś w telefonie, a pies opierał pysk na kolanach swojej Pani. Czuł, że jest zdenerwowana i chciał pomóc.
- Są! - wykrzyknęła Nela, gdy login zadziałał i na ekranie wyświetliła się zakładka „Wyniki matur 2026".
- Wchodź - ponaglił Wiktor.
- Będzie dobrze - Anka poklepała córkę pocieszająco po ramieniu. - Ile by nie było, jesteśmy z ciebie dumni.
Nela zawahała się, ale w końcu nacisnęła palcem na myszkę i otworzyła stronę. Powoli się załadowywała.
- Zdałam! - krzyknęła rozemocjonowana dziewczyna. - Chemia rozszerzona 88%!
- Biologia 82%! - Anka uściskała nastolatkę.
- Matematyka 92%, Angielski 100% i Polski 72% - odczytał wyniki Wiktor. - Gratulacje!
- Nie wierzę! - Nela była w wyraźnym szoku. - Mam szansę dostać się na medycynę!
- Gratulacje - Leo uściskał ja i pocałował. Jelly wskoczył na kolana swojej Pani, liżąc ja po twarzy. 
- Brawo, kujonka - zaśmiał się Czarek, ściskając siostrę.
- To co? - przerwała Anka. - Idziemy na pizzę? Taki sukces trzeba świętować!
Propozycja przypadła wszystkim do gustu i niedługo potem cała rodzina wsiadła w nowy czarny samochód, który Nela otrzymała od adopcyjnych rodziców na osiemnaste urodziny i pojechała do restauracji. Dziewczyna po raz pierwszy czuła się komfortowo, prowadząc. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła, że jej życie w końcu poukładane. Po tylu latach nareszcie wszystkie elementy są na swoich miejscach. Niektóre nowe, gdyż stare przepadły na zawsze, niektóre nieco wyblakłe, pozaginane na końcach, wiele przeszły. Jednak ta układanka w końcu została zakończona. Przynajmniej na ten moment była w całości, bo nie wiadomo co przyniesie życie. Może znowu z pewnych względów będzie trzeba ją zniszczyć, by odbudować w zupełnie inny sposób?

Dziękuję wam za wspólną podróż przez tę historię i zapraszam do kontynuacji w drugim tomie, pt. "Adopcyjna córka"

SIEROTA - Na sygnale AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz