dwadzieścia trzy

19.1K 1.7K 898
                                    

nie napiszę tego tym razem.

*TRIGGER WARNING*


Adison, kwiecień 2016

Sytuacja pomiędzy mną, a Rhiannon była napięta przez ostatnie dwa tygodnie, odkąd wyszła na jaw sprawa ze mną i Rhysem.

Nie rozmawiamy już ze sobą tak, jak zwykłyśmy to robić.

Nie ma wspólnego oglądania TV, plotek, wypadu na zakupy i nauki razem. Jestem ja i jest Rhiannon. Mieszkamy razem, ale osobno.

Nie będę udawała, że to mnie nie boli. Nie będę też udawała, że czuję się winna.

Dlatego chciałam z nią porozmawiać, jak dorośli ludzie, ale zbyła mnie, wychodząc z mieszkania. Rozumiem, że ma prawo być na mnie zła, że przed nią ukrywałam tak ważny fakt i że może sądzić, że odbiłam jej faceta, co jest nieprawdą.

Ale nie miała prawa traktować mnie tak, jak to zrobiła. Jej słowa były wypowiedziane z premedytacją, bo wiedziała, że mnie to zaboli. Zna mnie i wie, gdzie uderzać.

Westchnęłam, otoczona książkami i papierami. Zapisywałam najważniejsze rzeczy, próbując się skupić. Za trzy tygodnie zaczynają się egzaminy końcowe i jestem zestresowana jak cholera. Dodatkowo pozostaje prezentacja na koło naukowe, od której zależy moje miejsce w stażu. Jeśli nie będzie tak dobra jak ta Adama... To koniec.

Prawda jest smutna.

Nie przebiję się bez tego stażu w świecie prawniczym. Młoda dziewczyna, dopiero co po szkole i bez doświadczenia, a w dodatku imigrantka. Świat prawniczy jest pełen białych mężczyzn z bogatych rodzin, którzy mieli gotowy start i zaczynali z prawniczymi firmami ojców. Niestety tak to wygląda.

Mój telefon oznajmił przyjście wiadomości. Chwyciłam go, wiedząc, że to Rhydian.

Rhys: Tęsknię za tobą. Czuję się, jakbym nie widział cię od wieków :(

Parsknęłam.

Ja: Widzieliśmy się wczoraj wieczorem, gdy wychodziłam od ciebie z jednym, wielkim bałaganem w jakim zostawiłeś moje włosy...

Rhys: Wybacz, ale uwielbiam twoje włosy i nie umiem za nie nie ciągnąć w emocjach

Ja: świr

Rhys: Ale chociaż pieprzy cię dobrze ;)

To akurat prawda, więc nie będę się kłócić.

Od naszego pierwszego razu, dwa tygodnie temu, popadliśmy w jakiś obłęd. Dosłownie nie potrafimy trzymać przy sobie rąk w tym szaleństwie i tylko czekam na moment, w którym to przygaśnie, bo wychodzę od Rhydiana fizycznie wykończona. Nikt nigdy nie mówił, jak męczący jest seks.

Jednocześnie jest też niesamowity i satysfakcjonujący, gdy uprawiasz go z odpowiednią osobą.

Rhys: Zobaczymy się jutro, w takim razie?

Ja: Pewnie. Kocham cię!

Rhys: Kocham cię.

Momentami nie wierzyłam, że to wszystko jest prawdziwe. Budziłam się czasami, myśląc że to sen, a ja jestem lunatyczką.

Dokończyłam prezentację i zerknęłam na zegarek. Było już późno, a ja zapomniałam kupić nowy zeszyt na jutro. Wolałam zawsze robić notatki standardowo, bo nie wszyscy wykładowcy pozwalali na robienie notatek na komputerze.

Więc skoro się wyrobiłam, to postanowiłam skoczyć do sklepu.

Wstałam, idąc po swój plecak. Wrzuciłam do niego telefon, portfel i chusteczki. Wyszłam z pokoju, zaglądając do salonu, ale nie było w nim Rhiannon. Nie jestem pewna, czy jest u siebie, czy w ogóle jej nie ma. Nienawidzę tego, jak to teraz wygląda.

GREATEST OF ALL TIME [+18]Where stories live. Discover now