💚Rozdział XXIII: Płacz💚

29 2 0
                                    

Cały dzień spędziłam z George'em. Przez to, że Winchester zatruwał mnie itd., to nie widziałam tego, że po prostu mi się podoba. Nie umiałam tego rozpoznać. Stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jeżeli tego dnia nie wrócę do Lochów Slytherinu. Nie wiemy, jak to się skończy, ale uzgodniliśmy, że tę noc spędzę u niego. Wieczorem stanęliśmy na korytarzu przed obrazem Grubej Damy.
-Jak mnie "przetransportujemy" do twojego pokoju? Tam jest pełno Gryfonów, a ja...
-El, nie martw się o to - przerwał mi. Na dźwięk tej ksywki przeszły mnie dreszcze i wróciły wspomnienia. - W porządku? - zapytał chłopak.
-Tak - uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
-To dobrze, bo się przestraszyłem, że coś nie tak - wyjaśnił, po czym wręczył mi swoją bluzę. - Jak założysz bluzę i kaptur, powinno gładko przejść - uśmiechnął się.
-Nie chcesz się do mnie przyznawać? - spytałam podejrzliwie.
-A ty chcesz tam tak po prostu wejść? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak szczerze to i tak zaraz cały Hogwart będzie o nas mówić, przez to, co się stało na lekcji z McGonagall i i tak pewnie Dumbledore jutro wezwie mnie do siebie - powiedziałam.
-To co z tym robisz? - spytał. 
-Raczej my - poprawiłam go. 
-Nie, ty. Nie chcę na tobie wywierać presji i kazać ci coś zrobić. Chcę, aby to nie wyglądało tak, że ja ci coś każę, a ty to robisz. Chcę, abyś też mogła decydować - wyjaśnił. 
-Będę tego żałować, ale... - wzięłam głęboki wdech - weź tą bluzę - podałam mu ją. Gryfon zdziwił się, lecz po chwili wziął ode mnie ubranie i szczerze uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam to. 
-Cieszę się - oznajmił, po czym wypowiedział hasło, a przed nami ukazał się Pokój Wspólny Gryfonów. - Panie przodem - delikatnie ukłonił się przede mną i ręką wskazał na przejście. 
-Nie wiedziałam, że taki dżentelmen z ciebie - poczułam, jak moje policzki czerwienieją. 
-Nie wiedziałem, że jesteś uczulona na takie rzeczy - odparł, a ja odruchowo dotknęłam moich rumieńców. - Przyzwyczajaj się, bo to nie pierwszy raz - wyszeptał, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze. 
-Wolę z tobą - wyciągnęłam do niego rękę, którą od razu złapał. Ramie w ramie ruszyliśmy. Bałam się, jaka może być reakcja innych uczniów. I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że może być tutaj Wood... I niestety tak było. Rzucił mi się w oczy, lecz starałam się nie patrzeć w jego stronę. Wszystkie rozmowy ucichły. Tak samo wszystkie spojrzenia były skierowane na nas. 
-Spokojnie - szepnął mi do ucha. - Co się tak gapicie? - warknął. 
-To prawda, że jesteście razem? - zapytał zaskoczony, a także smutny, Wood. 
-Nie wierzycie? - spytałam. Przewróciłam oczami i zbliżyłam się do Weasley'a. - Chcesz tego? - posłałam mu niemo pytanie. On się tylko uśmiechnął i przyciągnął do siebie. 
-Tak - odpowiedział, po czym pocałował mnie. Oddałam pocałunek. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, rudowłosy przytulił mnie i szepnął: "Kocham cię". Odpowiedziałam mu tym samym. - A teraz idziemy - złapał mnie za rękę i pociągnął, kierując się do dormitoriów chłopaków. Na spokojnie dotarliśmy do jego pokoju. Na szczęście nie było tam jego współlokatorów, bo chciałam pobyć sam na sam z George'em i porozmawiać o jednej rzeczy, która jest dla mnie niezmiernie ważna. Rudzielec wskazał mi swoje łóżko i poprosił, abym na nim usiadła. W tym czasie chłopak podszedł do szafy i zaczął czegoś szukać. 
-Czego szukasz? - zapytałam, kiedy szukał czegoś dobre kilka minut. 
-Nie masz tutaj piżamy ani nic takiego i chciałem ci coś znaleźć i... 
