rozdział 19

22 4 0
                                    

- Dobra, ustalmy, jaki mamy plan. - powiedziała Naomi, krążąc w kółko po gabinecie Christine. W dłoni już trzymała wcześniej uszykowany telefon, dzięki któremu mogła skontaktować się z Louisem.

- Dzwonisz do tego chłopaka. Mówisz mu, że musicie się spotkać. - odparła kobieta, wodząc wzrokiem za dziewczyną. Nastolatka oparła się o jakąś szafkę i spojrzała na swoją szefową, układając sobie plan w głowie. Wszystko przecież musiało wyjść perfekcyjnie.

- Mówię mu o "naszych planach", po czym nagle się rozłączam. - dokończyła dziewczyna, robiąc cudzysłów palcami w powietrzu. Christine przytaknęła skinieniem głowy, opierając się wygodnie o oparcie krzesła, na którym siedziała. Wierzyła w Naomi, jak w nikogo innego.

- A on próbuje zhakować nasz telefon. - dodała jeszcze kobieta, wskazując w jej stronę. Naomi nie skomentowała tego, a jedynie odetchnęła głęboko, próbując się nieco uspokoić.

- Okey. Chyba jestem gotowa.

Naomi, dość niepewnie jak na siebie, wystukała numer telefonu do Louisa, który dostała od niego poprzednim razem, po czym przyłożyła urządzenie do ucha, czekając aż chłopak odbierze. Kiedy usłyszała sygnał oznaczający odebranie, spojrzała na Christine, jakby w pogotowiu.

- Halo? - odezwał się chłopak, trochę zdziwiony nieznanym numerem, ale gotowy, by dowiedzieć się czegoś od nieznanej sobie osoby. Nie spodziewał się nawet, że dziewczyna po drugiej stronie miała na niego świetny plan.

- Witaj, Louis. - przywitała się Naomi z delikatnym uśmiechem, aczkolwiek zmienionym na tamte potrzebny głosem. Na całe szczęście mieli specjalne urządzenia zmieniające głos, co znacznie ułatwiało im sprawę w niektórych sytuacjach.

- Skąd znasz moje imię? I skąd znasz mój numer?

Dziewczyna nie odpowiedziała od razu, ale za to ponownie spojrzała na Christine. Ta machnęła ręką, by dziewczyna kontynuowała, bo im dłużej gadali, tym więcej rzeczy mogli się dowiedzieć.

- Oh, spokojnie, kochany. Przecież to nie zbrodnia porozmawiać z kimś obcym. - powiedziała niezwykle spokojnie, nie zdradzając przy tym żadnych uczuć. Chciała, by jej "zaufał", mimo że nie miała za dobrych intencji.

- Kim jesteś? - zapytał dość zdenerwowany, przejeżdżając dłonią po swoich włosach. Zaczynał podejrzewać, z kim rozmawiał, ale przecież musiał mieć pewność. I zdawał sobie sprawę, że dziewczyna, jak zdążył się zorientować, nie zamierzała mu odpowiadać na tamto pytanie.

- Czy to ważne? - odparła pytaniem na pytanie, wzruszając przy tym ramionami. Zaraz ponownie oparła się o szafkę, przyglądając się swoim paznokciom. - Nie będę owijać w bawełnę. Mam z tobą pewną sprawę do załatwienia. Musimy się spotkać w cztery oczy. - dodała już poważniej, a jej zimny ton nieco go zaskoczył. Nie spodziewał się nawet, że tak szybko przejdzie do konkretów, ale dlaczego aż tak miałaby zwlekać?

- Chyba nie myślisz, że się na to zgodzę. Nie znam cię. - oznajmił, marszcząc brwi. Naomi zaśmiała się cicho na jego słowa, które nie były niestety prawdziwe. Znał ją, może pod innym, fałszywym imieniem, ale jednak znał, o czym nie zdawał sobie nawet sprawy.

- Oh, spokojnie, nie gryzę. - zaśmiała się krótko Naomi, ale prędko spoważniała. Podeszła do biurka, przy którym wciąż siedziała Christine, po czym usiadła naprzeciwko niej, nie przestając rozmawiać. - I nie pytam o pozwolenie. Nie jestem z tych, którzy będą się patyczkować z jakimiś gówniarzami, co to, to nie, mój drogi. Chcę sobie z tobą jedno ustalić, wiem, że prędzej czy później polecisz z tym do psiarzy. - powiedziała, a jemu zrzedła mina, czego nie była już w stanie zobaczyć. Skąd wiedziała? Jakie miała wobec niego zamiary? Dlaczego dzwoniła? - Nawet nie zaprzeczasz, a to już o czymś świadczy. - dodała, śmiejąc się, choć bez ani krzty radości. Louis nie potrafił jej zaprzeczyć, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że zrobiłby właśnie tak, jak mówiła. - Zgadzasz się na spotkanie, czy mam załatwić to inaczej? I zdecydowanie mniej przyjemnie, niż może się zdawać?

Naomi nie zdziwiła się zbytnio, gdy połączenie się zakończyło, bo podejrzewała to od początku. Mimo wszystko to ona miała się rozłączyć, a nie on, ale wtedy nie mogła już zrobić nic w tamtej chwili. Spojrzała jedynie na kobietę przed sobą, odstawiając telefon na biurko.

- Rozłączył się. - powiadomiła nastolatka, by już po chwili przeczesać włosy dłonią.

- I tak świetnie sobie poradziłaś. - pochwaliła Christine, pełna dumy. Choć nie było tego widać na pierwszy rzut oka, była cholernie dumna i szczęśliwa, że Naomi zgodziła się na to wszystko, mimo że w każdej chwili mogła odmówić. - Teraz pewnie będzie próbował zhakować nasze dane, ale nasz system jest tak zaawansowany, że nikt z zewnątrz nigdy nie odkryje, gdzie się znajdujemy.

- Myślisz, że pójdzie z tym na policję?

- W to nie wątpię. Ale może nie zdradzi im tego tak szybko, jak może nam się wydawać. Jest zdeterminowany, by odkryć twoją tożsamość i wszystko inne z nami związane. Nie wie tylko, że mamy świetnych specjalistów i sporo pomocników. - poinformowała kobieta, uśmiechając się pod nosem. Lata praktyki i znajomości sprawiły, że ich "organizacja" działała bez większych problemów, z najlepszym systemem i najlepszymi pracownikami. - Idź już, możesz odpocząć. A ja sprawdzę, jak szybko postępuje ten chłopak.

- Dzięki. - mruknęła Naomi, wdzięczna, że mogła już wyjść. Wbrew pozorom, tamta rozmowa wiele z niej wycisła, i dziewczyna cieszyła się, że to był już koniec.

Koniec początku przygody z Louisem.

Zawsze miej plan ucieczkiWhere stories live. Discover now