2

19 5 0
                                    

Rano w drodze do szkoły zatrzymałem się koło domu Neli jak codziennie, poczekałem aż wyjdzie i wsiądzie do mojego auta,kiedy to zrobiła byłem pewny ze nadal jest zła za wczoraj, nie odezwałem się tez do niej, przejechałem obok szkoły w inna ulice.

-Co ty robisz? Omineles szkole?-Powiedziała zirytowana moją niby „pomyłką",nie odezwałem się do niej i przyspieszyłem tempo.

-Jesteś nienormalny?!-Wrzasnęła podniesionym głosem jednak czułem ze jest przestraszona na swój własny sposób-Stój kurde! Chce wysiąść!-Dodała.

-Nie ufasz mi Neluś? Oj kotku-Zaśmiałem się lekceważąco- Jedziemy do takiego fajnego miejsca...ale wiesz to niespodzianka!-Dodałem manipulując nią, przy tym uśmiechając się cwanie.

-Nie chce żadnych niespodzianek Marc! Powinnam być w szkole...jak moja mama dowie się ze wagaruje to dostanę szlaban przez ciebie! Jesteś czasem okropnym dupkiem! Byś się wstydził.-Zacisnąłem szczękę, czasami mnie tak okropnie irytowało jej zachowanie, nie umie usiedzieć minuty w ciszy.

-Zamknij się okej?- Nie słuchałem jej już i skręciłem w lewo, nie pojadę z nią do mojego domu bo nie mieszkam jeszcze sam, zatrzymałem się przy ogromnej melinie, nie było nic oprócz lasu i opuszczonych budynków.

-Chodź i nie cwaniakuj bo nie dostaniesz niespodzianki jasne? I nie zadawaj za dużo pytań, mam dziś zły dzień- Wziąłem jej rękę chociaż zaczęła się wyrywać i tak zaciągnąłem ją do opuszczonego budynku. Zaprowadziłem nas do jakieś dziwnej piwnicy gdzie nie było okien, dziwny ten budynek. Kazałem jej usiąść na krześle i zamknąć oczy żeby w tamtym momencie pokazać jej „niespodziankę", kiedy niechętnie to zrobiła zawiązałem jej szybko dłonie do krzesła.

-Co ty kurwa robisz? Marc wyjaśnij mi tu wszystko bo ja już do cholery nie wiem co tu się odpierdala!.-Krzyczała próbując się
uwolnić .

Nela
Nie byłam zadowolą z tego co się aktualnie dzieje, od dawna podejrzewałam ze Marc może być we mnie zakochamy ale nie spodziewałam się ze posunie się do „porwania" mnie! Strasznie jestem rozczarowana jego zachowaniem. Rozejrzałam się i spojrzałam na niego unosząc wysoko brwi.

-Masz zamiar mnie kiedyś z tąd wypuścić? Już mnie nadgarstki bolą!!!-Prychnęłam lekceważąco, nie pozwolę mu mnie tak traktować, miałam go za mojego najlepszego przyjaciela.

-Musimy sobie poważnie porozmawiać-Przykucnął przy mnie i kontynuował-Wyjdziesz za mnie czy tego chcesz czy nie, ciesz się ze to ja będę twoim mężem a nie jakiś ćpun którego nie znasz, wyświadczam ci tylko przysługę.

-Przysługę? Czy ty siebie Marc słyszysz? Serio „przysługę"? Nie wiedziałem ze aż tak upadłeś na łeb żeby mi wyświadczać przysługi! Jakbym potrzebowała twojej pomocy czy coś to bym kurwa poprosiła! Dobrze wiesz ze nie chce za nikogo wychodzić i żyć z stadem kotów!-Wykrzykiwałam.

-Mam to gdzieś, jutro jedziemy do mnie i masz zachowywać się jakby nic się nie stało! Będzie moja mama wiec masz udawać ze się kochamy.
Jutro ogłoszę wszystkim ze bierzemy ślub za dwa tygodnie.-Kiedy to mówił patrzył na mnie tym swoim irytującym wzrokiem, miałam ochotę kopnąć go ale cóż nie miałam jak.

UntouchableWhere stories live. Discover now