8. Opcja

1.7K 31 19
                                    

- Bardzo dobrze pani Victorio, postępy pani jak i zarówno pana Nathaniela dają wspaniałe skutki. Szczerze mówiąc według mnie pańskie leczenie mogłoby zakończyć się nawet w tym tygodniu. Ta sama sprawa tyczy się również pana Sheya. - oznajmiła oficjalnie Meggie.

Meg a właściwie Margareth Smith była naszą fizjoterapeutką w ośrodku Rivery w mieście nieopodal Culver City, gdzie młody mężczyzna zatrudnił się, aby jak to ujął ,, mieć nas na oku'' bo podobno wie, że długo bez tarapatów nie wytrzymamy, więc woli być w pobliżu jakkolwiek to brzmi. Słuchałam uważnie Meggie dopóki nie usłyszeliśmy odchrząknięcia, które wróciło na siebie naszą uwagę.

- Dzień dobry, panno Margareth jak się miewają nasi specjalni goście? - zapytał z uśmiechem Harry.

Jego obecność wprawiła mnie w malutki dyskomfort, nie mam pojęcia dlaczego. Może jest to związane z jego tekstem, że chętnie zrobiłby z was króliki doświadczalne. Na samą myśl o tym całym wydarzeniu poczułam jak dreszcze mkną po całej długości mojego kręgosłupa.

Prawda jest taka, że od kiedy uaktywnił się ChAD szpitale, gabinet Sylvii czy poradnia psychiatryczna były nierozłączną częścią mojego życia. Pamiętam jak na samym początku głównie przebywałam tam, dlatego tak cholernie mocno nie chciałam tego leczenia jednak po kilku epizodach po odstawieniu leków sama postanowiłam się leczyć. Więc na myśl o szpitalu i kolejnych badaniach robi mi się niedobrze.

- Według mnie rekonwalescencja pani Clark oraz pana Sheya mogłaby zakończyć się już nawet w tym tygodniu. - dokończyła zdawanie raportu, podczas kiedy ja najwyraźniej musiałam dać ponieść się własnemu rozmyślaniu.

- Bardzo ciekawa uwaga. - zaczął mężczyzna, poważnie się nad czymś zastanawiając co oznaczała jego zmarszczka na czole. - I uważam, że ma pani rację panno Smith oczywiście muszę poinformować o tym Mateo ale zapewne będzie popierał moją decyzję. - dodał.

W duchu uśmiechałam się na jego słowa, bo tak się składa że rehabilitacja była nam nie bardzo na rękę. Głównie dlatego, że jestem śpiochem i mój dzień zaczyna się po dziesiątej, ze względu na leki ale wstawanie o siódmej rano było dla mnie istną katorgą.

- Dziękuję. - odezwałam się pierwszy raz odkąd wszedł do pomieszczenia Rivera. Chociaż wiedziałam, że gdzieś tutaj będzie ale i tak miałam szczerą nadzieję, że nie będę musiała go oglądać a tym bardziej z nim rozmawiać.

- Nie ma za co Victorio. - odparł, pokazując rząd białych zębów. - To co pani Margareth, skończyliście na dzisiaj? - zwrócił się do fizjoterapeutki, dekoncentrując mnie przy tym.

- Właśnie taki był zamiar. - oznajmiła, zbierając przy tym swoje rzeczy z podłogi po czym wyprostowała się. - Do widzenia pani Victorio.

- Prosiłam cię abyś nie mówiła do mnie per pani. Victoria albo Vic. - odparłam karcącym ją tonem. Nie lubię kiedy ktoś nazywa mnie ,, panią", zawsze przez to czuję się mega staro.

- Zapomniałam, w takim razie do widzenia Victorio. - powiedziała z uśmiechem.

- O i od razu lepiej. - odpowiedziałam z większym  entuzjazmem.- Do zobaczenia Meggie. - dodałam, posyłając jej również uśmiech po czym kobieta poszła w stronę wyjścia ze sali.

Po usłyszeniu trzaskających drzwi, postanowiłam wstać w końcu z pozycji siedzącej i zabrać swoją torbę. Gdy ruszyłam śladami Margareth, cały czas czułam na sobie palący wzrok Rivery, który wprawiał mnie w co raz większy dyskomfort. Miałam ochotę zaklnąć bezgłośnie, kiedy usłyszałam za sobą jego głos.

- Victorio zaczekaj chwilę.

- Wybacz, ale śpieszy mi się. - rzuciłam zdawkowo, błagając aby drzwi magicznie były bliżej mnie.

Together to HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz