Rozdział 43

4.1K 163 24
                                    

~ Aiden ~

Minął cholerny rok mojego zawieszenia w próżni. Nigdy nie spodziewałem się, że będę kiedykolwiek coś aż tak bardzo przeżywał. Nikomu kurwa nie życzę straty dziecka. To najgorsze, co może w życiu spotkać człowieka. Może wszystko byłoby inaczej gdybym miał jakiekolwiek wsparcie, ale jedyna osoba, z którą w tych ciężkich chwilach powinniśmy się wspierać wyjechała. Uciekła ode mnie...

- Aiden Dylan chce się jutro z nami spotkać żeby omówić szczegóły transportu.

Spojrzałem się na mojego wiernego przyjaciela, który właśnie próbował ze mną omówić szczegóły kolejnego transportu z Afryki, który ma dla nas przewieźć firma transportowa Dylana McGregoryego z Los Angeles. Nie potrafię się jednak skupić na tym, ponieważ dostałem rano informację, że ona wraca. Będzie dzisiaj o szóstej po południu. Cały czas kurwa myślę, czy jechać na lotnisko i spojrzeć w jej twarz. Tylko co mam jej powiedzieć wtedy?

- Aiden?

- Przepraszam, zamyśliłem się. - Poprawiłem się na fotelu. - Jutro to jest niemożliwe. Jest rocznica śmierci Josha. Nie mam zamiaru jutro czegokolwiek załatwiać.

- Tak też myślałem, ale wolałem się upewnić.

- Powiedz mu, że możemy się spotkać w przyszłym tygodniu. W piątek też będę zajęty.

- Ustalę datę i cię o tym powiadomię. Teraz pójdę sprawdzić, jak pozostałe sprawy się mają. - Praktycznie od roku Michael odwala za mnie prawie całą robotę. 

- Zawołaj do mnie Stellę.

Wyszedł z mojego gabinetu i na krótką chwilę zostałem w nim sam. Sięgnąłem do mojego portfela i wyciągnąłem z niego zdjęcie Ruby z małym zawiniątkiem w dłoniach. Wtedy gdy siedzieliśmy w pokoju z naszym martwym synkiem poprosiła mnie żebym zrobił im zdjęcie. Na początku myślałam, że to zły pomysł, ale teraz chociaż tyle po obojgu mi pozostało. 

- Michael powiedział, że chciałeś mnie widzieć. - Do gabinetu weszła Stella.

Trochę podskoczyłem, bo nawet nie usłyszałem, jak drzwi się otwierają. Momentalnie schowałem zdjęcie z powrotem do portfela. To zdjęcie jest tylko dla mnie.

- Tak, usiądź na kanapie. - Podniosłem się zza biurka i podszedłem do kanapy. Usiadłem obok niej.

- Co się dzieje Aiden?

- Dostałem rano informację, że ona wraca dzisiaj. Przyleci około szóstej po południu.

- To za dwie godziny. Co zamierzasz?

- Nie wiem. Z jednej strony chcę tam pojechać i spojrzeć w jej oczy, wygarnąć jej wszystko to, co w sobie trzymam, ale z drugiej nie wiem kurwa czy to jest dobry pomysł. Czuję, że jak tylko spojrzę na nią to od razu wszystko zapomnę. Nie mogę kurwa zapomnieć. Nie mogę Stella.

Przybliżyła się do mnie i zaczęła gładzić mnie po ramieniu.

Stella dużo mi pomogła przez ostatnie pół roku. Była w podobnej sytuacji dwa lata temu. Pomogła mi się otrząsnąć z tego wszystkiego obca kobieta, a nie ukochana, z którą powinienem przeżywać żałobę.

Jaki ten los potrafi być przekorny. Zarzekałem się, że nie przyjaźnię się z kobietami, a tu pojawia się taka Stella i bum staje się ona moją przyjaciółką, której w ostatnim czasie mówię więcej niż Michaelowi, czy Kevinowi. Oni mnie nie rozumieją, bo nigdy nie przeżyli takiej tragedii jak śmierć dziecka. Dziecko Stelli zmarło kilka dni po porodzie. 

- Nie jedź tam może. Tak będzie lepiej. Zobaczysz później, co będzie się działo. Teraz musisz się uspokoić.

- Jeszcze zobaczę. Choć pewnie masz rację. Nie powinienem tam jechać.

Jesteś moja Ruby (American Mafia Story vol. 1)(18+) ✔️Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang