10. BRIDGE

321 19 22
                                    

People fall in love in mysterious ways, maybe just the touch of a hand, oh me, I fall in love with you every single day and I just wanna tell you I am... So honey now take me into your loving arms, kiss me under the light of a thousand stars, place your head on my beating heart, I'm thinking out loud – maybe we found love right where we are./Ludzie zakochują się nieodgadnionymi sposobami, czasem przez zwykły dotyk dłoni, a ja, och, zakochuję się w tobie każdego dnia od nowa i chcę ci tylko powiedzieć, że tu jestem... Więc, kochanie, weź mnie w swoje ramiona, pocałuj w blasku tysięcy gwiazd, złóż głowę na moim bijącym sercu, tak sobie głośno myślę – chyba znaleźliśmy miłość dokładnie w tym, co mamy teraz.

Ed Sheeran, „Thinking Out Loud"

Dean przestąpił niecierpliwie z nogi na nogę, czekając, aż google maps wyliczy mu dokładny pozostały czas drogi do Beaverton z miejsca, w którym stała ta stacja benzynowa, gdzie parówki obracały się leniwie w podgrzewaczu, jakby na wszystko miały czas. Pozazdrościć.

Jechali z Amityville już dwunastą godzinę, a byli dopiero w Indianapolis, czyli wciąż dobre dwa dni jazdy od domu. Dochodziła dziesiąta wieczorem, zrobiło się ciemno i Sam oznajmił, że on ma dość, zjeżdża zatankować, a potem idzie spać na tylne siedzenie i gówno go obchodzi, kto będzie prowadził – ileż można? On się męczył, licząc pasy na asfalcie, żeby nie kimnąć i nie spowodować wypadku, a jego brat i Castiel pochrapywali sobie słodko, ciasno ze sobą spleceni, mając absolutnie wyjebane w niego i jego samopoczucie; to znaczy, Dean miał. Cas może i by się z nim zamienił, gdyby nie fakt, że kiedy Dean o coś poprosił (na przykład o, jak w tym przypadku, przytulanie się na tyle auta) i kiedy zatrzepotał tymi swoimi rzęsami, Castiel był kupiony i tyle. I przestawało mu być Sama żal.

To niepojęte, że przedwieczna, prawie że wszechmocna istota, kapitulowała pod życzeniami jednego człowieka, ale tak właśnie było.

– Polecam odświeżacze powietrza oraz letni płyn do spryskiwaczy w atrakcyjnej cenie – młoda kasjerka wyrzuciła to z siebie niczym maszynowy karabin, jakby się bała, że zapomni albo Dean wejdzie jej w słowo. – A w ofercie kawa plus kanapka-

– Dziękuję – roześmiał się, mimo wszystko jej przerywając; zerknął na identyfikator. Miała na imię Jennifer. – Wezmę tylko dwa hot-dogi... Jenny.

Dziewczyna spłonęła rumieńcem.

Ach, stare czasy, kiedy był wolny i mógł takie ślicznotki bajerować! Zerknął w stronę drzwi do męskiej toalety. Co, do cholery, zajmowało tam Casa tak długo? Wyjął z portfela kartę, lewą ręką, tą, na której miał obrączkę – Chryste, lubił ją. Lubił ją, mało tego, był z niej dumny. Był dumny z kawałka metalu na swoim palcu, ale przecież to Cas mu go na ten palec założył, przysięgając mu, że go kocha i że będzie z nim już na zawsze, na dobre i złe, to czyniło ten pierścionek wyjątkowym, jak talizman. I nigdy go nie zdejmował.

Kiedyś bał się przy kimś obcym Casa dotknąć – teraz, gdyby mógł, wykrzyczałby, że jest jego mężem ze szczytu samego Mount Everestu (albo z Empire State Building, z Everestu nikt by go nie usłyszał). Był flirciarzem, to prawda, ale bardzo często to właśnie najwięksi flirciarze, kiedy już znajdą tę jedną, jedyną osobę, są jej wierni jak psy. Dean nigdy by Casa nie zdradził, nawet nie przeszłoby mu to przez głowę; może sprawiał wrażenie kogoś, kogo nie interesuje stały związek, ale w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Zawsze chciał się zakochać, tak prawdziwie, zakochać się, wziąć ślub, dzielić łóżko z tym jednym wyjątkowym kimś aż do śmierci. Los dał mu taką szansę, więc ją szanował – szanował sobie małżeństwo z Casem i nic dziwnego, w końcu za nic w swoim życiu nie był wdzięczny bardziej.

PAMIĘTNIKI WINCHESTERÓWWhere stories live. Discover now