24.

347 29 20
                                    

Sobotnim popołudniem ostatni raz przemyślałem swą decyzję o wybraniu się na urodziny. Jednak nie zmieniła się ona. Pójdę.

Było już koło osiemnastej, a urodziny zaczynały się o dziewiętnastej. Przygotowywałem sobie jakieś ubrania by chociaż ładnie wyglądać.

O wpół do dziewiętnastej ostatni raz przejrzałem się w lustrze żeby mieć pewność, że napewno dobrze wyglądam.

Umówiłem się z Felixem, że spotkamy się za piętnaście przed moim domem i pójdziemy do Minho razem. Tak też zrobiliśmy.

W drodze strasznie się stresowałem. Felix z Hyunjinem cały czas starali się mnie uspokajać, lecz szczerze mówiąc nic to nie dawało. Im bliżej byliśmy tym bardziej rósł poziom mojego stresu, aż do tego stopnia, że przed samym domem chłopaka byłem w stanie uciec spowrotem i gdyby nie hyunlixy pewnie bym to zrobił.

W domu Minho było tak wiele osób, że sam solenizant nawet nie zauważył mojej obecności. Dla własnego bezpieczeństwa i spokoju stroniłem od kontaktów z chłopakiem, więc nawet nie złożyłem mu życzeń.

°•°•°•°•°•°

Można powiedzieć, że impreza dość mocno się rozkręciła. Praktycznie wszyscy byli pijani w trzy dupy. Wszędzie unosił się smród alkoholu i papierosów. Wszyscy kleili się do wszystkich. Niektórym alkohol tak strzelił do głowy, że szli do łóżka z kim popadnie.

Nawet najwięksi homofobi w szkole całowali się z tą samą płcią.

Ja oczywiście siedziałem w kącie sam patrząc jak inni się bawią. W pewnym momencie obleciał mnie strach gdy ujrzałem przed sobą Minho.

Chłopak wyciągnął do mnie rękę bym wstał z podłogi. Niepewnie ją chwyciłem i spojrzałem na niego wzrokiem pełnym zdziwienia.

Minho zaciągnął mnie na sofę w salonie gdzie delikatnie głaskał moją dłoń.

Co jest z tobą nie tak?

Chłopak zaczął rozmawiać ze mną o przypadkowych pierdołach. Po jego mowie mogłem  stwierdzić, że był bardzo wstawiony.

Brunet cały czas patrzał mi w oczy, co jakiś czas przysuwając się do mnie bliżej. Za każdym razem gdy postanowił się przysunąć robiło mi się gorąco, w brzuchu czułem stado motyli, na moich policzkach zagościły rumieńce. Gdy już bliżej nie mógł się przysunąć zaczął zbliżać swoją twarz do tej mojej, a mi zrobiło się jeszcze goręcej.

Zbliżył usta do mojego ucha szepcząc do niego przez co po całym ciele przeszły mnie dreszcze.
- Wiesz... zawsze bałem się ci to powiedzieć... ale jestem w tobie zakochany... zakochany po uszy... wiem, że to głupie, ale mówię serio. - Nie dokońca umiałem uwierzyć w to co usłyszałem. Przecież na codzień zachowuje się zupełnie inaczej, ignoruje mnie, poniża i inne gorsze rzeczy. Miałem wrażenie, że kłamie, że to wszystko mówi tylko dlatego, że jest pod wpływem alkoholu. Innego wytłumaczenia na to nie było.

Tyle przez niego wycierpiałem, a teraz nagle dowiaduję się, że wszystkie moje skrywane uczucia są odwzajemjione. To nie ma prawa być prawdą.

Nie mam zielonego pojęcia co mną kierowało, ale uwierzyłem mu. Uwierzyłem w to, że chłopak, który na codzień traktuje mnie jak wroga jest we mnie zakochany.

Wtem, Minho położył jedną dłoń na moim policzku spojrzał na moje usta delikatnie przygryzając swoją dolną wargę.

Twoje malinowe usta tak bardzo mnie kuszą...

Chłopak przymknął delikatnie oczy, a nasze usta zetknęły się w delikatnym pocałunku.

Byłem w ciężkim szoku. Nie wiedziałem co się dzieje. Czas jakby się zatrzymał. Brunet powoli poruszał ustami, na początku nie odwzajemniałem jego pocałunków, lecz już chwilę później zacząłem, a one stawały się coraz bardziej zachłanne.

Ta chwila może się już więcej nie powtórzyć...

W tamtym momencie nie zracaliśmy uwagi na tłum, który zebrał się dookoła nas. Liczyliśmy się tylko my, ten moment i nasze języki walczące o dominację.

Żaden z nas nie chciał przerwać tej chwili, zmusił nas dopiero brak tchu w piersiach.

Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy
- Też cię kocham Minho... - powiedziałem do chłopaka.

Miałem w głowie taki mętlik jak jeszcze nigdy. Nie umiałem pozbierać myśli. Z jednej strony byłem rozanielony, jednak z drugiej to wszystko mogło być jednym wielkim złudzeniem i kłamstwem. Tego się obawiałem.

°•°•°•°•°•°

Minho zaprowadził mnie do swojego pokoju gdzie pchnął mnie delikatnie na łóżko i usiadł okrakiem na moich kolanach. Chłopak znów złączył nasze usta w zachłannym pocałunku. Oderwał się od moich ust i powoli schodził muśnięciami na moją szyję, na której zasysał się zostawiając tym samym krwiste ślady.

I don't know what's going on...

Przy nim było mi tak strasznie gorąco, chciałem mieć go całego dla siebie. Tak bardzo mnie podniecał, w tym momencie chciałem tylko jednego.

Oh, Minho... co ty ze mną robisz..?

Nagle, do pokoju wszedł Felix chyba jako jedyny trzeźwo myślący. Szybko odsunęliśmy się od siebie. Widać było, że blondyn był w niemałym szoku.

Podszedł do nas i kazał natychmiast przestać.
- Dobrze wiecie, że będziecie tego żałować. - powiedział stanowczo. Chwycił moją dłoń i wyszedł ze mną z pomieszczenia.

- Masz pojęcie o tym, że on jest mocno pijany? Nie wie co robi. - piegus spojrzał na mnie wzrokiem pełnym... no właśnie... pełnym czego? Zmartwienia? Zdziwienia? Nie wiem jak to określić.

- Ależ Lixie... taka okazja może mi się drugi raz nie przytrafić... dlaczego przerywasz mi tak ważną chwilę? - odrzekłem spokojnie

- Ale on jest pijany, tak naprawdę nie chce tego, oboje byście żałowali Sungie... uwierz mi... - rzekł chłopak.

Byłem na niego zły jak cholera, ale tak właściwie to miał rację, Minho żałowałby...

Wróciłem do bruneta i ujrzałem, że zdążył już zasnąć, więc położyłem się obok niego.

Zanim zamknąłem oczy spojrzałem ostatni raz na twarz Minho.

Jesteś dla mnie tak ważny skarbie...

Jeszcze chwilę spoglądałem na śpiącego chłopaka poczym sam zasnąłem.

______________________
a/n: Uwu.

They're (not) only friends || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz