Rozdział 12

6K 392 15
                                    

Ava

Od rozwodu sama nie wiem co chciałabym robić w życiu. Jedno jest pewne mam dar do liczenia w pamięci i cyfry zawsze były moją mocną stroną. Tata kiedyś śmiał się, że będę świetnym matematykiem i powinnam iść na studia w tym kierunku. Jednak mnie w takim samym stopniu co cyfry interesowały słowa. Uwielbiam książki i jeszcze jako dziecko chciałam zwiedzać świat a później wszystko opisywać. 

Oczywiście nasze dziecięce marzenia tak jak marzenia naszych rodziców co do swoich pociech weryfikuje życie. Moje zweryfikowała śmierć mojego ojca. W wieku osiemnastu lat pozostał mi tylko wujek Foks ale w tamtym momencie nie byliśmy ze sobą tak blisko. Spotykaliśmy się od święta a ja musiałam radzić sobie sama. 

By przeżyć pracowałam w knajpie jako kelnerka i starałam się dostać na studia. Miałam też przy sobie Bena co wydawało m i się zbawieniem losu. Teraz patrząc na to wszystko po latach i z znacznie dojrzalszym rozumem wiem, kiedy popełniłam największy błąd. 

Tata zostawił mi po sobie niewielki dom i mustanga. Nie byliśmy biedni ale też nie można było powiedzieć, że byliśmy zamożni. Ben pół roku po śmierci ojca zaproponował mi bym się wprowadziła do niego a dom sprzedała by mieć fundusze na naukę w podrzędnej uczelni. Głupio go posłuchałam i także za namową jego i jego matki poszłam na studia jako księgowa. Po trzech latach zaczęłam pracować w tym zawodzie. Ben oświadczył mi się w moje dwudzieste pierwsze urodziny. Byłam szczęśliwa i nie zwracałam uwagi na to jak mnie traktuje. Nie widziałam w tym nic złego. Wręcz przeciwnie był dla mnie ideałem, był przy mnie przez ten czas i mnie wspierał co liczyło się dla mnie najbardziej. 

Teraz wiem, że związałam się z nim ze strachu jaki wciąż kołatał się we mnie gdy zostałam sama jak palec. Bałam się tej samotności a obecność Bena była mi na rękę. Coraz częściej stwierdzam, że byłam bardziej do niego przywiązana niż w nim zakochana. 

Moje nastoletnie marzenia utonęły w moim dorosłym życiu i minęło dobrych parę lat gdy sobie o nich przypomniałam. Moja nudna praca stawała się dla mnie coraz to bardziej uciążliwa ale dom wydawał się niszczyć moją psychikę każdego dnia. Pewnego razu gdy płakałam nad negatywnym patyczkiem testu ciążowego coś we mnie pękło i chwyciłam laptop. 

Wszystkie emocje, które chciałam wykrzyczeć zapisałam. Każdy najmniejszy ból, każde upokorzenie i każdą dziwnie zadręczającą mnie myśl.

Gdy skończyłam poczułam się o wiele bardziej wolna, oczyszczona. Stało się to moją rutyną. Już nie potrzebowałam kłótni z Benem, przestałam zwracać uwagę na ciągłe pretensje teściowe czy na nudną pracę. Pisałam. 

Po jednej z kłótni bez z teściową pojechali do Kitty, jego idealnej siostry. Moja teściowa powtarzała, że powinnam się na niej wzorować. Idealna matka i gospodyni domowa. Tamtego dnia miałam kolejny bolesny okres a Ben krzyczał, że nawet nie nadaję się do tego by urodzić dziecko. Czułam się źle zarówno psychicznie jak i fizycznie. Więc gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi znów pisałam. Lecz tym razem stworzyłam całą historię. 

Po wielu godzinach miałam cztery rozdziały i pewnie gdybym nie zasnęła napisałabym kolejny. Tym razem zamiast swoich bóli opisywałam swoje fantazje. Za sprawą bohaterki wcieliłam się w kogoś zupełnie innego. Stałam się kobietą jaką chciałabym być. Kolejne miesiące popychały mnie do dalszej pracy. W dniu gdy przyłapałam Bena na pieprzeniu koleżanki z pracy miałam ochotę się roześmiać. Dosłownie jakbym to przewidziała, bo taką sytuację opisałam w swojej książce. 

Lecz to co wykrzyczał mi  wprost w oczy nie było aż tak bardzo śmieszne. Uświadomiłam sobie, że od lat naciskał na mnie o dziecko i o to, że nie mogę zajść w ciążę a cała wina leżała po jego stronie. Zadręczał mnie pomimo tego, że poddał się zabiegowi zaraz po tym jak się poznaliśmy. Nie zasłużyłam na takie traktowanie ale on chyba czerpał chorą satysfakcję z tego, że mnie niszczył. 

Aksel Black Riders MC#6Where stories live. Discover now