-Nie masz czego się obawiać. Znajdę coś sobie - zapewniłam go. Na to uśmiechnął się i usiadł obok mnie. 
-Cóż... jesteśmy sami... - zauważył. 
-Jesteś bardzo szybki, rudzielcu - zaśmiałam się. 
-Czy ty mnie właśnie obraziłaś? - zapytał, niedowierzając. 
-Ja wiem, że nie gniewasz się i chcesz zrobić mi wyrzuty sumienia - uprzedziłam go. 
-Och...
-I co w związku z tym, że jesteśmy sami? - spytałam. W odpowiedzi chłopak pocałował mnie, po czym spojrzał w oczy.
-Wiesz, że bardzo ciebie kocham?
-Wiem - potwierdziłam.
-Musisz być zmęczona po dzisiaj - mruknął.
-Bo jestem.
-Połóż się, dobrze ci to zrobi - zapewnił mnie. Przez kilka minut wykłócałam się z nim, lecz w końcu dałam spokój. Przebrałam się w czerwoną koszulkę Gryfona, która była dla mnie o dużo za duża i sięgała mi do połowy ud.
-Ładnie wyglądasz - skomentował Weasley, kiedy wyszłam z łazienki.
-Bardzo zabawne - warknęłam. - Aż tak tragicznie? - spytałam i chciałam zawrócić do łazienki. 
-Nie! 
Spojrzałam na rudzielca przez ramię. 
-Jestem... nieprzyzwyczajony do takiego widoku - oznajmił. 
-Gorzej gdybyś był przyzwyczajony - odparłam, co łączyło się z jego uśmiechem.
-No chodź tutaj - poprosił, klepiąc miejsce obok siebie. Przewracając oczami, usiadłam obok niego. - A teraz idź spać. Naprawdę dobrze na tym wyjdziesz - poprosił. Nie kłóciłam się z nim o to, bo było to bez sensu. Chłopak nie odpuściłby mi. I przede wszystkim nie chcę się z nim kłócić. Zależy mi na nim... - Co ty masz na ramieniu? - zapytał, kiedy położyłam się. 
-O czym ty mówisz? - spytałam, nie wiedząc o czym mówi. 
-Po prostu pokaż mi prawą rękę - poprosił. Zrobiłam to. - Chodzi mi o to - podwinął rękaw od koszulki i wskazał na czerwone kółko o średnicy 1,5 cm z maluteńkimi białymi kropkami. 
-Nie chcę o tym rozmawiać... - mruknęłam, wyrywając swoją rękę z jego uścisku i spuszczając głowę. 
-El, ale... Rozumiem - powiedział. Spojrzałam w jego oczy. - Rozumiem, że nie chcesz powiedzieć - dodał. - Ale muszę zadać dwa pytania - oznajmił. 
-Mów... 
-Masz tego więcej? - spytał niepewnie. 
-Niestety tak - westchnęłam. 
-To... - ugryzł się w język. - To nie stało się w Hogwarcie, prawda? - zadał drugie pytanie. 
-Nie stało się w Hogwarcie - potwierdziłam. 
-Proszę, mów mi o wszystkim - poprosił, po czym zamknął mnie w swoich ramionach. - Gdyby cokolwiek się działo, chcę o tym wiedzieć - rozwinął. 
-Już mówię - oznajmiłam. 
-Jesteś cudowna - odparł. - Ten no... mogę się też ten no... Wiesz... położył? - wyjąkał.
-Tak - odpowiedziałam, przesuwając się najbliżej krańca łóżka.
-Nie uciekaj - zaśmiał się. Spojrzałam na niego niepewnie. - Chciałem się przytulić - wyjaśnił.
-Przepraszam, ale boję się... - mruknęłam. Czułam, jak do moich oczu napływają łzy. - Po tym wszystkim, co stało się z Winchesterem ja...
-Rozumiem. Nie musisz mi nic więcej mówić. Doskonale to rozumiem. Poczekam, aż będziesz gotowa - obiecał.
-Dziękuję - wyszeptałam, kładąc się plecami do niego.
-Dobranoc.
-Dobranoc - odrzekłam. Z dobrą godzinę próbowałam zasnąć, lecz po prostu nie mogłam. Odwróciłam się przodem do George'a. - Śpisz? - spytałam szeptem.
-Nie - odmruknął, otwierając oczy. - Coś się stało? - zapytał troskliwie.
-Nie mogę spać - przedstawiłam sytuację. - Bo się boję - te zdanie ledwo przeszło mi przez gardło. Do oczu znowu napłynęły mi łzy.
-Nie płacz... - poprosił. Bez zastanowienia, wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaczęłam płakać. - Spokojnie, będzie dobrze - powiedział. - Nigdy ciebie nie skrzywdzę. I zawsze ciebie ochronię - obiecywał. W końcu zmęczona płaczem, usnęłam w jego ramionach.

Liczba słów: 1162
Opublikowanie: 21.03.2023r

In the light of the shadow || George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz