45

51 4 2
                                    

Pov Alan Harris:

Tej nocy wcale nie spałem. Co prawda, próbowałem jednak jak tylko zamykałem oczy widziałem twarz Dylana oraz Clarie, która stanęła po jego stronie. Nawet jeśli była pijana i nie myślała trzeźwo, zabolało mnie to. W końcu to ja byłem przy niej cały czas. Z każdym problemem przychodziła do mnie i to mnie prosiła o pomoc, nie jego. Przez te ostatnie siedem lat, to ja byłem jej bratem, nie on. Ja przynajmniej się jej nie wyparłem kiedy była dzieckiem. Byłem przy niej cały czas.

Boże, jaka ona bywa czasami głupia.

Przecież oczywiste jest to, że Dylan nie wrócił to tak do miasta. Znudziło mu się balowanie i włóczenie się z resztą jego przyjaciół, którzy wcale nie są od niego lepsi. Ten skurwiel, zabrał mi nawet Zarę, której też nie chcę widzieć już ani razu. Dylan wrócił ponieważ czegoś chce. Może zabrakło mu pieniędzy które ukradł tacie w dniu swojej ucieczki, i nie ma za co żyć i ćpać? Możliwe. To kolejny powód dlaczego Clarie nie powinna się z nim zadawać, jest zwykłym złodziejem, który okradł własnego ojca.

Darkness City, 14 marzec 2014r.
Godzina 2:17.

Najciszej jak tylko potrafiłem zaglądnąłem do pokoju Clarie żeby sprawdzić czy na pewno jest w łóżku. Bałem się, że ona również mnie zostawi, dlatego chciałem ją powstrzymać gdyby próbowała uciec. Zajrzałem do jej pokoju w którym jak zwykle świeciła się lampka w kształcie jednorożca obok jej łóżka, dzięki czemu widziałem jej twarz pogrążoną w spokojnym śnie. Podszedłem do swojej dziesięcioletniej siostrzyczki której jasne włosy walały się się po całej twarzy, więc delikatnym ruchem dłoni je jej odgarnąłem na bok. Miała zaróżowione policzki i delikatnie rozchylone usta przez co wyglądała uroczo, tym bardziej, że przytulała Pana Uszatka- maskotkę królika w żółtych ogrodniczkach, który był jej ulubioną maskotką i gdzie tylko mogła nosiła go ze sobą.

-Kocham cię Clarie.-szepnąłem.- Obiecuję, że będę najlepszym starszym bratem jaki może być. Ja nigdy cię nie zostawię, bo jesteśmy rodziną. A rodzina, trzyma się razem...-pochyliłem się delikatnie żeby złożyć buziaka na jej policzku, na co poruszyła się, jednak wciąż spała.

Ostrożnie opuściłem jej pokój i już chciałem wrócić do swojego, gdy zobaczyłem, że w gabinecie taty wciąż swieci się światło, i dało się słyszeć dwa głosy. Mama i tata rozmawiali o czymś, dlatego na palcach podszedłem do drzwi.

-Max, boję się o niego. Jest jeszcze dzieckiem i nie poradzi sobie sam.-powiedziała płaczliwie kobieta.

-Możesz być pewna, że jego wspaniali przyjaciele są z nim. Założę się nawet, że to oni go namówili do ucieczki i kradzieży.

Kradzieży?

-Jakiej kradzieży?-spytała.

-Zasrany gówniarz ukradł z sejfu piętnaście tysięcy dolarów.-wycedził.

-Boże...Może ma jakieś kłopoty? Coś lub ktoś mu grozi? Maximilian! Musimy zawiadomić policję. Przecież nie zabrałby aż takiej kwoty żeby zrobić nam na złość. Dylan to dobry chłopak.

-Nie bądź głupia Harper.-westchnął.-Nic mu nie grozi. On przygotowywał się do tej ucieczki i dobrze o tym wiesz, ale mimo wszystko ciągle go tylko bronisz, ulgowo traktowałaś każde jego przewinienie przez co czuł się bezkarny. Narobi nam tylko kłopotów dlatego nie zgłosimy kradzieży.

-Ale musimy zgłosić zaginięcie! Max, to nasz syn!

-Zajmiemy się tym. Zatrudnimy najlepszego detektywa, policji nie można ufać, poza tym te leniwe buce zamiotą sprawę pod dywan. Jak zawsze.

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz