Rozdział 63

996 35 3
                                    

Ostatnie miesiące upłynęły nam dosyć zwyczajnie. Po dwóch tygodniach siedzenia w domu mogłam w końcu wrócić do pracy w piekarni, gdzie czekał na mnie stęskniony Janek. Nie widziałam go odkąd wyszłam ze szpitala, z resztą jak pozostałych znajomych. Michał kazał mi się oszczędzać i jak najwięcej odpoczywać. Kiedy Matczak wychodził do studia zawsze prosił swoich rodziców albo mojego tatę o pilnowanie mnie jakbym była małym dzieckiem, które nie może pozostać bez opieki dorosłego. Oczywiście nigdy się na to nie zgadzałam, ale parę razy w miesiącu przychodzili na kawę, żeby poplotkować i poobgadywać Michała. Z Sebastianem ograniczyłam kontakt ze względu na to co się między nami wydarzyło i może kiedyś zdobędę się na odwagę, żeby powiedzieć o tym Matczakowi. Nie planujemy kolejnego dziecka, ale jesteśmy zdania, że jeśli ma się ono pojawić w naszym życiu, to z pewnością będzie to w odpowiednim momencie. Zawistowskiego ostatnio zgarnęli za pobicie jakiegoś chłopaka i aktualnie czeka w areszcie na proces. Cieszę się, że Mateusz nareszcie nie będzie zagrożeniem dla nikogo, ale Michał i tak obawia się, że jego koledzy mogą mnie zaczepić gdy będę sama. Dlatego przywozi i odbiera mnie z pracy, a jeśli on nie może, zawsze prosi Janka o odprowadzenie mnie pod same drzwi. Z początku denerwowało mnie to, ale po tych wszystkich miesiącach przywykłam. Chyba w końcu mogę przyznać, że moje życie na tyle się ustabilizowało, że w jakimś stopniu nawet mi się ono podoba. Oczywiście nie pozbyłam się koszmarów ani ciągłych powrotów do przeszłości, ale walczę z tym. Sama. Nie chcę niepotrzebnie martwić Michała, że mi nie przeszło podczas gdy sam stresuje się pracami nad kolejną płytą. Jestem z niego taka dumna.

Michał

Jestem tak kurewsko szczęśliwy, że Zawistowskiego w końcu zamknęli w areszcie. Mam nadzieję, że tam zgnije i już nigdy nie będę musiał widzieć jego mordy. Ostatnio też nie widuję Sebastiana. Przeprowadził się gdzieś pod Warszawę i rzadko nas odwiedza, nawet w studiu. Mówił, że to jakieś sprawy rodzinne, ale nie chciał powiedzieć o co dokładnie chodziło, a ja nie chciałem naciskać. Jestem teraz skupiony na Poli. Z resztą chłopaków widujemy się tak jak dotychczas i ciężko pracujemy nad moją nową płytą. Proponowałem Poli, żeby jeździła do studia ze mną, ale wolała w tym czasie siedzieć w domu. Trochę ją rozumiem. W końcu straciła dziecko. Jej pierwsze dziecko. Cóż, narazie mamy siebie, a jeśli los będzie tak chciał, dorobimy się zdrowego, pięknego dziecka, a na ten czas co drugi dzień jeździmy na grób naszego dzieciątka. Sumienie nie pozwala mi normalnie spać przez ten jebany błąd. Może nie musielibyśmy tu jeździć gdybym tamtej nocy był z Polą zamiast po pijaku ruchać obcą laskę. Może kiedyś zdobędę się na odwagę, żeby o wszystkim jej powiedzieć. Jestem jej to winien.

Rok później.

Pola

Wstałam jak codzień rano i okazało się, że nie czuję się najlepiej. Mimo lekkostrawnej diety było mi niedobrze i czułam coś na żołądku. Starając się nie budzić Michała pobiegłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam. Po chwili umyłam zęby i wzięłam prysznic, dzięki czemu od razu poczułam się lepiej. Jednak ciągle coś nie dawało mi spokoju.

Następny tydzień wyglądał podobnie, ale udawałam przed Michałem, że nic się nie dzieje. Ostatecznie kiedy wyszedł do studia postanowiłam pobiec do apteki po test ciążowy. Wróciłam jak najszybciej do domu, wykonałam test i zniecierpliwiona czekałam na wynik. Po upływie dłuższej chwili zerknęłam na malutki przedmiot, który wskazywał dwie kreski. Dłonią zakryłam usta, a oczy momentalnie się zaszkliły. Byłam szczęśliwa ale jednocześnie wróciły do mnie wszystkie złe wspomnienia. Znów poczułam ból straty, ale nie chciałam usunąć tej ciąży. Wierzyłam, że teraz się uda, że w końcu będę szczęśliwa.

Michał

Wróciłem późnym wieczorem do naszego mieszkania, gdzie czekała na mnie Pola. Od razu zauważyłem, że jest jakaś nieswoja i po ściągnięciu butów podbiegłem do niej chwytając ją za ramiona najdelikatniej jak mogłem.

- Co jest? Boli Cię coś? Ktoś tu był? Tylko nie gadaj, że ten chuj wyszedł i postanowił tu przyjść. - Denerwowałem się z każdą sekundą.

- Ja... - Zaczęła.

- Tak?

- Chciałam Ci coś pokazać. - Szepnęła i wyciągnęła przed siebie zamkniętą dłoń.

Podłożyłem swoją dłoń pod jej, a wtedy poczułem, że coś na niej wylądowało. Zaniepokojony spojrzałem na mały, biały przedmiot i moim oczom ukazały się dwie kreseczki. O kurwa.

- Czy Ty...

- Tak. - Kiwnęła głową ze łzami w oczach.

- O kurde, zajebiście! Tak się cieszę! - Chwyciłem ją w ramiona i mocno przytuliłem.

- Naprawdę? Nie byłam pewna jak zareagujesz...

- Żartujesz? Strasznie się cieszę i obiecuję, że tym razem będę przy Tobie cały czas. Tak jak miałem to zrobić rok temu... - Nasze czoła zetknęły się, a ja położyłem dłoń na jej płaskim brzuchu.

- Kocham Cię. - Szepnęła.

- Też Cię kocham, was. Też was kocham. - Odpowiedziałem.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataWhere stories live. Discover now