Rozdział 7

4K 192 38
                                    

Następny w środę :)

Adeladie

W salonie było pełno osób, które z niecierpliwością czekały na rozpoczęcie tej nieszczęsnej gry. Zajęłam miejsce na podłodze obok Lily, nie było opcji, aby wszyscy zmieścili się na kanapie i dwóch fotelach. Miles był właśnie tym szczęśliwcem, który siedział na kanapie obok Jace'a. Starałam się dyskretnie spojrzeć kto również zdecydował się na grę, a właściwie chciałam zobaczyć czy Bruno też gdzieś tutaj jest. Był siedział na fotelu po mojej prawej stronie. Może Miles miał rację i to była okazja, aby wejść z nim w jakąś interakcję i równie dobra, aby się ośmieszyć.

– Okej ja kręce pierwszy, bo to moja impreza. – oznajmił Miller.

Ustawił butelkę po piwie na środku kółka w którym siedzieliśmy i nią zakręcił. Wypadło na jakiegoś chłopaka z drużyny piłkarskiej, wydaje mi się, że ma na imię Dany. Chłopak wybrał pytanie, które oczywiście było w kontekście seksualny, ale bez problemu na nie odpowiedział. Przy następnym zakręceniu butelka wypadła na jakąś dziewczynę z trzeciej klasy.

Graliśmy już od jakiś trzydziestu minut i ani razu nie padło na mnie co mnie cieszyło. Bo jednak nie są to do końca moje klimaty. I teraz gdy butelka zwalniała swoje obroty i zbliżała się do mnie zrobiło mi się gorąco, ale na szczęście zatrzymała się na Lily, która zadowolona klasnęła w dłonie.

– Nareszcie! Wybieram wyzwanie. – wyprostowała się.

– Więc – blondyn, który miał wymyślić zadanie zaczął się zastanawiać. – Zamknij się na pięć minut w jakimś pokoju z Oliverem.

Morgan zmarszczyła brwi, ale po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech. Natomiast Oliver zdecydowanie lekko się zawstydził. Był kuzynem Millera, ale byli całkowicie od siebie różni pod wieloma względami.

Moja przyjaciółka podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do Oliego, złapała go za rękę i pociągnęła w głąb domu Jace'a, który siedział na kanapie i gapił się w miejsce w którym zniknęli. Czyżby był zazdrosny? To nie miało sensu, bo przecież Lily i jego łączył tylko ten ich kretyński układ.

Ktoś zamiast Lily, której przecież nie było zakręcił butelką i tym razem już nie miała tyle szczęścia, wypadła prosto na mnie. Przełknęłam ślinę, szczerze nie wiem czy gorzej jest tutaj wybrać pytanie czy wyzwanie, ale coś podpowiadało mi abym posłuchała rady Davies i wybierała wyzwania i tak zrobiłam.

– Okej, niech będzie wyzwanie. – starałam się brzmieć pewnie.

I teraz dopiero zwróciłam uwagę na to kto zakręcił tą butelką. Hailey, patrzyła na mnie i miałam wrażenie jakby chciała mi dać wyzwanie, które mnie jakoś pogrąży. Nie wiem dlaczego dziewczyna mnie nie lubi, za to że wtedy przerwałam jej gdy gadała z Miles? Przecież to strasznie dziecinne.

– Addie – zaakcentowała moje imię. – Usiądź na kolanach jakiegoś chłopaka i zostań tam do końca gry.

Okej spanikowałam, nie chciałam tego robić. Wiem, że dla niektórych to może być nic takiego, przecież to tylko gra. Dla mnie jednak kontakt fizyczny z chłopakami nie jest taki prosty. Może dlatego nadal chłopak, który podoba mi się od trzech lat nie zna moje imienia.

Rozejrzałam się po wszystkich chłopakach, aż mój wzrok spoczął na Milesie. Brunet uśmiechnął się do mnie jakby chciał dodać mi otuchy, a moje serce zabiło szybciej gdy z jego ust wyczytałam ''chodź do mnie''. Zrobiłam to pod wpływem chwili, podniosłam się z swojego miejsca i podeszłam do Davies. Niepewnie usiadłam bokiem na jego kolanach, Jednak Miles złapał mnie za biodra i przyciągnął bliżej siebie. Zapomniałam jak się oddycha gdy jego ramiona owinęły moją talię, a jego broda wylądowała na moim ramieniu. Na dodatek do moich nozdrzy dotarł jego zapach, który czułam już w samochodzie.

Last ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz