Koszmary 2/3

318 15 2
                                    

Loki przerywając swoją opowieść, którą opowiadał Mobiusowi, ziewnął i oparł swój podbródek na nadgarstkach i kontynuował historię.

- Loki, nie chcesz położyć się już spać? - przerwał mu analityk. - widzę, że jesteś zmęczony.

Brunet szczerze chciał się już położyć, ale nie chciał dawać towarzyszowi takiej satysfakcji przekonania go do czegoś od razu.

- Nie - zaprzeczył po czym chciał dokończyć, ale Mobius znów mu przerwał.

- Loki, nie bój się przyznać, że jesteś zmęczony... Ten dzień dla nas obu był bardzo męczący...

Bóg z jednej strony chciał ulec prośbą Mobiusa, ale z drugiej nie chciał kłaść się spać. Nie wiedział czemu, przepuszczał, że to przez koszmary, ale tego, nawet jeśli byłoby to prawdą, nie przyznał by jej przed starszym mężczyzną. Jedyne co zrobił to odkaszlnął i kontynuował opowieść, porzucając temat spania. Szarooki jedynie westchnął na porzucenie tematu, ale znów zaczął słuchać Lokiego, jednocześnie patrząc na jego... przystojną twarz..

Zielonooki po zakończonej rozmowie ponownie ziewnął, a następnie spojrzał w szare oczy analityka. Musiał przyznać, że oczy Mobiusa są przepiękne, oczywiście nigdy nie przyznałby tego głośno. Loki zamyślił się dalej wpatrując się w jasne tęczówki towarzysza. Ten nieoczekiwanie chwycił delikatnie nadgarstek młodszego, który szybko odwrócił wzrok, spoglądając na dłoń Mobiusa obejmującą jego rękę.

- Na pewno nie chcesz się położyć - zapytał analityk, widział, że Loki prawie śpi przy stole. Przez myśli bruneta przebiegły wszystkie jego koszmary. Od wydarzeń, które przydarzyły mu się naprawdę, chociaż by to, jak dowiedział się, że jest Lodowym Olbrzymem... po te, które są jego wizjami i nigdy się nie przydarzyły, na przykład śmierć jego brata... na samą myśl o tym miał ochotę się rozpłakać na dobre... Jednak ostatecznie zgodził się pójść spać.

Mobius odprowadził go pod same drzwi pomieszczenia, w którym miał spać. Pierwszego dnia pobytu w TVA Loki nie był przekonany do tego miejsca, ale dało się przyzwyczaić, było tu nawet przytulnie, no na pewno nie była to cela, a przynajmniej jej nie przypominała.

- Pamiętaj Loki, jeśli będziesz chciał zawsze możesz przyjść do mnie, wiesz gdzie przebywam w nocy - pomimo tych słów Bóg Kłamstw nadal nie był przekonany w 100%, czy nawet w 85%, do tego mężczyzny, jednak w głębi serca doceniał to co dla niego zrobił, przecież.. gdyby nie on teraz by już nie żył.. Loki kiwnął głową i wszedł do pomieszczenia. Na ślepo poszedł do łóżka, zdjął górną część garderoby i położył się, by za chwilę wbić wzrok w sufit i bezczynnie leżeć.

Brunet westchnął i obrócił się na lewy bok. Chwilę później przewrócił się na prawy bok. Kręcił się tak nie mogąc przybrać wygodnej pozycji. Łóżko to nie należało do wygodnych, jednak chyba nie to było przyczyną wiercenia się mężczyzny. Koszmary. Loki znów westchnął, podniósł się na łokciach by rozejrzeć się za jakimś zegarem, nie miał zielonego pojęcia, która godzina i ile już się wierci. Po nieudanych poszukiwaniach znów położył się i zaczął wpatrywać się w sufit. Z tyłu głowy myślał, że pójście do Mobiusa może mu pomóc, jednak jak? jak miałoby pomóc mi to? ~ zapytał się w myślach. W sumie wtedy będzie w towarzystwie, aktualnie, najbliższej mu osoby. Gapienie się bez celu w sufit też nic nie da. Kilkanaście sekund później zdecydował, że uda się do analityka. Nienawidził prosić kogoś o pomoc, jednak właśnie...

- Dlaczego to robię? - po chwili namysłu zapytał samego siebie wstając i kierując się do drzwi. Ostrożnie je uchylił, upewniwszy się, że nikogo na widoku nie ma skierował się w stronę pokoju, w którym teraz przebywa Mobius.

Powoli uchylił drzwi pokoju, w którym panowała ciemność. Brunet cicho podszedł do łóżka analityka, kilkukrotnie potykając się o coś.

- Mobius.. - Loki delikatnie szturchnął ramię śpiącego mężczyzny. - Mobius! - ponownie szturchnął jego ramię, na co ten się obudził.

- Loki... Co się stało? - powiedział zaspany Mobius, brunet nadal się tylko w niego wpatrywał. Analityk westchnął. - Koszmar? - zapytał po chwili, zapalając na ślepo lampę, po czym spojrzał na twarz Boga.

- No... Nie do końca.. - przyznał się Loki. - Znaczy.. tak, ale... nie wiem.. - Mobius położył dłoń na ramieniu młodszego.

- Nie tłumacz się.

Loki popatrzył na niego, nadal nie wiedział dlaczego tu przyszedł, ani co myślał o osobie siedzącej przed nim, przebywając z analitykiem czuł się... inaczej, nigdy czegoś takiego nie czuł... Czy ja się w nim zakochałem? ~ zapytał się w myślach Loki. Czy ten bezuczuciowy potwór, za którego wszyscy go uważali zakochał się w midgardczyku?

- Chcesz się czegoś napić, opowiedzieć mi dokładniej, czy coś? - spytał spokojnie Mobius siadając na łóżku. Loki milczał. Przez dłuższą chwilę panowała między nimi cisza jednak przerwał ją analityk, w tym samym czasie wstając z mebla. - Chodź, zrobię ci coś do picia - odrzekł podchodząc do stołu, by zrobić młodszemu herbatę. Brunet usiadł na łóżku rozglądając się po pomieszczeniu nadal milcząc. - Loki błagam cię... zacznij cokolwiek gadać.. Po przejrzeniu całego twojego życia i poznania cię na tyle... nie zdziwiłbym się gdybyś w tej chwili wbił mi sztylet w plecy, pomimo, że ufam ci na tyle, że wiem, że tego nie zrobisz, ale... mógłbyś się odezwać do mnie, naprawdę..

Loki usłyszawszy słowa ...ufam ci na tyle.. natychmiast skierował swój wzrok na mężczyznę.

- Ufasz mi? - zapytał prześmiewczo Bóg, który chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale jego towarzysz mu przerwał.

- Tak.. - przyznał, dopiero teraz sobie uświadamiając, że zaufał Bogu kłamstw i psot.

Przez następną minutę znów panowała niezręczna cisza. Loki wpatrywał się w podłogę, kiedy poczuł, że analityk siada obok niego.

- Proszę - powiedział Mobius wręczając Lokiemu herbatę. Brunet co jakiś czas zerkał na towarzysza. Nie wiedział czemu on tak wpłynął na jego zachowanie i w ogóle, ale teraz myśli o koszmarach nie były tak przerażające.

-------------------------------
900 słów 👍

One shoty || LokiusWhere stories live. Discover now