Bukiet róż - Walentynkowy rozdział specjalny Nataniel

198 14 162
                                    

14 luty 2018

-Na dzisiaj koniec, możecie zbierać się do domu - zarządziła Pani Delanay, a wszyscy natychmiast zerwali się do pionu, jakby tylko na to czekali. Zaczęli wrzucać swoje zeszyty do toreb i plecaków, przekrzykując się. - Powiedziałam, że możecie zbierać się do domu, a nie robić raban! Jesteście jeszcze w szkole!

Żmijowate spojrzenie nauczycielki od razu ostudziło nasz entuzjazm.

Ostudziło, ale nie zgasiło go, bo w taki dzień jak dziś nic nie mogło zepsuć nam humorów. W końcu były walentynki, a ja pierwszy raz miałam kogoś z kim mogłabym je spędzić. Uśmiechnęłam się jak głupek na samą myśli o cudownym wieczorze, który czekał mnie z Natanielem. Moim chłopakiem. Powtórzyłam sobie w głowie to słowo jeszcze raz. Miałam ochotę krzyczeć z radości.

-Uważaj jak leziesz - syknęłam cicho, zderzając się z czymś twardym. Pogrążona w swoim własnym świecie nie zauważyłam Kastiela, który wychodził z sali przede mną. 

-Przepraszam, nie zauważyłam cię - mruknęłam, speszona jego ciemnym jak burzowa chmura spojrzeniem. Wyglądał jakby był dzisiaj wybitnie nie w humorze. Co ostatnio zdarzało mu się coraz częściej.

Nawet nie raczył odpowiedzieć na moje przeprosiny. Poprawił plecak, który zsunął mu się z ramienia i razem z Lysandrem wyszedł z sali.

Nataniela jak zwykle o tej godzinie mogłabym znaleźć w pokoju przewodniczącego, który zajmował od kilku lat. Nie uczęszczał na dodatkowe zajęcia z chemii, zwyczajnie nie były mu potrzebne. W przeciwieństwie do mnie. Lekcje z Panią Delanay mogłabym spokojnie przyrównać do Hogwartowych lekcji eliksirów ze Snapem. Tyle samo bym z nich rozumiała.

-I jak? Wiesz co zaplanował dla was Nataniel? - Roza szturchnęła mnie ramieniem, poruszając sugestywnie brwiami. Poczułam jak się rumienię, bo wręcz telepatycznie mogłam usłyszeć jej bezwstydne myśli.

-Nie mam pojęcia, nie chciał mi nic powiedzieć - nic nie mogłam poradzić na grymas niezadowolenia, który wymalował mi się na ustach. Nienawidziłam niespodzianek z całego serca. Należałam do najbardziej niecierpliwych osób w tej części globu i musiałam powiedzieć to głośno.

Tak, byłam tą osobą, która czasami nie wytrzymuje i sprawdza zakończenie książki, albo jest w stanie zaspojlerować sobie połowę serialu byle tylko zaspokoić palącą ciekawość. Nic więc dziwnego, że przeżywałam prawdziwe katusze.

-Z drogi ślamazary - otworzyłam usta zaskoczona, kiedy Alexy przepchał się między nami, pędząc w stronę wyjścia jakby go ktoś gonił.

Dalej nie mogłam przeżyć jego dzisiejszego stroju.

Wyglądał jak kupidyn 17 lat później. Na całe szczęście nie wpadł na pomysł przyjścia w pieluchach chociaż mogłabym się założyć, że ten pomysł przeszedł mu przez myśl. Na głowie miał czerwoną opaskę z dwoma dyndającymi serduszkami, a na nosie ( o zgrozo!) różowe okulary. W ogóle cały ubrany był chyba we wszystkie możliwe odcienie różu i czerwieni. Kastiel prawie połknął papierosa kiedy zobaczył go rano na dziedzińcu.

-Nawet się z nami nie pożegnasz, dupku?! - Zawołała za nim Rozalia, groźnie wymachując pięścią w powietrzu. Alexy odwrócił się w naszą stronę, ale wciąż parł do przodu. Oczami wyobraźni widziałam jak potyka się o własne nogi i ląduje twarzą na zimnej posadzce.

Nic takiego na szczęście się nie wydarzyło. Niebieskowłosy posłał jej w powietrzu słodkiego całusa i uśmiechnął się szeroko.

-Wybacz kwiatuszku, ale Kentinek nie może czekać - odparł ociekającym lukrem głosem i drogę od sali lekcyjnej do głównego wyjścia pokonał wręcz tanecznym krokiem.

Troublemakers - [NATANIEL SŁODKI FLIRT]/[KASTIEL SŁODKI FLIRT]Where stories live. Discover now