Początek.

303 4 0
                                    

Stałam pod ścianą z kieliszkiem gorzkiego szampana w dłoni, rozglądając się po zatłoczonej sali bankietowej. Nie znałam tu nikogo praktycznie, więc się nudziłam i bardzo chciałam wrócić do domu, ale nie mogłam.
Byłam zmuszona tu siedzieć, aż nie nadejdzie odpowiednia chwila bym się mogła zmyć i wrócić do swojego życia.
Co rusz ktoś koło mnie przechodził zaciekawiony moją osobą. Domyślali się kim jestem i wykorzystywali okazję. Na szczęście, nie byli mną na tyle zainteresowani by podejść, oprócz małej Ady.
- Ciociu! Zatańcz ze mną! Nudzę się! - Nie było to wymarzone przyjęcie dziesięciolatki, musiałam jej to przyznać.
- A może poprosisz kogoś innego? - zapytałam z nadzieją, że mi odpuści. Nie byłam w nastroju na tańce.
- Nie! - tupnęła zła nogą.
- Dobrze, chodźmy. - Wypiłam do końca szampana, odkładając kieliszek na stolik. Złapałam jej małą rączke i poszłam za nią, na sam środek sali.
Próbowałam udawać, że wcale się na nas nie patrzą. Wyprostowałam się dumnie, odkrywając w sobie nowe pokłady pewności siebie.
Adrianna, nie chciała mnie puścić przez kolejne dwie piosenki, aż na ratunek przyszedł mi starszy brat.
- Odbijamy. - Mała rudowłosa nie była zbyt zadowolona i nie chciała mnie puścić. Nachyliłam się do niej i zapewniłam:
- Jeszcze zatańczymy. - Niechętnie, ale puściła mnie. Wyprostowałam się i odwróciłam by znów schować się pod ścianą, lecz gdy to zrobiłam napotkałam brązowe oczy, wpatrzone we mnie.
- Zatańczymy? - Zapytał. Nie wiedziałam co mam zrobić, miałam się z nikim nie integrować, ani nie rozmawiać. Rozglądałam się za kimś znajomym, aż zauważyłam szefa który kiwnął do mnie głową.
- Jeden taniec? - upewniłam się.
- Obiecuję. - Przyjęłam jego dłoń, a on od razu przyciągnął mnie do swojej piersi.
Pachniał papierosami i wodą kolońską.
- My się chyba nie znamy. - zauważył. Odsunęłam się od niego by spojrzeć na jego twarz i o matko... Był to ten typ, jak z marzeń.
- Nie wydaje mi się.
- Flavio - przedstawił się. Hiszpan? A może włoch? Wyglądał bardziej na włocha.
- Neolia.
- Neolia. - powtórzył swoim głębokim głosem.
Chyba przepadłam.
- Dziękuje za taniec. - Wpatrzona w jego oczy nawet nie zauważyłam, że piosenka dobiegła końca.
- Również dziękuję. - Odszedł ode mnie i podszedł do jakiegoś barczystego mężczyzny, który spojrzał się na mnie. Czas uciekać.
Byłam już blisko wyjścia, myśląc, że nikt mnie nie widzi.
- A ty dokąd? - Kurwa.
- Szefie. - odwróciłam się w jego stronę niechętnie.
- W tył zwrot, chcesz złamać serce mojej córce? - Patrzył na mnie spod byka, jakbym sama miała z dziesięć lat.
- Nie, ale naprawdę myślę...
- Zaraz ogłosimy zaręczyny i podamy tort. Masz tam być. - Zostawił mnie samą w holu. Spojrzałam na swojego ochroniarza jakby mógł coś zdziałać, lecz ten tylko kiwnął barkami.
- Nosz Kurwa! - wkurzyłam się, ale nie mogłam się sprzeciwić.
Stanęłam pod ścianą obserwując jak ubrana w różową sukienkę Ada wchodzi na scenę wraz ze swoim ojcem, a tuż za nimi nastolatek ze swoim ojcem.
Słuchałam przemówienia zaręczynowego, współczując małej Adzie, która została obiecana o pięć lat starszemu chłopakowi. Fakt, że ślub mieli wziąć dopiero gdy ta miała skończyć szesnaście lat niczego nie zmieniał. Nie będzie mogła żyć jak inne nastolatki, nie będzie mogła posmakować prawdziwego życia.
Szukałam wzrokiem po sali brata, lecz zamiast jego zauważyłam wpatrzonego we mnie bruneta.
- Niedobrze. - Zaczęłam iść na hol, by zniknąć w łazience i dać sobie chwilę by odetchnąć.
