Rozdział 4. Trauma z dzieciństwa.

5 3 0
                                    

Zauważyłem... Zauważyłem obcego mi mężczyznę. Był on wysoki i dobrze zbudowany. Na twarzy miał niepokój oraz spiczaste wąsiki. Na głowie miał niebieską czapkę, zaś ubrany był w błękitno-białą koszulkę oraz długie sportowe spodnie. Na jego koszulce znajdowała się kamizelka w ciemniejszym odcieniu niebieskiego. Jego stopy były zasłonięte przez granatowe buty z białymi i czerwonymi paskami. Zauważyłem, że przez rękawy koszulki i kamizelki oraz boki nogawek spodni przechodzą po obu stronach biało-czarno-białe pasy. Na przedramionach miał również ochraniacze w takich samych kolorach jak pozostałe części stroju. Na jego czapce znajdowały się jeszcze gogle.

-Robbie całe szczęście. Jak się czujesz?- Zapytał się mężczyzna podbiegając i siadając na krześle znajdującym się koło łóżka. Patrzyłem na niego zdziwiony i zaniepokojony. Nie znałem go, a znał moje imię. Tylko skąd? Spojrzałem widząc coś co trzymało jego kamizelkę. Oczy mi się rozszerzyły na widok cyfry. Zacząłem się powoli odsuwać od niego na koniec łóżka z dala od niego. Czułem jak oddech mi powoli przyśpiesza.

-N-Nie... Nie, nie, nie... Zostaw mnie!- Krzyknąłem starając się ukryć w kącie szpitalnej sali.- Ty też jesteś jak on! Też jesteś mordercą!- Krzyknąłem głośniej. Odsunąłem się jeszcze bardziej gdy się do mnie zbliżył.- Nie dotykaj mnie!- Krzyknąłem po raz kolejny zasłaniając się rękoma jakby miał właśnie mnie uderzyć.

-Robbie...- Obca osoba jeszcze bardziej chciał się do mnie zbliżyć ale ja z nerwów wyrwałem sobie kroplówkę z głośnym krzykiem bólu i przerażenia. Łzy kapały mi z twarzy z potwornego bólu ręki.

-Cholera.- Warknął lekarz i zaczął przykładać mi opatrunki do krwawiącego miejsca.- Sportacusie lepiej wyjdź. Za chwilę do ciebie przyjdę.- Powiedział, a raczej warkną zdenerwowany lekarz gdy podbiegły do nas jeszcze dwie pielęgniarki. Jedna pomogła lekarzowi zakładać opatrunek, a druga zaś podpięła mi kroplówkę do drugiej ręki dodatkowo okrywając moje ramiona kocem. Ten człowiek wyszedł, a ja skuliłem się dając czoło na swoje kolana. Nie mogłem przestać płakać.

(Perspektywa Sportacusa)

Byłem w totalnym szoku. Robbie nazwał mnie mordercą, a do tego wydawał się jakby się mnie bał. Na rozkaz lekarza wyszedłem z sali. Dzieciaki, burmistrz i Bessie patrzyli na mnie zaskoczeni. Musieli słyszeć krzyki Zgniłka. Gdy lekarz wyszedł już chciałem go wypytywać lecz ten... Podszedł do idącej niedaleko lekarki.

-Kate? Kate możemy pogadać?- Zapytał się lekarz patrząc na lekarkę. Podszedłem nieco do dwójki lekarzy by dowiedzieć się o czym będą rozmawiać.

-O co chodzi? Jeśli chodzi o kawę...- Lekarz nie dał swojej koleżance z pracy dokończyć jej zdania.

-Nie chodzi o kawę Kate. Mój pacjent, Robbie Zgniłek on... Bardzo mocno zareagował na widok Sportacusa. Nazwał go mordercą i, że jest taki sam jak ktoś inny.- Powiedział lekarz po chwili wskazując na mnie. Westchnąłem cicho. Przez to sam miałem wielki mętlik w głowie.

-Wiesz... Z doświadczenia wiem doskonale, że to może być wywołane przez traumę z dzieciństwa. Wypytaj Sportacusa i dzieciaki co o nim wiedzą, a potem zrób Robbiemu test.- Powiedziała kobieta na co lekarz skiną głową. Nie rozumiałem. Trauma z dzieciństwa? W sumie... Znamy się taki szmat czasu, a o Robbiem nie wiele wiemy. Można by rzec, że w ogóle go nie znamy. Może gdybyśmy mieli inne podejście do niego byśmy dowiedzieli się czegoś. No ale cóż. Czasu nie da się niestety cofnąć. Podobnie jest trochę ze mną. Bessie, burmistrz i dzieciaki nie wiedzą wszystkiego o mnie. Niektóre rzeczy powinny na wieki pozostać w tajemnicy.

Strata pamięciWhere stories live. Discover now