Rozdział 11

135 20 8
                                    

Derek

Przez chwilę patrzyłem na Gię, obiekt moich myśli przez cały dzień i zastanawiałem się co ja u licha wyczyniam.

Nie chciała ze mną rozmawiać, nie odpowiadała na moje wiadomości od wczesnego wieczora, a teraz siedziała na tym swoim seksownym, wyćwiczonym prze pływanie tyłeczku i patrzyła swoimi wielkimi niebieskimi oczami tak spokojnie, że się zmieszałem.

Zamknąłem drzwi odzyskując rezon.

Rozebrałem się z okrycia wierzchniego.

- Słucham. - Powiedziała to cicho, ale stanowczo, aż przeszedł mnie dreszcz.

- To ja słucham – siadam naprzeciw niej na łóżku.

- Nie wiem o czym chcesz ze mną rozmawiać.

- Nie odpisywałaś na moje wiadomości.

Patrzy na mnie zaskoczona, ale podnosi się ze swojego miejsca i bierze telefon ze stolika przy łóżku, odpina go z ładowarki i scrolluje wiadomości.

- Nie miałam go przy sobie. - wyjaśnia.

Parskam.

- Serio?

- Tak – odpowiada zniecierpliwiona. - To nie jest powód, by wpadać tu jak jaskiniowiec, przestawiać moją przyjaciółkę w kąt i się na mnie denerwować.

Prycham.

- I mam myśleć, że ty nie zrobiłabyś tego samego, gdybym to ja się nie odzywał? - pytam ją.

- Nie zrobiłabym, bo wiem, że jak mi nie odpowiadasz to jesteś zajęty. - wraca na swoje miejsce.

Przeczesuję palcami włosy.

Ma rację.

- To czemu nie chciałaś ze mną rozmawiać?

- Bo nie mieliśmy o czym.

- Nie? - wbijam w nią spojrzenie.

- Nie. - unosi hardo podbródek.

- To może powiesz mi czemu byłaś oziębła wczoraj?

Parska.

- Domyśl się.

Teraz to ja prycham.

- Standardowy tekst widzę wleciał.

Przewraca oczami.

- To? Powiesz mi czy mam to z ciebie wydusić siłą? - podnoszę się ze swojego miejsca, nagle nad nią górując.

- Opanuj testosteron – co kurwa?

Przyglądam się jej dokładnie, matko jedyna, ona jest wstawiona.

- Nie mam zamiaru nic opanowywać.

- To rozmowa zakończona.

Wstaje.

- Wiesz gdzie są drzwi.

Mrugam dwa razy.

- Czy ty mnie właśnie wyprosiłaś? - mamroczę.

- Owszem. - unosi dumnie podbródek.

- Ty... mała...

- Nawet nie kończ. - przerywa mi.

- Cholero... - kończę mimo to.

Jej oczy zwężają się w dwie kocie szparki. Jest zła.

- Derek... nie denerwuj mnie. Wystarczy mi przypomnienie sobie jak to z Sarah się dobrze bawiłeś wczoraj.

Świąteczne LOVE STORYWhere stories live. Discover now