Nie byłam gotowa. Na niego. Na to.
Ale zdarza się. Życie się zdarza.
Moje czternastoletnie serce zatrzepotało w piersi.
***
Spotykamy się, Rozmawiamy. Uczymy się razem do szkolnych projektów.
Jadamy razem u niego w domu albo u mnie. Nasze matki wymieniają się, serwując posiłki naszym nastoletnim ciałom.
Dziś znów siedzimy w domku na drzewie, który ostatnio jakby dziwnie zmalał.
A może to my przerośliśmy domek. Dorośliśmy za bardzo, za szybko, a może to tylko on. Mój najlepszy przyjaciel. Chłopak, na punkcie którego wariują wszyscy. Współautor moich historii.
Coś się zmienia, cichutko buzując pod moją skórą. A może to dziwne promieniowanie dociera od niego? Nasze kolana się stykają, uśmiechy podążają tymi samymi drogami. W szkole Theo należy do wszystkich. W domku na drzewie jest tylko mój.
Siedzimy tu, śmiejemy się, nasze historie porzucone, chwilowo zapomniane jak para rajstop z wielką dziurą. Przez tę dziurę widać wszystko – nagość, bezbronność, ale to tylko wyrwa, bo materiał zakrywa resztę, więc postanawiasz jeszcze w nich pochodzić do końca dnia.
– O czym chciałeś pogadać? – pytam wreszcie, przedzierając się paznokciem przez gęstniejącą atmosferę.
Denerwuję się, że nie mam pojęcia, o co mu chodzi.
– Jesteśmy przyjaciółmi. – mówi, a moje serce na ułamek sekundy zamiera mi w piersi. To słowa, jakie ludzie zwykle wypowiadają przed zerwaniem albo kiedy zamierzają poprosić cię o coś, na co nie chcesz się zgodzić. – Nigdy dotąd nikogo nie pocałowałem – mówi, a moje serce podejmuje szaleńczy galop – i chciałbym wiedzieć, jak to jest. Czego się spodziewać.
Jeszcze chwilę temu byłam gotowa oddać mu nerkę, ale czy jestem gotowa podarować mu pierwszy pocałunek?
Zadaję sobie to pytanie, ale odpowiedź jest jasna jak kryształ. Oczywiście, że tak. To przecież on. Nie mogłabym zrobić nic właściwszego.
Nie ma nikogo, kto lepiej nadawałby się do tego niż właśnie on. Ufam mu bezgranicznie. Powierzyłabym mu swoje życie, wszystkie sekrety.
No... może poza jednym.
Kiwam głową, a on wypuszcza powietrze z ulgą, jakby cały ten czas spodziewał się, że odmówię. Czy on jest ślepy?
Nachyla się, a jego usta dotykają moich. Ten pocałunek jest delikatny jak muśnięcie piórka, jak marzenie, jak poezja, jak echo pięknej piosenki. Jego wargi przesuwają się po moich wargach jak pędzel, który po raz pierwszy dotyka płótna, żeby stworzyć coś absolutnie nieziemskiego.
On jest dla mnie wszystkim. To, tutaj, teraz, jest dla mnie wszystkim.
Czuję, jak wzbiera we mnie fala paniki. Co ja, do cholery, wyprawiam? Dlaczego jestem gotowa wszystko zaprzepaścić?
Odsuwam się. Kiedy jego powieki się unoszą, w jego oczach widzę odbicie wszystkich światów z naszych historii, gotowych do podbicia.
– To był... to był bardzo... przyjacielski gest – szepczę. – Przyjacielu...
Coś w wyrazie jego oczu natychmiast się zmienia.
Przyjaciele. Tym jesteśmy. Jeśli pozostaniemy przyjaciółmi, nigdy go nie stracę. On nigdy się mną nie znudzi, nie znajdzie zamiennika jak wszyscy w liceum. Ludzie bez przerwy schodzą się i rozchodzą, w nieustanym przepływie śliny i dotyku, ale przyjaźń trwa. Przyjaźń to coś stałego.

CZYTASZ
Times New Romans | 18+ | WYDANA
RomanceON JEST TYM JEDYNYM... KTÓREMU ONA NIE WYBACZY. 💔 „- Jeśli, podkreślam, JEŚLI jakimś cudem dalibyśmy radę napisać powieść za pomocą dwóch perspektyw - zacisnęłam powieki i zaraz ponownie je otworzyłam, ale koszmar nadal trwał - i gdybyśmy zaliczyli...