Rozdział 17

803 58 86
                                    

Kolejne tygodnie były dla panny Granger ciężkie, ale nie aż tak, jak poprzednie. Wciąż nie rozmawiała z Harrym, Ronem i Ginny, i całkowicie szczerze brakowało jej przyjaciół. Nie miała do kogo zwrócić się z najmniejszym problemem, ani z kim podzielić się tym, jak spędzała kolejne dni. W tym wszystkim jedyną osobą, z którą mogła porozmawiać był Severus Snape. Gdyby ktoś powiedział jej rok temu, że tak będzie wyglądać jej życie zabiłaby go śmiechem.

- Ja pier... - urwała przekleństwo, które samo cisnęło jej się na usta, gdy tubka z Ulizanną wypadła jej ze śliskich dłoni rozchlapując część zawartości na rajstopy, które miała na sobie. - Chłoszczyść!

Zabrudzenia zniknęły z jej ubrania i toaletki, ale ręce wciąż lepiły się niemiłosiernie. Wacikiem zamoczonym w płynie do demakijażu wyczyściła palce i westchnęła zrezygnowana opierając łokcie na blacie. Jej twarz w lustrze pokazywała cały obraz nędzy i rozpaczy, który prezentowała. Zawsze to Ginny pomagała jej z fryzurą. Była specjalistką w tym temacie, a teraz nie odzywała się do niej i Hermiona musiała radzić sobie sama. Tak bardzo jak chciała dostać się do Klubu Ślimaka tak bardzo teraz nie chciała iść na żadne przyjęcie świąteczne w jego gronie. Popatrzyła na przygotowaną sukienkę i buty leżące na jej łóżku. Skoro wywalczyła sobie zaproszenie na przyjęcie, powinna zrobić wszystko, żeby na nie pójść.

Dokończyła wygładzanie włosów, które później zebrała w luźny kok tuż nad karkiem. Korzystając z porad czasopisma Czarownica zagęściła rzęsy zaklęciem. Żadne mugolskie rzęsy nie dałyby jej tak naturalnego efektu. Po chwili namysłu dorysowała kreskę eyelinerem. Nie chciała przesadzić, ale skoro przyjdzie sama musiała wyglądać jak najlepiej. Nie, żeby jakieś szczególnie przejmowała się opinią innych ludzi, ale jej matka zawsze mówiła, że kobieta powinna wyglądać tak, jak nie chciałaby, aby wyglądała jej największa rywalka. Kierując się tą opinią dodała jeszcze lekki róż na policzki i ciemno czerwoną szminkę na usta. Przyjrzała się uważnie swojemu odbiciu w lustrze i zaskoczona stwierdziła, że wygląda wyśmienicie. Nie przesadny makijaż i elegancka fryzura dodały jej gracji i szyku. Jej idealistyczna część świadomości oceniła jej starania na Powyżej Oczekiwań. Z tyłu głowy słyszała głosy rodziców "że może być lepiej", co nigdy nie pozwalało jej na najwyższą samoocenę.

Wstała ze swojego miejsca i podeszła do szafki nocnej, w której chowała swój urodzinowy prezent od przyjaciół. Założyła kolczyki i naszyjnik. Trochę mocowała się z bransoletką, która za żadne skarby nie chciała z nią współpracować. Po kilkudziesięciu sekundach walki w końcu jej się udało. Pomachała nadgarstkiem, aby z przyjemnością obserwować jak szlachetny metal błyszczy się w świetle świec. Oczy zaszły jej łzami, gdy na jednej z pereł zauważyła grawer. Małe, ozdobne "G", które dla kogokolwiek nie oznaczałoby nic szczególnego, a jej łamało serce.

Żebyś zawsze wiedziała, że jesteśmy przy tobie i cię kochamy.

Co się stało z tymi obietnicami? Jak niewiele potrzeba, żeby zniszczyć niezniszczalną przyjaźń?

Podciągnęła nosem i opuszkami palców otarła łzy, które wypłynęły spod jej powiek. Do rozpoczęcia przyjęcia zostało już tylko pół godziny, a poza ubraniem się musiała jeszcze dotrzeć do lochów. Ubrała więc sukienkę "na specjalną okazję", którą podobnie jak biżuterię dostała na urodziny od Harry'ego, Rona i Ginny. Założyła piekielnie niewygodne buty na obcasie i po chwili namysłu z kufra wyciągnęła delikatny szal, aby nakryć nim ramiona. W lochach na pewno nie będzie zbyt ciepło. Do małej torebki zapakowała różdżkę i resztkę Ulizanny, gdyby jej fryzura miała problemy z przetrwaniem całego wieczoru. Po ostatnim sprawdzeniu swojego wyglądu w lustrze wyszła z dormitorium i udała się na przyjęcie.

Na miejscu było dość sporo osób, albo po prostu pomieszczenie, w którym odbywała się impreza było stosunkowo małe. Nie weryfikowała tego, bo gdy tylko weszła do środka zaczepił ją profesor Slughorn.

Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now