- Karol, idę tylko do toalety, poczekaj. - Zmarszczyło czy niepewny co ma zrobić. - Dam sobie radę.
- Niech będzie. - Zadowolona z siebie ruszyłam szybkim krokiem do toalety.
Oparłam ręce o umywalkę, spoglądając na swoją zarumienioną twarz od alkoholu. Jakbym mogła to bym została w tej łazience do końca balu.
Wyszłam na korytarz wpadając prosto na umięśnioną postać.
Spojrzałam w jego brązowe oczy, a on nachylił się i mnie pocałował. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam zrobić.
- Co do kurwy? - spytałam wściekła gdy go odepchnęłam, a ten się tylko głupio uśmiechnął.
Zbliżył się do mnie, ale ja nie miałam zamiaru się odsunąć. Patrzyłam mu wściekła w oczy, chcąc go wyminąć, ale on był szybszy i popchnął mnie na drzwi od łazienki, ale nie podszedł. Patrzył na mnie intensywnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Co ty wyprawiasz? - spytałam w końcu.
- Doprowadzam cię do szału.
- Co? - Do kurwicy to on na pewno mnie zara doprowadzi.
Podszedł do mnie bliżej, a ja stałam dumnie z wyprostowaną głową. Zaczynałam się bać, ale nie chciałam dać po sobie tego poznać. A potem znowu to zrobił. Pocałował mnie, a ja tym razem nie protestowałam.
Dałam się pochłonąć, wiedząc, że konsekwencje tego mogą być straszliwe, ale zamiast przerwać ja posłusznie poszłam za nim po schodach, aż do jego pokoju.
Karol dostanie zawału jak mnie nie zastanie w łazience - pomyślałam.
- Rozbierz się - rozkazał.
W pokoju panował przyjemny półmrok. Flavio usiadł na brzegu łóżka które stało na środku pokoju. Był władczy i przystojny, a ja napalona i to bardzo. Więc go posłuchałam i rozpięłam swoją złotą sukienkę na ramiączka, która upadła na podłogę odsłaniając moje nagie piersi i białe stringi.
Wstał, nie odrywając ode mnie spojrzenia, podszedł do mnie dłonią łapiąc za kark i namiętnie całując.
Złapał mnie za biodra i podniósł, położył na łóżku.
- Noga. - Posłusznie podałam mu odzianą w czarne szpilki stope, a on ją zdjął.
Najpierw jedną, a później drugą, całując mnie po kostkach, kierując się ustami coraz wyżej, aż do mojej cipki. Odsunął palcem stringi i zanurzył we mnie swój język, doprowadzając do szaleństwa.
Miał rację mówiąc, że doprowadzi mnie do szaleństwa.
Odsunął się ode mnie, powodując u mnie pomruk niezadowolenia. Podciągnęłam się na rękach, obserwując jak ściąga z siebie spodnie od garnitur, pokazuąc nogi pełne tatuażów i blizn. Koszulę rozpinał nie spiesząc się, doprowadzając mnie na skraj szaleństwa, ale gdy w końcu to zrobił, zaniemówiłam.
Miałam przed sobą Boga, chociaż do niego było mu dalej. Był grzeszny niczym szatan, a gdy zdjął bokserki oblizałam zadowolona usta. Uśmiechnął się do mnie, założył gumkę i kazał przesunąć się na środek łóżka.
Zawisł nade mną, ocierając się chujem o moje wejście, całował mnie po szyi, piersiach, aż w końcu we mnie wszedł.
Piekło mnie chybo pochłonęło.

Patrzyłam jak się ubiera, by wyjść, ale ja z chęcia bym zatrzymała go w łóżku, domyślając się, że to ostatni raz jak go widzę.
- Miło było cię poznać. - Nachylił się nade mną całując ostatni raz.
- Ciebie też.
Wyszedł zostawiając mnie samą. Dopiero wtedy obolała wstałam z łóżka i się ubrałam. W łazience wytarłam rozmazany tusz i roztrzepane blond włosy.
- Gdzieś ty była?! - Na dole zostałam wkurzonego Karola.
- Tu i tam - odpowiedziała, jakby nigdy nic.
- Szukałem cię do cholery! - mówił wściekły.
- I mnie znalazłeś, a teraz wracajmy do domu.
- Dam znać twojemu bratu, że nikt cię nie porwał - sięgnął po telefon i zadzwonił do Kuby dając mu znać, że nic mi nie jest. - Możemy jechać.

Zakazane Pragnienie.Where stories live. Discover now