Rozdział 25

4K 218 26
                                    

137 000. Dziękuję
Adealide

Od wczorajszego wieczoru uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zasnęłam z nim na twarzy, i również z nim się obudziłam. Byłam szczęśliwa, chyba nigdy wcześniej nie byłam aż tak szczęśliwa. Nie sądziłam że jedna osoba może spowodować, że człowiek może poczuć tyle emocji na raz. Ale Miles mi pokazał, że może.

Wczoraj czułam wszystkie emocje jakie doświadczyłam podczas całego swojego życia. Zaczęło się od zawiedzenia, gdy usłyszałam co powiedział mi Bruno, później poczułam wściekłość na to jak Miles mógł coś takie zrobić, następnie przyszło zdziwienie, że Hailey zdradziła Davies, a na koniec mieszanka wszystkich pozytywnych emocji.

Ten pocałunek był takim jaki sobie wymarzyłam. A nawet nie wiedziałam, że aż tak marzyłam o pocałunku z Milesm. Stado przysłowiowych motylków obudziło się w moim brzuchu. Nasze usta zostały dla siebie stworzone, jak dwa kawałki puzzli. Jakbyśmy byli dla siebie stworzeni, i mam nadzieję, że naprawdę jesteśmy. Przy Miles czuję wszystkie emocje jakie chcę czuć.

Wczoraj źle zrobiłam i dotarło to do mnie gdy zobaczyła na jego twarzy mieszankę wściekłości i troski, z czego to drugie było bardziej widoczne. Nie powinnam była wyłączać telefonu, ale kierowały mną myśl, że Miles mógł mnie wykorzystać. Rozsądniejsze było z nim najpierw porozmawiać i jego zapytać jak to naprawdę było, ale jestem osobą, która zawsze pod uwagę bierze najgorsze scenariusze i panikuje. A nie pomogło mi w tym gadanie Bruna. Dlatego cieszę się, że Miles wczoraj nie dał mi pójść do domu zanim tego nie wyjaśniliśmy.

Gdzieś z tyłu głowy został mi do niego żal o to co zrobił Hailey. Nikt nie powinien się zakładać o drugą osobę. Wiem, jednak, że Miles naprawdę tego żałuje, sam fakt że powiedział o tym dziewczynie świadczy, że nie jest złym człowiekiem. Bo nie jest. Jest najwspanialszy na całym świecie, a każdy czasem popełnia jakieś błędy. Nie możemy przez to go skreślić, a szczególnie gdy żałuje swojego zachowania.

Dziś po raz pierwszy chciało mi się wstać do szkoły, nawet obudziłam się przed budzikiem co nigdy się nie zdarza. Wzięłam do siebie wczorajsze słowa Milesa, że żałuje że pozwolił mi się zmienić i pomyśleć, że jestem niewystarczająca. Dlatego też postanowiłam ubrać się w co najbardziej lubię. Wyjęłam z szafy czarne jeansy i bluzę Daviesa, którą nadal nie oddałam mu imprezie na której jego była wylała na mnie piwo.

Włosy zostawiłam rozpuszczone, poprawiłam tylko przedziałek aby był równo na środku głowy. Pomalowałam rzęsy tuszem i usta błyszczykiem. Spojrzałam w lustro i ponownie byłam sobą, Addie Harris, którą lubiłam.

Zeszłam na dół gdzie była moja mama, tato wrócił z dyżuru jakąś godzinę temu i od razu poszedł spać, czemu się absolutnie nie dziwię.

Mama nakrywała do stołu, ale gdy tylko mnie zobaczyła, zatrzymała się w bezruchu trzymając dwa talerze w obu rękach. Wpatrywała się we mnie, a może raczej w to co miałam na sobie. No tak, miałam na sobie bluzę Milesa. Mama nie do końca musiała wiedzieć, że to ubranie należy do Daviesa, ale z pewnością wiedziała, że nie należy do mnie, bo była ogromna. I pachniała nim bo do dziś jej nie wyprałam.

– Coś nie tak? – zapytałam udając, że nie wiem skąd jej dziwny wzrok.

Mama pokręciła lekko głową, a na jej ustach pojawił się drobny uśmiech. Postawiła na stole talerze i usiadła na krześle.

– Nic, po prostu widzę, że wróciłaś do dawnego stylu. – wzięła do ręki tosta. – Pamiętaj Addie, w życiu najważniejsze jest aby być sobą. A osoby, które chcą coś w nas zmienić, ale my tego nie chcemy nie zasługują na nas.

Last ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz