22. Czyli, wybaczysz mi?

412 19 3
                                    

Właśnie dochodziła godzina siedemnasta, a ja szykowałam się na nasze wspólnie umówione wyjście na schodki. Gdy zaczęłam sięgać po perfumy stojące na półce na moją toaletką, w moim pokoju rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwoniącego iPhona.

-Halo?- powiedziałam odrazu po przeciągnięciu zielonej słuchawki w prawo.

-Kurwa Natalka!- Szczepan wykrzyknął do słuchawki.

Nie mogłam stwierdzić czy była to złość, smutek czy raczej strach, ale chyba to trzecie.

-Co się dzieje Krzysiek?- zapytałam lekko zestresowana.

-Michał chce się zajebać!- krzyknął, a w tle słyszałam jedynie szum, spowodaowny przez wiatr i pojedyncze krzyki.- On stoi na jakimś wysokim, opuszczonym garażu w centrum i kurwa mówi, że skoczy jeśli tu nie przyjedziesz i z nim nie pogadasz! Ja myślę, że on się czegoś naćpał!

Co? Kurwa co?

-Boże, dobra już jade, wyslij mi pinezkę.- powiedziałam, po czym w pośpiechu zaczęłam zakładać buty i kurtkę.

-Dobra, ale błagam pośpiesz się!- odkrzyknął, po czym się rozłączył.

No to się porobiło...

Po piętnastu minutach byłam już pod tym dziwnym „garażem". Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dwa radiowozy policyjne. Obok stała jeszcze karetka, a obok karetki widać, że bardzo roztrzęsieni rodzice Michała wraz z Tadkiem, Szczepanem, Wygusiem oraz Adamem.

-Wreszcie jesteś!- podbiegł do mnie Krzysiek, odrazu po tym jak znalazalm się w jego polu widzenia.- Zobacz!- wskazał na samą górę kilku dziesiąt metrowego garażu.

Na gorze stał Michał. Nie mogłam dostrzec jego twarzy ale po jego mimice ciała, łatwo było stwierdzić, że rzeczywiście jest po wypływem czegoś. Raczej to coś było o wiele mocniejsze niż alkohol.

-O kurwa...- zakrylam usta ręką z przerażenia.- Przecież on zaraz spadnie!- krzyknęłam czując, że do oczu napływają mi łzy.

-Witam, proszę panią, czy zgadza się pani wejść z nami na górę do Michała?- zapytał jeden z policjantów, uprzednio do mnie podchodząc.- On mówi, że będzie rozmawiał tylko z panią. Każda minuta się liczy, on w każdej chwili może-

-Tak! Tylko szybko!- przerwałam mu, i wyrwałam się w stronę ogromnego budynku.

Po chwili bylismy już na górze. Gdy tylko zauważyłam Michała, serce mi pękło. Jeszcze nie widziałam jego twarzy, ale czułam jak bardzo jest źle.

-Michaś?- zawołałam bruneta, na co ten momentalnie się odwrócił w moją stronę.

Włosy mial rozczochrane na wszytskie strony, twarz mial całą zapłakaną, pod oczami mial ogromne wory, a źrenice mial tak ogromne, że nie przypominały one raczej oczu.

-Natka?- zapytał, gdy tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy.- Zajebie się, ja nie chce bez ciebie żyć nie rozumiesz?- powiedział łamiącym się głosem.

-Niezależnie od tego co pani czuje, prosze powiedzieć, że pani do niego wróci, teraz najważniejsze jest jego życie.- wyszeptał mi do ucha policjant.

-Michaś spokojnie, wszystko naprawimy.- powiedziałam, ale nie dlatego, że musiałam, tylko dlatego, że wreszcie zobaczyłam jak bardzo mi na nim zależy.- Tylko stamtąd zejdź.- miałam na myśli wysoki próg, na krawedzi budynku.- Proszę.- dodałam, na co chłopak powoli zaczął wykonywać czynność.

Gdy tylko był wystarczająco daleko od spadku, podbiegłam do niego i przytuliłam tak mocno, jak nigdy. Tak mi tego brakowało. Po chwili odsunęliśmy się od siebie tak, aby moc spojrzeć sobie w oczy.

Znowu błyszczały. Już zapomniałam jaki to piękny widok...

-Kocham cię kurwa.- wyszeptał mi czule do ucha.- Przeprasxam cię za wszytsko.- dodał głaszcząc ręką mój prawy policzek.

-Ja też cię kocham Michu.- delikatnie zaśmiałam się przez łzy.- I chyba nigdy już się od ciebie nie uwolnię.

-Czyli, wybaczysz mi?- zapytał z ogromną nadzieją w głosie.

-Tak, pod warunkiem, że pojedziesz ze mna teraz do domu, dobrze?

-Dobrze.- odparł po czym przywarł swoimi ustami do moich.

Najlepsze uczucie jakiego w zyciu doznałam.

Serio.

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Where stories live. Discover now