Nie wiem, ile czasu siedziałem w środku, ale w końcu drzwi otworzyły się i do środka wpadło światło.
- Honoré! - Kagetaka aż podskoczył. - Co ty tu robisz, do cholery? Zaczaiłeś się, czy co?
Podniosłem na niego wzrok.
- Przepraszam - wciągnąłem but. Chwyciwszy się skrzyni wstałem. Wziąłem kota i podążyłem do wyjścia.
- Ejże, poczekaj – oficer chwycił mnie za ramię. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że był odrobinę niższy ode mnie. Chociaż pewnie był starszy. Dziwne. - Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
- Za tamtymi skrzyniami jest gniazdo szczurów. Są żywe i martwe. Lepiej to posprzątać.
- Do licha, znowu te skurwiele obszczane... już ja się nimi zajmę, zanim rozniosą nam tu czarną śmierć czy coś w tym rodzaju. Bodaj by je piekło pochłonęło. Mogę pożyczyć kota?
- Ona jest za mała - powiedziałem, przytuliłem Ludwikę Hipolitę do piersi i schodek po schodku wyszedłem na oślepiające światło słoneczne.
- Honoré, słuchaj - Collins ułożył się koło mnie. - Nie wiem, co się dzieje. Przestałeś reagować... ja wiem, że z tym seksem zawsze sprawa była... ciężka, ale wydawało mi się, że przynajmniej trochę to lubisz. Ale teraz...
Z przyjemności oraz bólu, których dostarczał mi stosunek z nim, przyjemność szybko zniknęła. Ale nie postrzegałem tego jako coś złego. Tego właśnie potrzebowałem.
- Jest świetnie - odparłem.
- Wcale nie jest. Ja... nie rozumiem. Jesteś chory? - na jego twarzy odmalowało się prawdziwe zmartwienie.
Pokręciłem głową.
- Nie jestem. Jest w porządku. Bardzo mi się podoba. Ludwika Hipolita umiera.
W jej rany po walce ze szczurami chyba wdało się zakażenie. Gdyby był z nami Shaeir, być może byłby w stanie jej pomóc. Nie dorosła jeszcze, żeby sama sobie poradzić.
- Honoré! - ujął w dłonie moją twarz. - Płaczesz. Płaczesz i drżysz za każdym razem. Dlaczego?
- Tak? - otarłem ręką oczy. - Nie płaczę. Nie wiem.
Collins usiadł do mnie tyłem na krawędzi łózka.
- Leżysz cały dzień. Wcześniej wychodziłeś na zewnątrz.
- Jestem zmęczony. Nie mogę spać.
Po raz pierwszy w życiu dotknęła mnie bezsenność. Nigdy wcześniej jej nie zaznałem.
- Co się z tobą dzieje? Co się dzieje z nami wszystkimi?
- Czy to denerwujące?
- Co?
- Kiedy płaczę.
Odwrócił się w moją stronę.
- Cóż... czasami, ale zwyczajnie nie lubię, kiedy masz powód do płaczu. Czy to takie trudne do zrozumienia?
- Nie wiem.
Przysunął się do mnie i znów objął mnie ramionami. To naprawdę było przyjemne. Ale nie czułem, bym na to zasługiwał.
- Ja sam nie wiem, co się stało. Po prostu przypomniało mi się coś, o czym wcześniej zapomniałem - wyjaśniłem. - To było coś tak ważnego, że nie wiem, jak mogłem zapomnieć.
Collins nie odpowiedział.
- Chcę wrócić do domu.
Poczułem, że mięśnie jego ciała się napinają.
![](https://img.wattpad.com/cover/319728365-288-k822843.jpg)
YOU ARE READING
Szczurzy Towarzysze
Historical FictionNastępca tronu Monako zostaje porwany przez kapitana statku pirackiego. W zawiłych okolicznościach nie zostaje jednak sprzedany ani wymieniony na okup. Wygląda na to, iż zostanie tu na dłużej, związując swój los ze złodziejami i mordercami.