Rozdział 41

2.3K 43 14
                                    

Od razu jak dojechaliśmy na miejsce imprezy, to zapłaciliśmy kierowcy. Moja pierwsza myśl jak zobaczyłam ilość ludzi pod domem? To będzie niezapomniana noc, jestem tego pewna. Żwawym krokiem ruszyliśmy do środka, gdzie od razu skierowaliśmy się do kuchni, żeby się napić. Jest koło dwudziestej pierwszej, jak się nie mylę, więc to idealna pora na rozpoczęcie zabawy.

- Co pijemy?! - powiedział głośniej Luke, próbując przekrzyczeć muzykę.

- Dawajcie shota na dobry początek - odpowiedział radośnie Zain, po czym od razu złapał za butelkę czystej i osiem plastikowych kieliszków. Zdecydowanie nie jestem za piciem z jednorazówek, ale sama na własnej imprezie nie wystawiła zwykłych szklanych naczyń. Brat Mandy polał wszystkim i każdy złapał do ręki - pierwszy bez przepity, przypominam.

- Za tę noc - krzyknęła Alex i wystawiła kieliszek do góry, wznosząc toast. Wszyscy poszliśmy w jej ślady i krzyknęliśmy to samo co blondyna. Wszyscy wypili zawartość swojego kieliszka na raz. Część się wykrzywiła w tym ja, a część pozostała zupełnie niewzruszona. Odstawiliśmy kieliszki na blat i ruszyliśmy na parkiet.

Gdy stanęliśmy na środku prowizorycznego parkietu, to zmieniła się piosenka. Nie wiem kto stał na DJ'ce, ale już go uwielbiam. Do moich uszu dotarły pierwsze nuty "Danza Kuduro" i od razu zaczęliśmy skakać, krzyczeć i śpiewać. Tak się cieszę, że mam ich wszystkich przy sobie. Nawet Luke przyjechał. Kocham ich.

Po kilku piosenkach postanowiliśmy się przewietrzyć. Wszyscy poza mną i Mandy zaczęli palić, opierając się o mury domu. Oparłam się o Aarona, a on jedną rękę zarzucił mi na ramię. W drugiej dłoni trzymał dymiącego się papierosa i w międzyczasie rozmawiał z całą naszą grupą. Ja się trochę zamyśliłam, lecz po chwilowym zawahaniu wyciągnęłam papierosa z dłoni mojego chłopaka i sama się nim zaciągnęłam.

- Chcesz mi powiedzieć, od kiedy palisz ? - zadał mi pytanie pierwszy mój brat, na co blondyn obok mnie też patrzył z zaciekawieniem.

- Nie palę nałogowo jak wy, tylko czasami na imprezach - odpowiedziałam oddając szluga Aaronowi - no co się tak patrzycie? Nie mam pięciu lat. Sami nie jesteście lepsi i nie dajecie dobrego przykładu.

- Młoda nie chce, żebyś paliła, nawet sporadycznie. Wystarczy, że jedno z nas hoduje zwierzaka - lekko prychnął Jason.

- Aj tam nie przesadzaj - przewróciłam oczami i machnęłam na niego ręką.

Gdy już mieliśmy wracać, Aaron złapał mnie za dłoń i niemo powiedział mi, żebym została. Reszta się zawinęła do środka, a gdy zostaliśmy sami, to blondyn pchnął mnie na ścianę budynku. Ułożył swoje dłonie na moich biodrach i popatrzył mi w oczy. Widziałam w nich pożądanie. Ja zarzuciłam swoje ręce jemu na kark. Długo się nie zastanawiałam, tylko złączyłam nasze usta w pełny namiętności pocałunek. Chłopak zjechał jedną dłonią na mój pośladek, lekko go ściskając, na co jęknęłam.

- Chodź za mną - powiedziałam rozłączając nasze usta. Po czym złapałam go za rękę i pociągnęłam do środka w stronę schodów. Na piętrze znajdowało się dużo pokoi. Szczerze liczyłam, że chociaż jeden jest wolny. Pociągnęłam za jedne drzwi, zamknięte. Drugie to samo. Jak to mówią do trzech razy sztuka. Ciągnę za trzecie drzwi i klamka ustępuje. Rozglądam się po pokoju czy na pewno jest wolny i czy nikt w nim nie leży najebany. Pokój okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ był wolny i miał duże łóżko.

Chłopak wszedł za mną i od razu zamknął za sobą drzwi na klucz. Po czym odwrócił się do mnie i przyciągnął mnie do siebie, od razu skradając mi pocałunek. Złapał mnie za uda i podniósł mnie tak, abym mogła opleść go nogami w pasie. Nie odrywając się na ani moment, Aaron ostrożnie podszedł do łóżka, na którym mnie posadził. Oparłam się rękami z tyłu i przeskanowałam dokładnie chłopaka od góry do dołu. Boże on wygląda tak hot, że ja nie mogę. Ubrany jest w czarną koszulę, której trzy pierwsze guziki są rozpięte oraz tego samego koloru jeansy. Na nogach ma czarne converse. Włosy jak zawsze w artystycznym nieładzie. Dopełnieniem tego outfitu są srebrne sygnety i również srebrny, trochę cięższy łańcuszek.

Przyjaciel mojego brataWhere stories live. Discover now