11.

147 10 0
                                    

MINĘŁO KILKA MIESIĘCY, ODKĄD WYJECHALI Z FORKS  w stanie Waszyngton. A Cullenowie właśnie wrócili po tym, jak Alice miała przerażającą wizję. Najwyraźniej Bella się zabiła, a Cora czuła coś więcej niż tylko poczucie winy.

Serce jej stanęło, gdy usłyszała tę wiadomość. Że jeden z jej przyjaciół  skoczył z urwiska. Cora powinna obwiniać Edwarda, to on kazał im odejść. Ale Cora zgodziła się odejść. Może jej rozmowa z Bellą przed jej wyjazdem nie była najlepszym pomysłem. Może to doprowadziło ją do samobójstwa.

Alice nie powiedziała jeszcze Edwardowi i Cora zrozumiała dlaczego. Próbowałby się zabić. Prawdopodobnie ukraść pomysł Cory i kazać Volturi go zabić. Oczywiście, nie zabiliby go, miał specjalną zdolność. Nie znali jednak Cory, nie była tu wystarczająco długo.

Ale kiedy Alice wskoczyła do samochodu, żeby odwiedzić Charliego, Cora nie mogła się powstrzymać przed wpadnięciem na miejsce pasażera. Jazda była cicha. Napięta cisza. Alice też czuła się winna, tak jak wszyscy. Szczerze mówiąc, to były wszystkie ich błędy, ale każdy z nich obwiniał siebie. Oprócz Rosalie, nie obchodziło jej to tak bardzo. To było dla niej smutne, ale to nie była sprawa życia i śmierci. To nie była wina.

Przybyli do Belli i nie mogli znaleźć klucza, więc po prostu wyłamali zamek i weszli do domu, zajmując miejsce na kanapie.

Powietrze było nieruchome. Cora wstała ze swojego miejsca na kanapie i wbiegła po schodach do sypialni Belli. Szczerze mówiąc, to był bałagan. Pościel była nieprana i brudna. Więcej kurzu niż zwykle pokrywa jej książki. Jej ciepło gasło, gdy siadała przy komputerze i czytała
e- maile, które nie zostały dostarczone. Chociaż jeden się wyróżniał.

na adres: cordelia@me.cok od: bella.wa@me.com

Droga Coro, tak mi przykro. Widzę, że chciałaś tylko ulżyć mi w cierpieniu i udało ci się. Dziękuję, że powiedziałaś mi, co naprawdę się stało. Przepraszam, że cię wyrzuciłam, i wiem, że będziesz miała poczucie winy za to, co stało się na przyjęciu. Pomogliście mi uspokoić umysł i uświadomiliście mi, że nie zostawiliście mnie w tyle, ale zostało więcej, by mnie chronić. Ale następnym razem, jeśli jeszcze się zobaczymy, pozwól mi podejmować własne decyzje. To nie fair, żeby banda wampirów decydowała, co jest dla mnie najlepsze, a co nie. Kocham cię. Isabella.

Cora się uśmiecha. W końcu podpisała kontrakt z Isabellą i może nawet zaakceptowała fakt, że Cora nadal będzie ją tak nazywać. Jej wina i żal zostały złagodzone.

Jej martwe serce zatrzymuje się, gdy czuje zbyt znajomy zapach wchodzący do domu, a także mowę, którą można usłyszeć. Cora schodzi po schodach i otwiera usta. Kiedy Bella się odsuwa, Cora już ją przyciągnęła do najmocniejszego możliwego uścisku. "Tak mi przykro."

Cora mamrocze. Ale ona odsuwa się i wskazuje palcem na Bellę oskarżycielsko.

„Chciałbyś nam wytłumaczyć, jakim cudem w ogóle żyjesz?!”. — wykrzykuje Cora.

„Co?”

Oczy Alice są nadal szeroko otwarte, kiedy mówi. „Widziałam wizję. Skoczyłaś z urwiska!” Na chwilę zapada cisza i Cora praktycznie widzi zrozumienie na twarzy Belli.

" Dlaczego, do diabła, miałbyś próbować się zabić? "

" A co z Charliem? A twoi przyjaciele i twoja matka... " Isabella przerywa jej. „Nie próbowałam się zabić. Rekreacyjnie skakałam z urwiska. To była zabawa”. Cora mruży oczy. „Więc teraz jesteś uzależniona od adrenaliny?” Bella przewraca oczami, prowadząc tę ​​ dwójkę w stronę kanapy i przynosząc sobie filiżankę kawy. Chciałbym móc napić się kawy

RED • jane volturi Where stories live. Discover now