16. Prośba (nie)wybaczenia

13 2 9
                                    

Zaniepokojony, wszedł wieczorem do domu. Przywitał go zapach przygotowywanej kolacji. Natychmiast poczuł głód — przez cały dzień spędzony w siedzibie gildii nie tknął jedzenia, ponieważ żołądek przypominał zawiązany z nerwów super. Dopiero widok Stinga krzątającego się przy garach go uspokoił. Przyjaciel przebrał się ze stroju bojowego w pospolite czarne dresy i paradował, jak to miewał w zwyczaju, bez koszulki. Wymienili krótkie uprzejmości, po czym Rogue rozejrzał się w połączonym z kuchnią w salonie w poszukiwaniu ostatniego członka ich ekscentrycznego trio stworzonego na przestrzeni kilku dni. Nie znalazł jej ostentacyjnie rozłożonej na kanapie z książką w ręku, ale o jej obecności świadczył porzucony płaszcz zaraz obok kamizelki mistrza.

— Shizuku śpi? — zapytał dla potwierdzenia przypuszczeń.

— Tsa. — Kąciki ust Eucliffe'a powędrowały ku górze w geście rozczulenia. — Przy okazji możesz dzisiaj spać u siebie. Na tej kanapie pewnie ci niewygodnie, co? — oznajmił bez zająknięcia. Brwi bruneta uniosły się ku górze. Co znowu wpadło kobiecie do głowy? Przecież Sting nie byłby takim wariatem, by podejmować protekcjonalnie podejmować dotyczące jej decyzje. Rogue wsparł się plecami o ścianę, skrzyżował w wyczekującym geście ramiona na piersiach.

— Co się stało? — zapytał bezpośrednio. Eucliffe zerknął na niego przez ramię, na chwilę przerywając walkę z podsmażanymi warzywami z kurczakiem i drewniana łopatką. Dopiero wtedy Cheney dostrzegł świeże szramy na jego torsie.

— Nic wielkiego. Nie musisz się tak spinać, stary. Po prostu skorzystała z propozycji, żeby zająć moje łóżko — odpowiedział najzwyczajniej w świecie. Ta swoboda wzmogła czujność bruneta. Instynkt złośliwie podpowiadał mu, że w istocie musiało do czegoś dojść. To był impuls podbudowany poczuciem, że z jakiegoś powodu znowu został w czymś pominięty. Chcąc upewnić się, że przyjaciel faktycznie nie wprowadzał go w błąd, bez namysłu ruszył w stronę jego sypialni. — Ej! — zawołał za nim, wpadając w irracjonalną panikę. Przecież chyba nie chciał zrobić niczego złego, tylko potwierdzić informacje dotyczące miejsca pobytu świętej czarodziejki. Delikatnie nacisnął na klamkę i chwilę później jego oczom ukazał się widok, który najchętniej wymazałby z pamięci.

Jedno się zgadzało: Shizuku Rei spała jak dziecko przykryta po szyję ciepłą kołdrą. Ale cała reszta scenerii wzbudziła przerażenie, złość i skonsternowanie. Nie spodziewał się zamrożonej górnej belki łóżka ani ubrań tak frywolnie, niezdarnie porozrzucanych po azylu najlepszego przyjaciela. Nie tylko jego, ale również jej. Rogue musiał głośno przełknąć ślinę, gdy pomiędzy tkaninami dostrzegł białą kobiecą bieliznę.

Sting zatrzasnął mu drzwi przed nosem, zanim jego oko uchwyciło kolejne anomalie w wystroju. Blondyn oddychał ciężko, wyglądał na przerażonego dokonanym przez bruneta odkryciem. Trwał w niemym przerażającym oczekiwaniu, aż Cheney połączy (albo i nie) kropki. Nie znali się jednak od wczoraj, by Rogue nie domyślił się, co zaszło zaraz po powrocie ze spotkania rady. Wtedy ogarnęła go czysta wściekłość.

— Zaciągnąłeś ją do łóżka?! — wypalił, po raz pierwszy od dawna podnosząc na niego głos.

— Daj spokój. Przecież nie traktuję jej jak przygody na jedną noc — parsknął sarkastycznie. Brunet naprawdę walczył ze sobą, by nie chwycić mistrza za ramiona i porządnie nim nie wstrząsnąć.

Wszystkie przygody erotyczne Stinga kończyły się dotychczas w jeden sposób: następnego dnia nie pamiętał imienia kochanki, ba!, nie trudził się, żeby chociaż zaproponować jej następne spotkanie. A zabrał się za kobietę, która tymczasowo mieszkała w ich cholernym domu! I to jeszcze nie byle jaką, bo przecież święta czarodziejka, odpowiednio rozsierdzona i wyprowadzona z równowagi, mogłaby zmieść całe miasto z powierzchni ziemi w przeciągu ledwie chwili. Przynajmniej kilkukrotnie im udowodniła, że nie posiadała absolutnej kontroli nad niszczycielską magią, a to, że Sting lubował się w sadomasochistycznych zabawach, nie upoważniało go do ryzykowania życia pozostałych towarzyszy i mieszkańców pozostających pod pieczą Sabertooth. Poza tym to Shizuku Rei, kobieta, która potrzebowała małych kroczków, którą próbowali oswoić i przekonać do wspólnego działania. Czy ten impulsywny seksoholik nie rozumiał, ile szans mógł zaprzepaścić jednym numerkiem? Nieważne, że miał do czynienia z wyjątkowo atrakcyjną kobietą. Łączyła ich z nimi trudna historia naznaczona niezaleczonymi ranami sięgającymi głębiej niż się spodziewał.

Królowa [Fairy Tail]Where stories live. Discover now